Czy naukowcy kolorują zdjęcia z Webba? To nie tak, jak myślicie...

Ilekroć w internecie przewijają się fotografie publikowane przez NASA, tylekroć część osób powątpiewa w ich autentyczność. Największe kontrowersje wzbudza obróbka, która często sprawia, że obrazy przedstawiane publiczności są trochę inne niż surowe zdjęcia prosto z teleskopów. Dlaczego tak się dzieje? Ile prawdy przedstawiają ostateczne zdjęcia?

12 lipca po raz pierwszy opublikowano fotografie z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, które przedstawiały mgławice, gromady galaktyk oraz widmo planety pozasłonecznej. Zaprezentowano obraz znanych obiektów w niespotykanej dotychczas kolorystyce, co wzbudziło liczne kontrowersje. Jakim sposobem teleskop działający w bliskiej podczerwieni jest w stanie zobaczyć kolory?

Nie dla Kowalskiego, dla naukowca to!

Osoby zajmujące się obróbką obrazów z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba mają niesamowicie trudne zadanie. Polega ono na nadaniu danym zebranym w podczerwieni, możliwe najbardziej żywych kolorów, atrakcyjnych dla statystycznego Kowalskiego.

Reklama

Żeby tego dokonać, przypisuje się poszczególnym długościom fal podczerwonych określone barwy z zakresu widma widzialnego takie, jak na przykład czerwień, błękit, czy żółć. Astrofotografia naukowa często wykonywana jest poza zakresem fal widzialnych przez człowieka, ponieważ wiele obiektów w kosmosie świeci w ultrafiolecie, promieniach rentgenowskich, a nawet falach radiowych.

Teleskop Jamesa Webba potrafi wyłapywać światło podczerwone, które ma wyjątkowo interesujące właściwości. Potrafi ono przenikać przez gęste obłoki gazu i pyłu w kosmosie, pozwalając naukowcom na poznanie wcześniej nieznanych tajemnic wszechświata. Co ma wyjątkową wartość z punktu widzenia naukowców NASA.

Tłumaczą z Webbowego na światło widzialne

Surowe dane zebrane przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba mają kolosalne rozmiary, dlatego przed obróbką muszą zostać zmniejszone. Osoby, które się tym zajmują, dokonują również pracy nad usunięciem artefaktów takich, jak promienie kosmiczne, odbicia jasnych gwiazd i inne. Zanim fotografia z Webba nabierze naturalnych kolorów, przypomina czarny prostokąt z kilkoma białymi kropkami.

- Myślę, że istnieją pewne skojarzenia, które wiążą się z koloryzowaniem lub fałszywym kolorem, co oznacza, że zachodzi pewien proces, w którym wybieramy kolory, aby stworzyć kolorowy obraz. - komentuje Joe DePasquale, programista odpowiedzialny za obróbkę obrazów w Space Telescope Science Institute w rozmowie z Gizmodo.

Tymczasem praca osób odpowiedzialnych za obróbkę bardzo przypomina tłumaczenie. Polega na przekładaniu danych zebranych w zakresie fal niewidocznych dla ludzkiego oka na kolory, które są reprezentatywne.

- Mamy filtry w instrumentach zbierających określone długości fal światła, na które następnie nakładamy kolor najbardziej zbliżony do tego, który naszym zdaniem będzie w widmie widzialnym. - mówi Alyssa Pagan, projektantka wizualizacji naukowych w Space Telescope Science Institute.

Dłuższym falom podczerwonym przypisuje się czerwone kolory, a krótszym przypisywane są bardziej niebieskie. To dlatego, że światło niebieskie i fioletowe ma najkrótsze długości fal w zakresie widzialnym, a czerwone ma najdłuższe. Proces ten nazywa się porządkowaniem chromatycznym.

- To rodzaj równowagi pomiędzy sztuką, a nauką, ponieważ chcemy zaprezentować naukę i jej funkcje, a czasami te dwie rzeczy niekoniecznie współpracują ze sobą. - dodaje Pagan w rozmowie z Gizmodo. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba | NASA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy