Były pracownik Apple: Steve Jobs był dyktatorem
Agencja Bloomberg zajęła się tematem osiągnięć kadry Apple po odejściu ze półki. Przy okazji nie sposób było nie nawiązać do osoby wieloletniego dyrektora generalnego, charyzmatycznego Steve'a Jobsa.
Jak twierdzi obecny analityk Needham Research, jego dawny szef był dyktatorem. Nie jest tajemnicą, że pracownicy Apple pracowali za kadencji Steve'a Jobsa nieraz przez całą dobę. Kiedy jednak genialny wizjoner przegrał walkę z rakiem trzustki, wiele rzeczy w spółce uległo zmianie.
"Presja nakładana na tych facetów była wprost niesamowita", mówi Charlie Wolf, analityk Needham Research. "Ich dzień pracy trwał 30 godzin. Wielu z nich nosiło się z zamiarem odejścia", dodaje Wolf, który pracował w Apple ponad 20 lat.
Życie weryfikuje osiągnięcia dawnych liderów Apple. Wielu z nich - w tym Ron Johnson, który niedawno dostał zwolniony z roli CEO z JC Penney - nie powtórzyło swojego sukcesu poza Apple. Wolf uważa, że ich osiągnięcia były ściśle związane z osobą Steve'a Jobsa.
"Apple nie dało [menedżerom - przyp. red.] dobrego treningu", mówi. "W firmie panowała dyktatura. Był to typowy one man show, a pozostali musieli robić dokładnie to, co dyktator rozkazał."
Jobs = Praca, praca, praca
Wygląda na to, że sukces urządzeń Apple miał źródło w rządach twardej ręki Steve'a Jobsa. Wydaje się także, że środowisko fabryki Foxconn, w której powstają do dziś urządzenia iPhone, było po prostu chińskim odpowiednikiem "obozu pracy w Cupertino". Czy zmiana na bardziej "ludzki" charakter spółki, która - jak wynika ze słów byłego pracownika - następuje od momentu śmierci lidera w październiku 2011 roku, przyniesie Apple coś dobrego?
Póki co, nowi włodarze Apple nie wprowadzili wielu własnych pomysłów. Za sukces należy poczytywać utrzymanie pozycji (i cen) sprzętu z jabłuszkiem. Konkurencja jednak z pewnością zdążyła już odrobić lekcje. Czy Apple będzie w stanie ponownie odnieść sukces - tym razem bez swojego wodza?