Miała uderzyć w Ziemię w 2028 roku, nagle zniknęła. Co się stało z asteroidą?
Tajemniczy obiekt o nazwie 2020 GL2 jeszcze w kwietniu 2020 roku stanowił poważne zagrożenie dla naszej planety. Naukowcy określili prawdopodobieństwo uderzania obiektu w Ziemię jako wysokie. Możemy zastanawiać się, czy ludzkość byłaby w stanie zwalczyć tego typu zagrożenie, ale się nie dowiemy, przynajmniej na razie, bo obiekt... tak naprawdę nigdy nie istniał.
Ziemia opracowuje systemy obrony przed potencjalnie niebezpiecznymi obiektami
Ludzkość cały czas pracuje nad systemami, które pozwolą uchronić naszą planetę przed ewentualnymi niebezpieczeństwami z kosmosu. Przykładem takich działań jest misja NASA DART. Jej celem było przetestowanie technologii pozwalającej na przekierowanie obiektów, które zawędrowały zdecydowanie za blisko Ziemi.
Bezzałogowa sonda DART została wystrzelona w kierunku planetoidy Dimorphos w celu sprawdzenia, czy celowe rozbicie sondy o powierzchnię kosmicznej skały jest efektywnym sposobem na zmianę jej kursu. Co prawda ta konkretna planetoida nie stanowiła zagrożenia dla naszej planety, ale spełniała inne kryteria obiektów potencjalnie niebezpiecznych, takich jak rozmiar. Czy systemy obrony planetarnej rzeczywiście działają, możemy dowiedzieć się jedynie wtedy, gdy będzie potrzeba ich użyć. Miejmy nadzieję, że nie nastąpi to szybko.
Obiekt 2020 GL2 miał uderzyć w Ziemię w 2028 roku
W kwietniu 2020 roku grupa astronomów powiązana z londyńskim Northolt Branch Observatories wykryła zagadkowy obiekt niebezpiecznie blisko Ziemi. Z początku nie wiedzieli, z czym mają do czynienia. Aby dowiedzieć się więcej na temat zagadkowego ciała niebieskiego, jak wtedy przypuszczali, dane na jego temat przesłali do systemu Sentry podlegającego pod Jet Propulsion Laboratory NASA.
Pierwsze wnioski były niezwykle niepokojące. Okazało się, że obiekt znajduje się na tyle blisko naszej planety, że ryzyko uderzenia wynosi 1 do 400 000. Może się to wydawać mało, ale w odniesieniu do uderzeń na skalę planetarną ryzyko jest naprawdę wysokie. Obiekt 2020 Gl2 stanowił jeszcze jeden poważny problem, datę kolizji wyznaczono na 2028 rok, co dałoby ludzkości bardzo niewiele czasu na to, by wpłynąć na przebieg zdarzeń.
Problem rozwiązał się sam
Podczas gdy jedni naukowcy głowili się nad tym, jak zapowiedz katastrofie, inni postanowili przyjrzeć się bliżej samemu obiektowi. Wtedy problem rozwiązał się sam, bo okazało się, że 2020 GL2 tak naprawdę nigdy nie istniała... Jak doszło w takim razie do pomyłki?
Otóż badacze z Glasgow za potencjalnie niebezpieczny obiekt wzięli sondę BepiColombo należącą do Europejskiej Agencji Kosmicznej i JAXA. Sonda została wystrzelona z myślą o badaniach Merkurego. Aby dotrzeć do pierwszej planety od Słońca, sonda musi wykonywać skomplikowane manewry wykorzystujące asystę grawitacyjną. System Northolt Branch Observatories wykrył sondę, ale omyłkowo wziął ją za obiekt potencjalnie niebezpieczny.
Co ciekawe, nie jest to pierwsza tego typu sytuacja. Systemy obserwujące i wychwytujące potencjalnie niebezpieczne obiekty już wcześniej brały sondy za śmiercionośne planetoidy. Takie miano zyskały na przykład Rosetta i Gaia również należące do ESA. Jednak w dalszym ciągu systemy ostrzegania są niezbędne, by uchronić ludzkość przed rzeczywistymi obiektami, które zbłąkane w kosmosie mogą chcieć wpaść w odwiedziny do nas.