"Wolność słowa" w sieci

Fora dyskusyjne to jedna z najstarszych i najbardziej popularnych usług w internecie. Zdobyły sobie one popularność dużo wcześniej nawet niż e-maile, choćby z tego powodu, że nie trzeba było do nich zakładać - początkowo płatnych lub dostępnych dla wybranych - kont pocztowych, z reguły nie wymagały także - w odróżnieniu od IRC czy czata - oprogramowania typu klient. Początkowo uczestnikami takich forów byli naukowcy i studenci - stad dyskusje na forach były w miarę kulturalne i stały na wysokim poziomie merytorycznym. W miarę upowszechniania się dostępu do internetu rozszerzył się profil zachowań forumowiczów - co ma swoje dobre i złe strony. Spójrzmy na te złe. Większość forów - zdaniem specjalistów - zamienia się w rynsztok. Wykorzystując pozorną anonimowość ludzie, którzy w życiu realnym nie powiedzą nawet słowa "cholera", przy klawiaturze zamieniają się w dzikie bestie wylewające frustracje na wszystko i na wszystkich, nie przebierając przy tym w słowach. Gdzie leżą granice "wolności słowa"?

article cover
RMF24.pl

Odpowiedź na to pytanie jest trudna, a ten tekst ma na celu raczej sprowokowanie dyskusji, z której będzie można wyciągnąć (lub nie) konstruktywne wnioski, które postaramy się wziąć pod uwagę choćby przy moderowaniu naszego serwisowego forum.

Fora dyskusyjne dzielimy na zamknięte i ogólnie dostępne. Te pierwsze można wyłączyć z naszych rozważań. Ich uczestnicy albo znają się nawzajem jak łyse konie, co niejako wymusza pewną kulturę wypowiedzi, albo temat, który omawiany jest na tym forum jest tak hermetyczny i niszowy, ze mało kto tam zagląda.

Fora ogólnie dostępne można podzielić na: swobodne, moderowane i postmoderowane. Te pierwsze tworzone są przeważnie przy niewielkich serwisach, które nie mogą liczyć na wielu czytelników - przyciągając ich właśnie zupełną swoboda wypowiedzi. Oznacza to, że wysłana na forum informacja pojawi się na tym forum bez zmian. Fora takie jednak nie cieszą się zbytnia popularnością. Wszystko w nadmiarze - nawet bluzgi - zaczyna po jakimś czasie nudzić i w efekcie na takim forum pozostają tylko znajomi właściciela serwisu i osobniki najbardziej zdegenerowane.

Niekiedy na takich forach stosowane są automaty filtrujące. Nie jest to jednak rozwiązanie dobre. Taki filtr przepuści bowiem słowo "qrffa" czy podobnie zniekształcony wulgaryzm, usunie natomiast słowo "cechuje". Jeszcze śmieszniejsze efekty daje autocenzor zamieniający wulgarne słowa na inne. Na jednym z portali hokejowych, gdzie spójniki i nazwy klubów były jedynie przerywnikami w morzu przekleństw zdesperowani moderatorzy wprowadzili taki automat zastępując słowo "d..." przez "kolano", słowo "k...." przez "pani lekkich obyczajów" itp. Na dodatek nie wiadomo czemu autocenzor ten zamieniał też w miarę neutralne słowa np,. "Bóg" na "ten z góry" czy "pieprzyć" na "głaskać". W efekcie nie można było się doszukać sensu w żadnej z tak przerobionych wypowiedzi co zniechęciło większość użytkowników.

O kształt pozostałych forum dbają tzw. moderatorzy. Są to także uczestnicy forów (najczęściej ich założyciele), którzy mają znacznie większe uprawnienia niż normalny użytkownik. Mogą zmienić lub ocenzurować wypowiedź, mogą ją usunąć, a w przypadkach uznanych za skrajne mogą nawet odciąć użytkownikowi dostęp do forum.

Moderowanie może przebiegać dwojako. W forach moderowanych post czeka na przeczytanie przez moderatora i dopiero po zatwierdzeniu go ląduje na emisji, w forach postmoderowanych zaś - tekst wchodzi na emisję od razu i dopiero wtedy moderator go czyta i po kilku minutach lub nawet godzinach podejmuje (lub nie) działania.

Rola moderatora jest ciężka i niewdzięczna. Tak jak słaby sędzia (np. hokejowy) swoimi decyzjami może wypaczyć wynik meczu, tak słaby moderator może zniszczyć nawet najlepsze forum.

Klasycznym tego przykładem jest forum jednego z klubów sportowych, powstałe, gdy klub ten był na peryferiach polskiej piłki. Ponieważ w tym akurat przypadku upowszechnianie się dostępu do sieci zbiegło się z awansami tegoż klubu odbiło się to na poziomie forum w stopniu znacznie większym niż na innch forach o podobnym charakterze. Trzy lata temu było to zdecydowanie najlepsze forum kibicowskie w Polsce, teraz stało się jednym z najgorszych. W pewnym momencie moderatorzy stracili całkowicie kontrolę nad tym co się dzieje - w efekcie usuwali posty ciekawe i kulturalne, ale ich zdaniem "godzące w klub", pozostawiając bluzgi i wyzwiska, lub wyznania swoich sfrustrowanych znajomych . To spowodowało, że wspomniane forum zaczęły gremialnie opuszczać osoby dorzeczne, a samo forum przypomina dziś raczej blog małolata niż forum klubu sportowego.

Innym przykładem fatalnej moderacji mogącej zniszczyć forum - jest przykład moderatorów forum ciekawego portalu ogólnopiłkarskiego. Moderatorzy ci (a jednocześnie kibice dwóch najbardziej znanych klubów w Polsce) posunęli się jeszcze dalej - usuwając wszelkie niepochlebne, w tym nawet zupełnie kulturalne posty godzące, ich zdaniem, w dobre imię tych dwóch klubów. Co ciekawe, a inne kluby można tam bluzgać (bez nadmiernych wulgaryzmów) do woli. Przy recydywie moderatorzy blokowali dostęp do forum. Ponieważ na piłce się znają, a na informatyce nie za bardzo, często blokowali dostęp z całej neostrady lub SDI, co zniechęciło wiele osób do korzystania z tego forum.

Na drugim biegunie - do niedawna stało postmoderowane forum Gazety Wyborczej. Tam można było narzekać na wszystko, łącznie z samą gazetą (moderatorzy, zazwyczaj zależni od właścicieli serwisu - z reguły kasują niepochlebne treści dotyczące ich firmy). Posty rażąco naruszające prawo lub kulturę były na forum GW usuwane po jakimś czasie od umieszczenia ich (gdy moderator to zauważył).

Ta sytuacja jednak się zmienia. Wpłynęły na to procesy sądowe oparte właśnie na wypowiedziach z forum gazety oraz, jak to ujął zarządzający forum GW Paweł Wujec - "chamskie wypowiedzi w tematach związanych z czyjąś śmiercią lub tragedią". Gazeta przyjęła rozwiązania stosowane na Slashdocie. Na razie umożliwiła "obywatelskie donosy". Jeśli uznasz, ze czyjś post jest niewłaściwy, klikasz w ikonkę i moderator zostaje o tym poinformowany, a następnie podejmuje stosowne akcje. Nie jest to rozwiązanie najlepsze (przez Slashdot zresztą już zarzucane). W ten bowiem sposób każdy może wypaczyć poziom forum zlecając usuwanie opinii nie zgadzających się z jego poglądami. Moderator albo zastosuje się do próśb, albo zacznie lekceważyć uwagi danej osoby, co da zbliżony efekt. W związku z tym GW chce przejąć kolejne rozwiązanie ze Slashdota.

Polega ono na tym, że nad osobami "zaniżającymi" poziom forum odbywa się "sąd". Pozostali uczestnicy forum głosują nad tym czy pozostawić takiego osobnika na forum, czy odciąć mu dostęp. Niektóre fora wprowadzają w tym sposobie "sportowe" usprawnienie. Przy pierwszej wpadce - żółta kartka, pojawiająca się przy nicku forumowicza, przy kolejnej - krótszy lub dłuższy ban.

Poczekamy, zobaczymy - jak się to przyjmie, o ile w ogóle się przyjmie. Forumowego bana bardzo łatwo bowiem ominąć (zwłaszcza w przypadku korzystania z neostrady, która nie daje stałego adresu IP).

Gazeta będzie także współpracować z osobami, które uznają się za pokrzywdzone wypowiedzią z forum - nawet do pomocy w namierzeniu "anonimowego krzywdziciela" włącznie. Wbrew powszechnej opinii - nie jest to trudne - trzeba tylko chcieć i wiedzieć czego się szuka.

Fora polityczne, piłkarskie czy erotyczne moderować może każdy. Nieco trudniejsze zadanie maja moderatorzy forów specjalistycznych. Zwłaszcza na portalach. Czasem bowiem na takich forach zdarza się, że osoby komentujące mają wyższy poziom wiedzy niz moderatorzy, którym trudno określić czy dany post jest obelgą, czy tylko nieco innym sposobem podania informacji. Oczywiście najlepszym wyjściem byłoby zatrudnienie w charakterze moderatora specjalisty z danej dziedziny, wiadomo jednak, ze funkcje tę - w ramach niechcianej fuchy - wykonują prawie zawsze dziennikarze.

Jednak nawet najlepszy moderator nie wskóra wiele jeśli nie będą z nim "współpracować" forumowicze. Oczywiście - moim zdaniem - współpraca taka to nie obywatelskie donosy, ale dbałość przynajmniej o jako taką kulturę wypowiedzi, zwłaszcza w najbardziej "jątrzących" sprawach jak polityka, TP SA, kler czy seks. Jeśli bowiem "niegrzeczni" użytkownicy forum zauważą, że ich zachowania nie są na tym forum akceptowane to albo się uspokoją, albo przeniosą tam, gdzie mogą się wyżywać do woli.

Jerzy Stuhr kiedyś powiedział, że "czasami człowiek musi, inaczej się udusi". Faktycznie, czasami ma się ochotę przykląć lub zmieszać kogoś z błotem. W ramach internetowej wolności słowa robimy to często i chętnie. Chyba jednak zbyt często i zbyt chętnie.

Wolność słowa jest darem. Dla wielu - urodzonych przed 1989 - darem wielkim. Młodsi internauci jednak - traktują tę wolność opacznie.

Zastanówmy się - czy fora dyskusyjne maja być miejscem, gdzie można ciekawie podyskutować, a czasem dowiedzieć się wielu rzeczy, czy lepiej spuścić wszystko do rynsztoka. Wszystko powinno mieć swoje granice. Wolność słowa tez.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas