Deszcz zalewa polskie miasta. Rozwiązanie daje firma z... Bangkoku

Ulewne deszcze coraz częściej nawiedzają różne regiony świata, w tym Polskę. Spokojne miasta zamieniają się w rzeki, powodując niszczenie m.in. budynków, samochodów czy stanowiąc zagrożenie dla życia i zdrowia mieszkańców. Czy jest jakieś rozwiązanie? Może warto sięgnąć wzrokiem na wschód. Chińscy architekci krajobrazu twierdzą, że mają rozwiązanie i wdrażają je w swoim kraju, który od lat boryka się z niszczycielskimi w skutkach, rekordowymi powodziami.

Powodzie w miastach stają się coraz większym problemem (zdj. ilustracyjne)
Powodzie w miastach stają się coraz większym problemem (zdj. ilustracyjne)123RF/PICSEL

Czasem w komentarzach pod zdjęciami pojawiają się wpisy, że wszystkiemu winna jest betonoza, ale znaczenie ma także szaleńcza zabudowa terenów zielonych, które mogłyby być swobodnie zalewane przez wodę podczas wezbrania. Wiele rozwiązań architektonicznych, inżynierskich polega na próbie kontrolowania natury z wykorzystaniem nowoczesnej technologii. Chiński architekt krajobrazu i urbanista ma inne rozwiązanie. Pozwala naturze wykonać całą pracę.

Od ponad dekady Kongjian Yu i jego firma Turenscape projektują oparte na naturze "miasta-gąbki". Ich zadaniem jest wchłanianie i retencja wody deszczowej. Te projekty różnią się formą, skalą. Tworzą nowe parki, przywracają tereny podmokłe. Porównują oni projektowanie kanalizacji do przepływu krwi, której zmniejszony przepływ powoduje ogromne konsekwencje dla zdrowia. Tak samo blokady w przepełnione systemy mogą mieć niszczycielskie skutki uboczne dla miast.

- Istnieje błędne przekonanie, że jeśli możemy budować coraz wyższe wały przeciwpowodziowe lub jeśli budujemy wyższe i mocniejsze tamy, (wtedy) możemy chronić miasto przed powodzią - powiedział Yu w rozmowie wideo dla CNN. - (Myślimy), że możemy kontrolować wodę... to błąd.

Jakie rozwiązanie dla miast mają Chińczycy?

Propozycja może wydawać się dość prosta. Trzeba stworzyć obszar, na którym lokalna roślinność może się rozwijać bez ingerencji i konsekwencji. Jeśli będzie padał deszcz, ziemia i rośliny będą wchłaniały wodę i zapobiegały zalaniu fragmentów (lub w całości) pobliskich obszarów. Nadmiar wody czasowo zostanie zatrzymany a odpływ spowolniony w stosunku do obszarów pokrytych materiałami nieprzepuszczalnymi.

Dotychczas firma Kongjiana Yu zaprojektowała 10 tys. takich rozwiązań w 250 miastach na całym świecie, z czego ukończono już 1 tys. Wiele z nich znajduje się w Państwie Środka, gdzie ponad 70 miast wdrożyło inicjatywy "miast-gąbek". Projektów jest oczywiście jeszcze więcej, ponieważ wykonuje je nie tylko Turenscape.

Oczywiście wdrożenie proponowanych rozwiązań jest drogie, ale według brytyjskiego University of Leeds wciąż tańsze niż rozwiązania oparte na betonie (na podstawie programu Wuhan). Trzeba pamiętać, że w tym przypadku nie da się iść na skróty, wykorzystać gotowy projekt, żeby było taniej. Jeśli inwestycja ma być zakończona sukcesem, należy uwzględnić lokalizację, topografię, ilość i rozkład opadów, lokalną roślinność, a nawet potrzeby społeczności.

Jako przykład Kongjian Yu podaje chińską tropikalną prowincję Hajnan. Firma przekształciła jałową farmę rybną i pobliski teren przemysłowy w "oddychający mur morski", który działa jak bufor ochraniający pobliską dzielnicę handlową przed zalaniem. Architekci na podstawie przeprowadzonych przez siebie badań sugerują, że  jeśli 20 do 30 proc. powierzchni miast będzie przeznaczonych na projekty "gąbkowe" miasto będzie w znacznie większym stopniu zabezpieczone przed powodziami.

Czy zamiana miasta w gąbki rozwiąże wszystkie problemy? Nie tylko ochrona przed powodzią

Patrząc z perspektywy Ziemi, zalewanie terenów w zasadzie nie jest problemem. Natura jest w stanie znaleźć rozwiązanie w dłuższej perspektywie, np. wymieniając gatunki (lub przystosowując istniejące) na takie, które radzą sobie z nadmiarem wody. Problem jest dla człowieka, gdyż doprowadza do strat materialnych oraz stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia.

Nawet jeśli staramy się naśladować naturę, to nie ma rozwiązań idealnych, co potwierdzają inni eksperci. Twierdzą, że infrastruktura miasta-gąbki jest w stanie faktycznie poradzić sobie z nadmiarem wody, ale tylko do granicy opadów 200 mm/dzień. Tu z kolei przykładem może być  Meizhou w Guangdong, które zostało uznane za miasto-gąbkę, ale mimo to tego lata musiało zmierzyć się z jedną z najpoważniejszych powodzi. Jednego dnia spadło 369,3 mm deszczu.

Chiński architekt (nie stoi za żadnym z projektów w wyżej wymienionym mieście) uważa, że infrastruktura gąbczasta musi zostać uzupełniona o "twardą inżynierię". - Potrzebujemy obu środków, aby poprawić odporność (miast). Nie możemy polegać tylko na jednym - argumentuje.

Choć skupiliśmy się głównie na tematyce powodzi, to istnienie obszarów, które mogłyby retencjonować wodę, daje także inne korzyści dla środowiska, takie jak obniżenie temperatury miast, rozwiązanie niedoborów wody, czy po prostu stworzenie przyjemnego otoczenia dla mieszkańców.

Czy w Polsce można zastosować chińskie rozwiązania?

W naszym kraju eksperci od dawna próbują przebić się z pomysłem tworzenia zielonych korytarzy, czy zwiększenia ilości zieleni. Problem w tym, że głównym tematem rozmów jest miejska wyspa ciepła, a więc te tysiące drzew, którymi chwalą się miasta, są sadzone wzdłuż ulic (często w donicach, jeśli nie ma miejsca). To część rozwiązania, które nijak ma się do ochrony przeciwpowodziowej.

Patrząc na nowe budownictwo, które niejednokrotnie wykorzystuje do maksimum powierzchnię, ciężko uwierzyć, że w najbliższym czasie sytuacja się zmieni i atrakcyjne działki, zamiast kolejnego prestiżowego apartamentowca dla niezależnych singli i dynamicznych rodzin (czyt. mieszkania już od 35 mkw, bo na więcej nie dadzą kredytu), zamienią się w zielone parki, których celem będzie retencja i oczyszczanie wody.

Źródło: CNN

Astronauci utknęli na ISS. W jakich warunkach spędzą kilka miesięcy?© 2024 Associated Press
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas