Kraków Arcade Museum: Muzeum, w którym chcesz spędzić cały dzień!

article cover
Michał OstaszINTERIA.PL

Kraków Arcade Museum: Muzeum, w którym chcesz spędzić cały dzień!

Każda wolna chwila to okazja to napraw, poprawek i konserwacji. Praca na zapleczu trwa cały czas! Na zdjęciu: Marcin, właściciel Muzeum. W tle: pan Wojtek, cudotwórca od napraw automatów, potrafiący przywrócić do życia nawet beznadziejne przypadki. Michał OstaszINTERIA.PL
- Każdej naprawy dokonujemy samodzielnie - opowiada właściciel Muzeum. - Jeżeli coś jeszcze nie rozleciało się w pył, to wszystko się da naprawić. Problemem są części. Niektórych po prostu nie ma, są praktycznie niemożliwe do znalezienia. Wiadomo, nie ma nowych, trzeba szukać części z odzysku.To zajmuje dużo czasu. Szukam na forach, na grupach, każdym możliwym kanałem. W Polsce jest może kilkanaście osób, które mogą mieć jakieś komponenty, nie więcej.Michał OstaszINTERIA.PL
Dla starszych portal do dzieciństwa, dla młodszych idealna okazja, żeby zobaczyć, jak wyglądali przodkowie dzisiejszych gier, dla graczy raj, a dla wszystkich - potężna dawka dobrej zabawy! 23 marca 2019 w Krakowie otwarto Krakow Arcade Museum, pierwsze i jedyne w Polsce muzeum gier typu arcade. W jednym miejscu znajdziecie ponad 90 (!) maszyn z takimi tytułami jak: Pac-Man, Street Fighter, Tekken, Mortal Kombat, Metal Slug czy Golden Axe. Docelowo ma być ich nawet 140. Kto za dzieciaka nie przepuścił w takiej maszynie choć kilku monet, tłukąc ze wszystkich sił w guziki i machając joystickiem? - Chodziło mi o to, żeby ktoś wchodząc tutaj przeżywał podróż w czasie. - mówi Marcin, właściciel i pomysłodawca Kraków Arcade Museum. - Ja mam 40stkę na karku, dla ludzi w moim wieku to cofnięcie się do dzieciństwa, natomiast dla dzieciaków świetna zabawa. Ludzie przychodzą i widzę te uśmiechy na ich twarzach. Siedzą całymi dniami. Automaty ustawione są na nieskończoną liczbę kredytów, więc nie trzeba się martwić, że grę przerwie nagle upiorny, migający napis "INSERT COIN". Michał OstaszINTERIA.PL
Krakow Arcade Museum to grywalna podróż przez prawie całą historię gier wideo. Klasyki z samego początku lat 80. - Galaga, Tempest, Centipede - sąsiadują z młodszymi o ponad dekadę maszynami z Mortal Kombat i Tekkenem. Najnowsze automaty pochodzą z początku lat 2000. Nie lada gratką dla miłośników retrogier jest możliwość sprawdzenia w akcji kilku gier w ich oryginalnej formie i to prosto ze Stanów Zjednoczonych. Prawdziwą perełką ogromnej kolekcji jest automat Nintendo Playchoice o numerze seryjnym 00708, na którym możemy zagrać w jedną z dziesięciu hitowych gier Japończyków. W jego menu znajdują się takie pozycje jak Super Mario Bros., Duck Hunt, Tennis i Contra.Michał OstaszINTERIA.PL
Jedną z gwiazd Krakow Arcade Museum jest automat z Time Crisis II. Być może mieliście okazję ograć ten tytuł na PlayStation 2, ale dopiero przejście go na automacie zapewnia właściwe doznania. Hit z 1997 r. pod względem rozgrywki nie zestarzał się ani trochę. Poza celowaniem do pikselowych przeciwników musimy też wykonywać uniki i uważać na drugiego gracza, którego możemy postrzelić w trybie kooperacji. Dodajcie do tego nienajgorszą oprawę graficzną, absurdalną fabułę, przy której seria filmów “Szybcy i wściekli” wydaje się być arcypoważna i dialogi, od których aż bolą uszy. Po chwyceniu za broń nie będziecie chcieli jej odłożyć, aż do momentu, kiedy ekrany zaleją napisy końcowe. Michał OstaszINTERIA.PL
W czasach świetności takie maszyny kosztowały tyle, co samochód. Jeśli ktoś chciał je mieć w Polsce, do ceny trzeba było doliczyć ogromne koszty wysyłki. Dzisiaj arcade może nie mają takiej wartości, ale ich sprowadzenie to nadal spory wydatek. Cena jednej maszyny wraz z wysyłką to kilka tysięcy złotych. Znalezienie jej i załatwienie transportu to kupa roboty, której nie da się wycenić. - Włożyłem w to niemało wysiłku - przyznaje Marcin. - Większość z nas tak naprawdę nie miała okazji zobaczyć, jak to wyglądało w oryginalne. Nawet pomimo tego, że spędzaliśmy przy tych automatach naprawdę dużo czasu, wydając całe kieszonkowe.Michał OstaszINTERIA.PL
Zainteresowani wizytą? Wystarczy wejść na stronę Krakow Arcade Museum na facebooku - tam znajdziecie godziny otwarcia, adres i wskazówki dojazdu. Materiał: Bartosz Kicior, Michał Ostasz Współpraca: Łukasz KujawaMichał OstaszINTERIA.PL
Street Fighter II The New Challengers - maszyny z jedną z kilku wersji “najwłaściwszego” Ulicznego Wojownika też nie mogło tutaj zabraknąć. Klasyk z początku lat 90. był istnym pożeraczem monet. Próbowałeś go przejść? Z portfela znikało nawet kilkanaście złotych. Grałeś z kumplem? Ciągłe rewanże drenowały słoik z kieszonkowym. Nie brakowało sytuacji, w których trzeba było się wkupić w oblegający salon gier tłum, by w ogóle dostać się do automatu.Michał OstaszINTERIA.PL
Automatowe gry “na dwóch” miały na celu nie tylko niszczenie wieloletnich przyjaźni. Lucky & Wild wymagało współpracy obu graczy wcielających się w policjantów wydziału pościgowego - kierowcę oraz strzelca. Od pierwszych sekund trzeba wciskać gaz do dechy. Palce również nie odpoczną - momenty, w których puszcza się spust pojawiają się rzadko i trwają po kilka sekund. Śmiechu przy grze jest tyle, ilu gangsterów do odstrzału. Kolejny “must play” wśród kilkudziesięciu zgromadzonych w muzeum maszyn. Gdyby przyszło wam grać na “wspomagaczach”, to przestrzegamy: WINNERS DON’T USE DRUGS!Michał OstaszINTERIA.PL
Dwa ekrany, dwa pistolety i dwóch graczy - do doskonałej zabawy naprawdę nie trzeba niczego więcej. Co jakiś czas słychać któregoś z graczy krzyczącego z emocji na całą salę. Treści okrzyków celowo nie przytaczamy.Michał OstaszINTERIA.PL
Wizytówkami Krakow Arcade Museum są “budy” pozwalające na pełne wczucie się w akcję na ekranie. Scud Race i Daytona USA od Segi to ultraszybkie wyścigi, w których walkę toczymy nie tylko z przeciwnikami na torze, ale też niewygodnym fotelem, kierownicą żyjącą własnym życiem i ekranem wypalającym oczy. Przegrana - zwłaszcza z siedzącym obok kumplem - jest bardziej bolesna niż przy innych maszynach. Za to wygrana - i tym samym poniżenie przeciwnika - smakuje niczym ambrozja. Słodkie uczucie zwycięstwa nie potrwa jednak długo. Wymagające Manx TT Super Bike i The Lost World przypomną wam, że tak naprawdę górą zawsze jest sama gra.Michał OstaszINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas