Kiełbasianka, czyli kiełbasa w słoiku

Kiełbasianka była bardzo popularnym sposobem przechowywania mięsa /123RF/PICSEL
Reklama

Gdy rynek spożywczy zasypany jest rozmaitymi przetworami mięsnymi pełnymi chemii, warto łaskawym okiem spojrzeć na tradycyjny wyrób z podkarpacia - kiełbiasiankę. Zwyczaj robienia kiełbasy w słoiku sięga czasów, gdy lodówka była na wsi prawie nieznana.

Kiebiasianka, ten wyjątkowy, podkarpacki wyrób wpisany został w 2007 r. na "Listę Produktów Tradycyjnych", prowadzoną przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

"Kiełbasianka sporządzana była zawsze z najwyższej jakości mięsa wieprzowego, rozdrobnionego - jak do wyrobu kiełbas, wzbogaconego dodatkiem tłuszczu, przyprawionego solą, pieprzem i czosnkiem. Gotową porcją starannie wypełniano słoiki, szczelnie je zamykano i zapiekano lub pasteryzowano" - wyjaśnia Urszula Miazga z zakładu produkującego kiełbasiankę, związanego ze Stowarzyszeniem "Polska Ekologia".

Reklama

Wekowanie było jednym z najpewniejszych sposobów przechowania wyrobów mięsnych z domowego uboju w okresie przed pojawieniem się lodówek. Nie byłoby kiełbasianki bez słoika. "W latach 50. XX wieku kamionki i gliniaki zastąpiły słoiki typu wecka - ze sprężyną, a nieco później typu twist-off z metalową zakrętką. W nich można już było zapiekać lub pasteryzować wszelkie przetwory, co znacznie wydłużało możliwość ich bezpiecznego przechowania" - wspomina Miazga.

W słoiku znajdziemy przysmak o zapachu wiejskiej kiełbasy, zwięzły, dający się łatwo kroić nożem, z niewielką ilością smakowitej galaretki i warstwą tłuszczu na powierzchni.

"W dzisiejszej kuchni kiełbasianka gości nie tylko na kromce chleba. Smakowicie wypada w formie dodatku do wielu tradycyjnych potraw. Wzbogaca smak bigosu, gołąbków, krokietów, łazanek, zawijańców francuskich, kapuśniaczków w formie pasztecików. Doskonale sprawdza się także jako dodatek do innych, nowocześniejszych obiadowych potraw i mięsnych przekąsek. Z kiełbasianką szybko zrobimy pyszne risotto, sycącą zapiekankę ziemniaczaną i aromatyczne pomidorowe lasagne" - podpowiada Miazga.

Andrzej Grabarczuk

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy