Co stanie się, gdy twoje dziecko zniszczy cenny zabytek? Polskie muzea tłumaczą

Niedawno światowe media obiegła informacja o chłopcu, który stłukł w izraelskim muzeum ponad 3-tysiącletni zabytek. Reakcja muzeum była zaskakująca. Zastanawialiście się kiedyś, co by się stało, gdyby wasze dziecko zniszczyło coś w muzeum? Zapytaliśmy o to polskie instytucje. Oto co odpowiedziały.

W środę 28 sierpnia światowe media obiegła informacja o czteroletnim chłopcu, który przypadkowo rozbił dzban z epoki brązu w muzeum archeologicznym w Hajfie w Izraelu. W rozmowie z BBC ojciec dziecka powiedział, że jego syn "lekko pociągnął za dzban", gdyż najzwyczajniej maluch "był ciekaw, co jest w środku". Gdy mężczyzna po chwili zobaczył swojego syna obok potłuczonego zabytku, w pierwszej chwili pomyślał, że to nie jego dziecko. Sami możemy się domyślać, jaki stres musiał towarzyszyć temu zdarzeniu.

Starożytny artefakt miał według ekspertów co najmniej 3,5 tys. lat. Został wykonany jeszcze przed panowaniem króla Dawida i króla Salomona, którzy rządzili królestwem Izraela i Judy w X w. p.n.e. i służył do przechowywania i transportu płynów takich jak wino czy oliwa. W izraelskim muzeum wystawiony był bez dodatkowego zabezpieczenia.

Reklama

Reakcja muzeum była wzorowa

Wiadomo, że nie wszystkie dzieła w muzeum da się wystawić bez zabezpieczenia. Muzeum w Hajfie uznało, że kilka dzbanów z epoki brązu można wystawić tak, aby zwiedzający mieli nieco bliższy kontakt z historią, przechodząc tuż obok. Cóż, fakt, że historia tak zainteresowała małego chłopca, można nawet uznać za pozytywną wiadomość. Niestety niewielkie stojaki okazały niewystarczające, aby zabezpieczyć zabytek w razie większego przechylenia.

Jak przekazały zagraniczne media, rodzice poinformowali o fakcie ochroniarza, a sprawa zakończyła się u dyrektora instytucji dra Inbala Rivlina, który... zaprosił rodzinę do ponownego zwiedzania muzeum. Agencji informacyjnej przekazał zaś, że "muzeum nie jest mauzoleum, ale żywym miejscem, otwartym dla rodzin". Zaapelował też do rodziców: - Nie bójcie się. Takie rzeczy się zdarzają. Naprawimy [dzban] i odłożymy go z powrotem. - W oświadczeniu poinformowano także, że renowacja zostanie wykorzystana do edukacji społeczeństwa, m.in. poprzez relacjonowanie jej w mediach społecznościowych. Zastanawiacie się, jak zareagowałyby polskie muzea w takiej sytuacji?

Jak zareagowałyby polskie muzea na zniszczenie zabytku?

Wysłaliśmy pytania do kilku Muzeów Narodowych w stolicach województw. Choć nie wszystkie instytucje odpowiedziały, to nadesłane maile są zgodne. Instytucje uważają, że w Polsce są niewielkie możliwości, aby doszło do takich sytuacji. Zabytki są tak wystawiane, aby odwiedzający mogli je bezpiecznie obejrzeć, ale nie ma przy tym bezpośredniego kontaktu.

- Najcenniejsze obiekty nie są wystawiane w sposób, który mógłby im zagrażać. W przypadku naszej Galerii Sztuki Starożytnej (obecnie w remoncie) zdecydowana większość obiektów jest w gablotach. Ponadto rzeźby, szczególnie te z gipsu bądź terakoty, są wystawiane tak, by zapewnić im bezpieczeństwo. Również niektóre obrazy oraz prace na papierze chronione są specjalnym szkłem muzealnym, chroniącym przed promieniami UV - poinformowało Muzeum Narodowego w Poznaniu (MNP).

W podobnym tonie wypowiedziało się Muzeum Narodowe w Warszawie: - Wystawy przygotowujemy w oparciu o muzealne standardy dotyczące bezpieczeństwa zabytków. Przestrzeń planujemy i aranżujemy tak, żeby zminimalizować ryzyko uszkodzenia dzieł sztuki. Szczególnie delikatne obiekty ze szkła lub ceramiki zabezpieczamy w gablotach. Korzystamy również z doświadczeń naszych opiekunów ekspozycji.

Jednak incydentalne przypadki nie są wykluczone. Zwłaszcza w instytucjach, które goszczą w swoich wnętrzach dziesiątki czy setki tysięcy osób w sezonie. Gdy trafi się małe dziecko, które chce po prostu zaspokoić swoją ciekawość, może niechcący przewrócić jakąś gablotę lub spowodować inne uszkodzenie.

Ochrona jest, ale zdarzają się wypadki

- Pomimo tych rozwiązań i zaangażowania osób, które codziennie dbają o bezpieczeństwo zabytków na wystawach, w ostatnich latach w muzeum zdarzyły się pojedyncze incydenty niegroźnych uszkodzeń dzieł sztuki. Mówimy o m.in. utrąceniu fragmentu rzeźby, lub, wydawałoby się niewinnym, przyklejeniu naklejki - przekazała w mailu warszawska instytucja. -  Muzeum ma wypracowaną procedurę postępowania w takich przypadkach, dokumentujemy każde tego typu zdarzenie. Każde też indywidualnie analizujemy i staramy się wyciągnąć wnioski na przyszłość. Zespół muzealnych konserwatorów zawsze troskliwie zajmuje się obiektami.

- W przypadku działań nieumyślnych, niecelowych, zdecydowanie najlepszymi rozwiązaniami są działania polubowne, zwłaszcza gdy dotyczą dziecka. Z naszej perspektywy najważniejsze jest to, że muzealnicy w Muzeum Narodowym w Krakowie dokładają wszelkich starań, by eksponowane dzieła były odpowiednio zabezpieczone i oznaczone. W godzinach otwarcia poszczególnych wystaw, nad bezpieczeństwem eksponatów, czuwają także opiekunowie ekspozycji muzealnych - przekazało Muzeum Narodowe w Krakowie.

Na szczęście sytuacja podobna do muzeum w Hajfie jeszcze nie miała miejsca, co zapewne wynika po części z faktycznie odpowiedniego zabezpieczenia udostępnianych w muzeach zbiorów. A i rodzice zapewne sami pilnują swoich dzieci chcąc uchronić się przed niemiłymi konsekwencjami. Większym problemem wydaje się w naszym kraju dewastacja zabytkowych budynków poprzez wydrapywanie podpisów lub oszpecanie ich farbami.

- Intencjonalne niszczenie zabytków, za które dzisiaj grożą poważne konsekwencje prawne, pamiętamy jedynie z czasów II wojny światowej. Wypadki natomiast i nieumyślne uszkodzenia są ryzykiem, które trzeba brać pod uwagę przy publicznym udostępnianiu dzieł sztuki - podsumowało w mailu Muzeum Narodowe w Warszawie.

- Jesteśmy zawsze bardzo szczęśliwi, gdy pojawiają się u nas dzieci. Prowadzimy zajęcia nawet dla dwuletnich maluchów. Nasze doświadczenia z najmłodszymi gośćmi są bardzo pozytywne - dodała z kolei poznańska instytucja.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zabytek | muzeum
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy