Bliski Wschód to geopolityczny wulkan. Dlaczego jest tak ważny?

Wojna Izraela z Hamasem w Strefie Gazy, otwarta wrogość Iranu wobec Izraela i zaatakowanie rakietami z powietrza, w tle próba utworzenia państwa palestyńskiego. Bliski Wschód to od wielu lat niezwykle niespokojny region, gdzie swoje muskuły prężą lokalne i światowe potęgi militarne.

Bliski Wschód
Bliski WschódZdjęcie ilustracyjne123RF/PICSEL

Do niedawna Bliski Wschód, w tym Izrael, przyciągał naszą uwagę pod kątem turystyki i związanych z nią nowych inwestycji budowlanych. Niedawno, za sprawą ataku palestyńskich bojowników stał się, obok Ukrainy, jednym z centralnych punktów, które zwracają międzynarodową uwagę. Ale o co tam właściwie chodzi? Dlaczego ten niepozorny fragment lądu, który jest w znacznej mierze zajmowany przez pustynie, od lat jest niczym tykająca bomba?

Bliski Wschód to geopolityczny tygiel

Bliski Wschód jest regionem geograficznym obejmującym obszary zachodniej Azji oraz Europy (fragment Turcji i Cypr) i Afryki (Egipt). Cały ten obszar ma powierzchnię niewiele mniejszą od Europy - zajmuje ok. 9,7 mln km kw. (Europa 10,5 mln km kw). Zamieszkuje go 456 mln ludzi (dla porównania Europę niespełna 750 mln).

Do państw Bliskiego Wschodu najczęściej zalicza się Arabię Saudyjską, Bahrajn, Egipt, Irak, Izrael,  Palestynę, Jemen, Jordanię, Katar, Kuwejt, Liban, Oman, Syrię, Turcję i Zjednoczone Emiraty Arabskie.

W związku z jego strategicznym położeniem na styku trzech kontynentów przyciąga uwagę światowych mocarstw takich jak Stany Zjednoczone, Rosja i Chiny. Te rozgrywki prowadzone są wraz z lokalnymi potęgami, takimi jak Turcja, Arabia Saudyjska, Izrael czy Arabia Saudyjska. Oliwy (niemal dosłownie) do ognia dolewają znajdujące się na tych terenach istotne dla gospodarki świata zasoby ropy naftowej i gazu ziemnego. A w związku z tym, że są to tereny pustynne, to poszczególne państwa chcą kontrolować w jak największym stopniu rzeki oraz ich źródła. Na interesy polityczne nakładają się dodatkowo różnice religijne, kulturowe, etniczne i klanowe.

Rozgrywki USA, Rosji i Chin na Bliskim Wschodzie

Stany Zjednoczone tradycyjne popierają Izrael, który po powstaniu pokazał swoją siłę i zdobył pozycję w regionie. O ile z niektórymi sąsiadami udało się dojść do pewnego porozumienia (Egipt, Jordania), o tyle niektórzy, jak choćby Iran w dalszym ciągu nie akceptują jego istnienia i wykazują wrogość. Zwłaszcza że Iran stara się zyskać miano największej potęgi regionu i wspierany jest przez Rosję i Chiny. Jest jeszcze Turcja Erdoğana, która popiera działania Palestyńczyków dążące do oficjalnego utworzenia państwa i próbuje dążyć do dominacji świata muzułmańskiego. Już wcześniej widocznie zbliżyła się do Rosji, ale z zachowaniem ostrożności.

Arabia Saudyjska, próbuje zaznaczyć swoją potęgę nie tylko przez gigantyczne inwestycje budowlane, o których niejednokrotnie pisaliśmy w GeekWeeku, ale także poprzez wpływy w innych państwach. Przykładem może być rywalizacja w Jemenie, gdzie wspierani przez Saudyjczyków sunnici są w przedłużającym się konflikcie z sunnickim plemieniem Huti wspieranym przez Iran.

Podsumowując, lokalne i światowe dążenie do pozyskania i umocnienia wpływów nie sprzyja szybkiemu i łagodnemu rozwiązaniu nie tylko konfliktów z Izraelem w roli głównej, ale i innych sporów toczących się w tym regionie. Tym bardziej, kiedy w grę wchodzą surowce energetyczne.

Literatura źródłowa: Krzysztof Winkler, 2018, Bliski Wschód - geopolityczny tygiel, Teologia Polityczna

Legenda o potworze z Loch Ness wciąż żywaDeutsche Welle
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas