Dwa jasne punkty na niebie to nie gwiazdy. Koniunkcja Wenus i Jowisza

Dwie jasne gwiazdy na niebie. Jeśli zastanawiasz się co to takiego, to spektakularne zjawisko astronomiczne dziś wieczorem (1/2 marca) będzie miało kulminację. Dlatego lepiej nie przeoczyć koniunkcji dwóch planet - Wenus i Jowisza. Wyjaśniamy szczegółowo, o co w niej chodzi.

Dwie jasne gwiazdy na niebie. Co to takiego?

Na samym początku warto rozwiać wszelkie wątpliwości na temat tego, czym są dwa jasno świecące punkty na nieboskłonie, które można obserwować wieczorem. Wbrew wielu przekonaniom i opiniom dostępnym w internecie, nie są to dwie jasne gwiazdy.

Wytłumaczenie tego zjawiska kryje się znacznie bliżej Ziemi, bo w Układzie Słonecznym. Oba punkty to planety - jeden to Jowisz, drugi to Wenus.

Choć odległość rzeczywista pomiędzy tymi planetami jest kolosalna, to jednak na niebie wyglądają one, jakby się do siebie zbliżały. Jest to zbliżenie pozorne, wynikające z perspektywy, z której na nie spoglądamy, będąc na Ziemi. 

Reklama

W nomenklaturze astronomicznej takie zjawisko jest nazywane koniunkcją planet. 

Choć koniunkcja Jowisza i Wenus zaczęła się niewinnie, to według wielu prognoz - zakończy się dzisiaj i to spektakularnie!

Koniunkcja Wenus i Jowisza. Najlepsze dopiero przed nami

Jeśli obecna pogoda utrzyma się do wieczora, to dzisiaj (1 marca) ponownie zobaczymy dwa punkty na zachodnim niebie. Będą one jednak znacznie bliżej siebie niż widzieliśmy to wcześniej. 

W kulminacyjnej fazie widowiska separacja pomiędzy planetami będzie porównywalna ze średnicą kątową tarczy Księżyca. Warto zatem w ramach eksperymentu sprawdzić, czy Księżyc byłby w stanie się tam zmieścić. Wnioski z tych obserwacji mogą przynieść wiele frajdy!

Druga część widowiska, choć w nieco większej separacji, będzie miała swoją kontynuację jutro wieczorem. Najbardziej zauważalnym elementem tej koniunkcji powinna być zamiana pozycji obydwu planet. Od 2 marca jasna planeta Wenus będzie znajdowała się wyżej od nieco ciemniejszego Jowisza.

Jak wykonać zdjęcie nieba smartfonem?

Nadchodzące zjawisko astronomiczne z pewnością warte jest uwiecznienia. Jasność obydwu planet zdaje się być wystarczająca, aby dało się je uwiecznić już za pomocą zwykłego smartfona.  Ważne, aby w momencie wykonywania fotografii w kadrze znajdował się jakiś element krajobrazu (np. odległe drzewo) i aby było jeszcze w miarę jasno. W innym przypadku telefon będzie miał spory problem ze złapaniem ostrości.

Do zrobienia zdjęcia można także wykorzystać tryb PRO w aplikacji aparatu fotograficznego, gdzie samodzielnie można dostosowywać ostrość oraz inne parametry fotograficzne. Nie warto przy tym przesadzać z zoomem. Smartfony nie mają wbudowanego teleobiektywu, co oznacza, że wykorzystują zaledwie powiększenie cyfrowe, a w przypadku fotografowania nocnego nieba nigdy nie jest ono dobrym pomysłem.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy