Wielkie manifestacje w Rosji przeciw odłączeniu kraju od globalnej sieci
Czeka nas całkowity brak wolności i cenzura w Internecie. Władze UE chcą szturmem wprowadzić cenzurę w formie ACTA2, w Chinach działają tylko ocenzurowane witryny, a Rosja chce się całkowicie odciąć od globalnej sieci.
Eric Schmidt, były CEO firmy Google, wizjoner i specjalista od najnowszych technologii internetowych, powiedział w ubiegłym roku, że w ciągu 10 lat globalna sieć rozpadnie się na kilka stref, które nie będą miały ze sobą nic wspólnego. Dziś, jak nigdy, te słowa stają się rzeczywistością na naszych oczach. Nastąpiło to o wiele szybciej, niż wszyscy przewidywali.
Internet to najpotężniejsze medium w historii ludzkości. Rozwija się w niesłychanym tempie i można śmiało rzec, że stało się cyfrową globalną świadomością naszej cywilizacji. Nie dziwi więc fakt, że ta przestrzeń naszej codzienności, bez której wielu z nas już nie wyobraża sobie normalnie funkcjonować, chce być w pełni kontrolowana przez polityków. Stanowi ona coraz większe zagrożenie, nie tylko dla nich samych, ale również dla prowadzonej przez nich działalności. Dzięki niej można przecież siać propagandę, kreować określoną wizję świata i zwalczać niepochlebne informacje, ale też ujawnić spiski, uderzać w polityków i pokazywać ich przestępcze działalności.
To wszystko jest wielką pokusą dla władz Rosji, które zamierzają postawić na RuNet, czyli odciąć się od globalnej sieci i stworzyć swoją krajową sieć, która będzie ściśle przez nie kontrolowana. Skończą się dla nich wszelkie obawy związane z potęgą jednoczącego się społeczeństwa. Możemy sobie wyobrazić, jak ogromne zagrożenie dla wolności przepływu informacji ma taki pomysł, i jak ograniczy on komunikację z całym światem mieszkańcom Rosji. Na szczęście obywatele nie zgadzają się z projektem władz, czemu upust dają w coraz częstszych i zakrojonych na szeroką skalę manifestacjach ulicznych, które przetaczają się zarówno przez Moskwę, jak i największe miasta kraju.