YouTube: wolą pieniądze od usuwania filmów
Właściciele praw autorskich, którzy znajdą swoje filmy na YouTube, częściej wybierają wejście w układ partnerski z Google niż usuwanie filmów. To rozwiązanie jest wybierane nie tylko ze względu na zarobek. Twórcy treści zaczynają rozumieć, że obecność filmu na YouTube jest wynikiem popularności, a nie czyjejś złej woli.
Po niecałym roku funkcjonowania Video ID firma Google (właściciel YouTube) poinformowała, że w przypadku 90 proc. materiałów chronionych prawem autorskim i wykrytych przy pomocy Video ID, posiadacze praw autorskich decydują się na wejście w układy z Google.
W tej chwili firma z Kalifornii ma ponad 300 partnerów korzystających z Video ID. Przedstawiciele Google mówią, że udało im się stworzyć formę współpracy, która pozwala zarabiać i jednocześnie nie hamuje kreatywności internautów.
Sami posiadacze praw autorskich chwalą Video ID. Curt Marvis - Prezes firmy Lionsgate Entertainment - w wypowiedzi dla NY Timesa stwierdził, że jego firma nie chciała utrudniać fanom dostępu do ulubionych filmów, ale nie mogła też pozwolić na to, aby wyłącznie YouTube odnosiło z tego tytułu korzyści.
- W większości przypadków ludzie wgrywający filmy (na YouTube - red.) są ich fanami. Nie są złymi piratami i nie zależy im na osiąganiu zysków z tego tytuł - mówił Marvis.
Podobne zdanie ma koncern Viacom, który jednak wciąż walczy o 1 mld USD odszkodowania od YouTube. Koncern docenia Video ID, ale uważa, że należy się odszkodowanie za wszystkie naruszenia praw autorskich jakich dopuszczono się w przeszłości. Firma nadal też stoi na stanowisku, że piractwo jest istotnym elementem modelu biznesowego YouTube.
Podejście twórców do Video ID może cieszyć, bo dzięki tej technologii dostęp do kultury nie musi być ograniczany. Ma to znaczenie szczególnie wtedy, gdy w wyniku problemów z pamięcią mogą zostać usunięte filmy, które mamy pełne prawo oglądać.