Zakazali używania słowa "Facebook" w telewizji
Francuzi poszli na całość i zrealizowali szalony plan polskiej KRRiT. W mediach nie będzie można "reklamować" Facebooka ani Twittera i co za tym idzie - swoich stron w tych serwisach.
Antyamerykańska fobia Francuzów znów dała znać o sobie. Tamtejszym mediom zakazano używania słów "Twitter" i "Facebook", chyba że są one częścią jakiejś informacji. Nie wolno zachęcać do odwiedzania swoich stron na Facebooku ani kont na Twitterze, bo zostanie to potraktowane jako reklama tych serwisów.
Christine Kelly, rzecznik francuskiej rady zajmującej się nadzorem mediów wyjaśnia całą sytuację następująco: "Dlaczego mielibyśmy wyróżniać wart miliardy dolarów Facebook, skoro jest przecież tyle innych serwisów społecznościowych, które walczą o to, żeby ludzie je poznali. To wprowadza sporo zamieszania jeśli chodzi o konkurencyjność. Jeśli pozwolimy na wymienianie nazw Twitter lub Facebook, to tak jak byśmy otworzyli puszkę Pandory. Od razu mogą odezwać się inne serwisy pytając: dlaczego nie my?".
Może dlatego, że założenie konta w nich nie powoduje, iż mediom przybywa widzów, słuchaczy i czytelników? Zgaduję tylko. Zresztą po Francuzach można spodziewać się wszystkiego: swego czasu zakazali używania słowa "e-mail" w korespondencji rządowej, żeby urzędnicy nie zaśmiecali języka ojczystego. Poza tym w Polsce obowiązuje już podobne rozwiązanie. Krajowa Rada co prawda niczego nie zakazała, ale stwierdziła, że nadawcy publiczni nie powinni odsyłać do swoich stron w serwisach społecznościowych. Zakazu nie ma, ale jeśli ktoś się poskarży, że jakiś nadawca "reklamował" Facebooka, Krajowa Rada będzie badać sprawę. Jeżeli okaże się, że faktycznie reklamował, będzie musiał ponieść konsekwencje.
Zamiast zabraniać Facebooka Francuzi powinni zastanowić się, dlaczego Facebook powstał właśnie w Ameryce, a nie w ich kraju. I przyznać, że skoro już powstał i jest niesamowicie popularny również na francuskiej ziemi, kuriozalne jest ignorowanie jest istnienia. Równie dobrze można by zakazać wymawiania słowa "internet".
Michał Wilmowski
Źródło: http://vbeta.pl