Borland wraca do gry

Wydawało się, że Borland nie podniesie się już po tym, gdy Microsoft kilka lat temu "znokautował" go wręcz swoim konkurencyjnym oprogramowaniem. Nie pomogła zmiana nazwy na Inprise, ani kolejne próby równie udanego wejścia na rynek jak za pomocą hitu sprzed lat (Turbo Pascal). Niemniej po latach kłopotów Borland, który w międzyczasie powrócił do starej, dobrze znanej nazwy, odbił się od dna i stanął na nogach na tyle mocno, ze zamierza po raz kolejny rzucić rękawicę Microsoftowi.

Ma w tym pomóc przygotowywany pakiet oprogramowania o nazwie roboczej Galileo, który jest odpowiednikiem microsoftowego Visual Studio.Net - powiedział Ted Shelton - szef Borlanda do spraw strategii rozwoju. Zdaniem części analityków może się to udać, bowiem Galileo ma współpracować równie dobrze z Javą jak i platformą DOT.NET. "Borland może przechwycić tych, którzy nie lubią Microsoftu i nie będą korzystać z Visual Studio.Net. Jest to wprawdzie (szacunkowo) 5 procent rynku, ale 5 procent z 5 lub sześciu milionów ludzi to już jest coś" - mówi Mark Driver, analityk z firmy badawczej Gartner.- "Jednakże, nawet gdyby złapał 20 procent rynku - Borland nigdy nie stanie się poważnym zagrożeniem dla Microsoftu" - dodaje Driver

Reklama

Smaczku calej sprawie dodaje to, że projekt Gallileo jest opracowywany za... pieniądze Microsoftu, który przed ponad rokiem wsparł bankrutującego Borlanda kwotą 125 milionów USD w zamian za udostępnienie pewnych technologii, które następnie weszły w skład VS.NET.

Dowiedz się więcej na temat: procent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy