4 tys. luksusowych aut na dnie. Zatonął statek transportujący Porsche i inne drogie "zabawki"

Od połowy lutego docierają do nas informacje na temat ogromnego pożaru w ładowni transportowca Felicity Ace, który miał dostarczyć kilka tysięcy luksusowych aut z Niemiec do Stanów Zjednoczonych - wygląda na to, że podróż tej jednostki właśnie dobiegła końca.

4 tys. luksusowych aut na dnie oceanu - zatonął transportowiec Felicity Ace
4 tys. luksusowych aut na dnie oceanu - zatonął transportowiec Felicity Ace photosvit/123RF.COM i Marinha Portuguesa123RF/PICSEL

Jak poinformowała firma zajmująca się obsługą Felicity Ace, statek zatonął na Oceanie Atlantyckim, a razem z nim szczątki płonącego od połowy lutego ładunku (informacje o wybuchu pożaru w ładowni pojawiły się 16 lutego), na który składało się m.in. kilka tysięcy luksusowych aut grupy Volkswagen. 

Mowa zarówno o samochodach elektrycznych, jak i tych wyposażonych w silniki spalinowe, takich marek, jak Porsche, Lamborghini, Bentley i inne. Wciąż nie jest jasne, jaka była przyczyna pożaru, który doprowadził do tej katastrofy, ale kapitan Joao Mendes Cabecas z portu Horta sugeruje, że chodziło o... akumulatory litowo-jonowe elektryków obecnych na pokładzie - pytanie tylko, czy w obecnej sytuacji możliwe będzie zweryfikowanie tej teorii.

Felicity Ace na dnie, a razem z nim tysiące luksusowych aut

O sprawie zrobiło się głośno, kiedy dealerzy i czekający na samochody klienci zaczęli być informowani o tym, że nie dostaną swoich nowych aut w zaplanowanym terminie - jednym z nich był popularny YouTuber Matt Farah, prowadzący recenzujący samochody kanał The Smoking Tire, który czekał na Porsche Boxter Spyder o wartości 123 tysięcy dolarów.

I o ile do tej pory można było mieć nadzieję, że może chociaż część ładunku przetrwa, to właśnie legła ona na dnie oceanu... razem ze statkiem. Operator Felicity Ace, czyli MOL Ship Management Singapore, twierdzi bowiem, że ten zatonął dziś ok. godziny 9:00 lokalnego czasu, jakieś 250 mil od brzegu Azorów (archipelag dziewięciu wysp wulkanicznych należących do Portugalii, położony w środkowej części Oceanu Atlantyckiego).

Co jednak najważniejsze, cała 22-osobowa załoga transportowca Felicity Ace została ewakuowana i przetransportowana helikopterem na pobliską wyspę Faial zaraz po wybuchu pożaru i nie potrzebowała pomocy medycznej, o czym poinformowała prowadząca akcję ratunkową portugalska marynarka wojenna.

W piątek MOL Ship Management Singapore podało, że z jednostki nie wydostaje się już dym, więc ekipa ratunkowa mogła dostać się na pokład transportowca, by przygotować go do holowania. Wygląda jednak na to, że misja ta zakończyła się niepowodzeniem, bo jak podaje The Wall Street Journal, mierzący blisko 200 metrów długości i ponad 30 metrów szerokości frachtowiec, zatonął właśnie podczas tego manewru.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas