Czarna lista Facebooka w sieci. Nie brakuje polskich organizacji, w tym ONR

W sieci zadebiutowała właśnie tzw. czarna lista Facebooka, czyli dokument zawierający niebezpieczne zdaniem firmy osoby i organizacje, które nie mają prawa korzystać z serwisu. Kilka wpisów dotyczy naszego kraju - jakich?

W sieci zadebiutowała właśnie tzw. czarna lista Facebooka, czyli dokument zawierający niebezpieczne zdaniem firmy osoby i organizacje, które nie mają prawa korzystać z serwisu. Kilka wpisów dotyczy naszego kraju - jakich?
Czarna lista Facebooka w sieci /©simpson33 /123RF/PICSEL

Facebook to od dłuższego czasu nie tylko miejsce spotkań towarzyskich i wymiany fotek z wakacji z rodziną i przyjaciółmi, ale i potężne narzędzie walki politycznej, zdobywania rozgłosu i nowych zwolenników. A że skorzystać może z niego każdy (a przynajmniej teoretycznie, do czego zaraz dojdziemy), to w serwisie regularnie pojawiają się treści, których tam być nie powinno, których nie chcielibyśmy widzieć ze względu na przekonania polityczne czy wyznanie, szerzące dezinformację i tym podobne. 

W pewnym momencie sytuacja zrobiła się tak gorąca, że Facebook - aby uniknąć oskarżeń o wspieranie terroryzmu i szerzenie przemocy - musiał zamknąć usta części swoich użytkowników. Restrykcje te sięgają 2012 roku, kiedy to w obliczu rosnącego napięcia w Kongresie i ONZ, dotyczącego procesu rekrutowania terrorystów odbywającego się na łamach serwisu, Facebook dodał do swojego regulaminu ban dla organizacji i osób, które mają historię aktywności terrorystycznej albo przestępstw z użyciem przemocy.

Reklama

To właśnie słynna czarna lista Facebooka, zwana oficjalnie listą Niebezpiecznych osób i organizacji, na której znajduje się jednak obecnie znacznie więcej podmiotów niż te 9 lat temu. A mówiąc konkretniej ponad 4000, z których pełnym spisem można zapoznać się na łamach serwisu The Intercept, gdzie znajdziemy również powód trafienia na radar Facebooka oraz ewentualne powiązania z organizacjami terrorystycznymi i przestępczymi, a także wspierającymi je mediami, politykami, pisarzami czy artystami. 

Co ciekawe, chociaż powód stworzenia takiej listy osób "głoszących brutalną misję lub zaangażowanych w przemoc" został przez koncern wyjaśniony dość sensownie, jako próba "zapobiegania wyrządzania krzywdy innym osobom i utrudniania działań tego typu", to Facebook nigdy nie zdecydował się jej ujawnić. I to nawet po tym, jak jego własna Komisja Nadzoru zaleciła taki krok przy okazji wyjaśniania sprawy banu dla Donalda Trumpa - tak czy inaczej, serwis The Intercept wszedł w jej posiadanie i udało mu się ją odtworzyć. 

Czego się z niej dowiadujemy? Jak wskazują specjaliści, którzy przeanalizowali listę na zlecenie serwisu The Intercept, większość pozycji dotyczy zagrożeń dla Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników, choć polityka ochronna dotyczy przecież wszystkich użytkowników, również tych spoza USA. Co więcej, może i działania Facebooka są w dużej mierze zasadne i potrzebne, szczególnie na polu zagrożeń terrorystycznych tzw. państwa islamskiego, ale jednocześnie wygląda na to, że nie wszystkie organizacje i osoby są traktowane tak samo. Za przykład podaje się tu skrajnie prawicowe organizacje (jak choćby te związane z Donaldem Trumpem), które dużo częściej niż inne mają szansę na najłagodniejszy wymiar kary.

W tym miejscu warto bowiem zaznaczyć, że lista dzieli organizacje i osoby na 3 poziomy zagrożenia, gdzie 1 oznacza terroryzm, zabójstwa masowe i inne przewinienia największego kalibru, 2 dopuszczanie się przemocy, a 3 zmilitaryzowane ruchy społeczne, nakłanianie do przemocy oraz szerzenie mowy nienawiści. To właśnie do tej ostatniej kategorii trafiły 3 podmioty z naszego kraju, a mianowicie Obóz Narodowo-Radykalny (ONR), Narodowe Odrodzenie Polski (NOP) i White Boys Wielkopolska.

Czy słusznie? Nie nam to oceniać, ale kontrowersji na liście nie brakuje, więc jedno jest pewne - Facebook powinien upublicznić listę, tak jak nawoływało do tego wiele branżowych autorytetów, bo tylko nadzór nad jej zawartością może zagwarantować równe traktowanie i uciszyć głosy sugerujące próby kształtowania rzeczywistości według woli Marka Zuckerberga.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: czarna lista | Internet | Facebook
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy