Rekordowa aktywność najpotężniejszej znanej nam komety

Nazywa się Bernardinelli-Bernstein, zmierza w kierunku Ziemi, ma 150 kilometrów średnicy i jest najpotężniejszą kometą, jaką zaobserwowaliśmy w historii astronomii. Naukowcy ogłosili, że odnotowali jej rekordową aktywność. Czy mamy się czego obawiać?

Kometa Bernardinelli-Bernstein wykazuje aktywność
Kometa Bernardinelli-Bernstein wykazuje aktywnośćNOIRLab / NSF / AURA / J. da Silvamateriały prasowe

Astronomowie wieszczą historyczne wydarzenie, jakiego jeszcze nie widzieliśmy. Ogromna kometa Bernardinelli-Bernstein pochodzi z tajemniczego obłoku Oorta, i zmierza w kierunku Ziemi. Obiekt jest 100 razy masywniejszy od typowej komety, z jakimi dotychczas mieliśmy do czynienia, i 10 razy bardziej masywny od słynnej komety Hale-Boppa z 1997 roku.

Według najnowszych obliczeń, 21 stycznia 2031 roku kometa znajdzie się ok. 1,5 miliarda kilometrów od Słońca, czyli blisko orbity Saturna. Chociaż nic nie wskazuje na to, że zbliży się do Ziemi czy Słońca i będzie nam zagrażała, to jednak może stać się ciekawym zjawiskiem astronomicznym. Jest wielce prawdopodobne, że jej warkocz będzie widoczny na dużej części ziemskiego nieba.

Okazuje się bowiem, że astronomowie z University of Maryland już teraz wykryli jej aktywność. Jest ona pierwszą w historii tej wielkości, która reaguje z promieniami słonecznymi przy tak olbrzymiej odległości. Naukowcy wykryli pojawienie się komy, czyli charakterystycznego dla tego typu obiektów warkocza gazów.

Wykrycie komy było możliwe, dzięki obserwacji przy użyciu teleskopu Transient Exoplanet Survey Satellite (TESS). Wszystko wskazuje na to, że warkocz zaczął pojawiać się rok czy dwa lata temu. Ta wiadomość pozwala odpowiedzieć na pytanie, z jakiego materiału zbudowane jest jądro komety. Naukowcy uważają, że parujący lód, tworzący komę, jest zdominowany przez tlenek węgla.

Kometa Bernardinelli-Bernstein w tej chwili znajduje się ok. 3 miliardy kilometrów od naszej planety, czyli w okolicach Neptuna i mniej więcej w połowie drogi do Plutona. Naukowcy już nie mogą doczekać się bliższych obserwacji tego obiektu. Powstają już nawet pierwsze pomysły wysłania na niego sondy kosmicznej. Mamy na to niespełna 10 lat.

Byłaby to pierwsza na 600 tysięcy lat (tyle zajmuje mu okrążenie Słońca) sposobność do zbadania tej komety, która bezpośrednio pochodzi z tak odległej, nieznanej nam kompletnie przestrzeni obłoku Oorta. Dzięki niej możemy poznać burzliwą historię formowania się samego Słońca, jak i całego Układu Słonecznego.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas