Służba zdrowia w komputerowej chmurze
Komputerowa kartoteka pacjenta, internetowa rejestracja chorych, zabiegi i operacje wykonywane zdalnie - tak naukowcy, informatycy i lekarze wyobrażają sobie polską służbę zdrowia.
Cukrzycy, astmatycy, czy osoby chorujące na serce bez konieczności wychodzenia z domu mogą być pod stałą kontrolą lekarza. Wystarczy, że mają komputer podłączony do internetu, kamerę, mikrofon, głośnik oraz czujniki wykonujące pomiary funkcji życiowych.
IT dla medycyny
Najnowsze zdobycze technologii bezprzewodowej małej mocy, jak np. Bluetooth wykorzystywane w telefonach komórkowych pozwoliły opracować system monitoringu zdrowia pacjentów dla potrzeb opiekunów i lekarzy. Z kolei dzięki sieciom światłowodowym można połączyć ze sobą ośrodki zdrowia, co daje możliwość zachowania wszystkich danych w jednej sieci przy zapewnieniu pełnej poufności.
Wiele urządzeń medycznych może w każdej chwili zostać włączone do systemu telemedycznego. Wśród nich np. elektroniczny stetoskop umożliwiający m.in. zdalne osłuchiwanie serca i płuc u chorych z zastoinową niewydolnością krążenia. System można wyposażyć też w wagę, termometr albo glukometr, niezbędny w monitorowaniu pacjentów z cukrzycą. W elektronicznej opiece nad chorymi z astmą stosuje się spirometr połączony z komputerem lub wyposażony w specjalną przystawkę do telefonu.
Telemedycyna stwarza szansę na konsultacje najwybitniejszych specjalistów dla mniejszych szpitali. Pozwala na szybkie postawienie diagnozy i ułatwia dostęp do pomocy medycznej w poważnych, nagłych przypadkach. Równocześnie zapewnia szybszą i lepszą możliwość szkoleń lekarzy i pielęgniarek (zwłaszcza w małych miastach), np. przez wideokonferencje czy transmisje zabiegów w internecie.
- Urządzenia mobilne, bezprzewodowa komunikacja i dostęp do szybkiego łącza internetowego dają ogromne możliwości poprawy jakości opieki zdrowotnej i obsługi pacjenta. Jest jednak warunek: technologia ta, nie może być zawodna. Szansę na to stwarza m.in. rozwój sieci światłowodowej w całym kraju. Internet światłowodowy to nie tylko szybkość połączenia o przepustowości sięgającej nawet kilkunastu Gb/s, ale przede wszystkim bezpieczne i niezawodne łącze, a tylko takie ma szanse sprawdzić się w telemedycynie - mówi Paweł Dobosz z Seev, operatora internetu światłowodowego.
Niestety, jak wskazują dane z badania przeprowadzonego przez Deloitte, w Polsce prawie 80 proc. szpitali korzysta z internetu do 50 Mb/s, co jest sygnałem niepokojącym nie tylko dla rozwoju polskiej telemedycyny, ale także w kontekście planów uruchomienia centralnego systemu informatycznego pozwalającego wymieniać elektroniczną dokumentację medyczną. Kuleje także telemonitoring, pozwalający ograniczyć liczbę niepotrzebnych wizyt pacjentów i sprawniej identyfikować potencjalne zagrożenia wymagające interwencji specjalistów. Taką ofertą dysponowało jedynie 5 z niemal 100 szpitali przebadanych przez Deloitte.
Śląsk wyznacza standardy
Władze województwa śląskiego już dawno wzięły sprawy w swoje ręce i wprowadziły własne rozwiązania. W regionie od 11 lat funkcjonuje elektroniczna karta pacjenta, którą posiada każdy ubezpieczony. Jest ona wymagana przy wszystkich świadczeniach medycznych zarówno w przychodniach, jak i szpitalach. Na jej podstawie pacjent jest identyfikowany, a udzielane mu świadczenia (konsultacje, zabiegi, wykupione leki) rejestrowane w systemie informatycznym. To między innymi dzięki karcie chipowej udało się uniknąć chaosu związanego z wprowadzaniem nowej ustawy refundacyjnej i protestem lekarzy. W 2006 r. NFZ planował wprowadzić system w całym kraju. Gdyby się to udało najprawdopodobniej nie miałaby miejsca kryzysowa sytuacja, której byliśmy świadkami na początku roku.
Polska służba zdrowia przyszłości?
Specjalna platforma internetowa (dostęp do niej będą miały tylko osoby uprawnione np. lekarze, średni personel medyczny i tylko za zgodą pacjenta) składająca się z kilkudziesięciu rejestrów zawierać będzie wszystkie dane pacjentów jak np. stopień niepełnosprawności czy grupę krwi. Informatyzacja służby zdrowia ma być stopniowo przeprowadzona do września 2014 r. Może się to okazać założeniem zbyt optymistycznym, zwłaszcza w kontekście zastrzeżeń zgłoszonych przez Komisję Europejską po ostatnim raporcie NIK i możliwości wstrzymania finansowania projektu przez Unię Europejską.
Cezary Tchorek-Helm