Naukowcy stworzyli czujnik hormonów stresu. Tak łatwiej go opanować
Psychiczne objawy stresu nie zawsze łatwo jest wykryć od razu. Towarzyszące nam emocje i myśli automatyczne mogą przejmować kontrolę, a refleksja przychodzi z czasem. Jak rozpoznać stres od razu, gdy się pojawia? Pomoże w tym nowy biosensor, który wykrywa hormony stresu w pocie. Opracowany przez amerykańskich naukowców Stressomic to niewielki czujnik nakładany na skórę, który monitoruje na bieżąco nie tylko kortyzol, ale także inne fizyczne objawy stresu. Do czego może się przydać?

Spis treści:
Fizyczne objawy stresu można monitorować. W jaki sposób?
Reakcja emocjonalna na stres oraz pojawiające się myśli automatyczne (pierwsze myśli, które nasuwają się same, zanim jeszcze jesteśmy w stanie racjonalnie ocenić sytuację) mogą znacząco opóźniać uświadomienie sobie, że właśnie przeżywamy stres oraz co to dokładnie znaczy. Zachowanie zimnej krwi, czyli trzeźwego spojrzenia, jest możliwe, ale zwykle wymaga to praktyki. Wciąż jednak mówimy o tym, co dzieje się w umyśle. A co z ciałem?
Reakcja organizmu na silny stres pojawia się praktycznie natychmiastowo. Może obejmować wzrost ciśnienia krwi, przyspieszenie oddechu lub duszność, "sensacje żołądkowe", napięcie mięśni, nadpotliwość czy bladość skóry. Organizm przełącza się w tryb "walki lub ucieczki" (ang. fight or flight), a część osób może nawet zastygnąć w bezruchu (ang. freeze). Stres wywołuje też natychmiastowe reakcje biochemiczne. Zwiększa się wydzielanie hormonów, co da się wykrywać w czasie rzeczywistym na zasadzie podobnej do wykrywacza kłamstw.
Wcześniej istniały już różne nakładane na ciało (ang. wearable) biosensory wykrywające stężenie kortyzolu w pocie człowieka. Słynny hormon stresu nie jest jednak jedynym. Istotną rolę odgrywają także adrenalina i noradrenalina. Naukowcy opracowali nowy czujnik o nazwie Stressomic, który mierzy poziom także tych hormonów i neuroprzekaźników, zapewniając bardziej wiarygodny i miarodajny odczyt. Jak to dokładnie działa?
Biosensor mierzy wszystkie hormony stresu. Plaster nakłada się na skórę
Naukowcy z California Institute of Technology uznali, że istniejące czujniki stresu, które wykrywają jedynie kortyzol, są dość zawodne i niemiarodajne. Nie potrafią one monitorować zmian w czasie rzeczywistym ani rozróżniać ostrej reakcji na stres od stresu przewlekłego. Ich wynalazek wypełnia tę lukę.

"Aby na to odpowiedzieć, przedstawiamy Stressomic, zakładany, multipleksowany, mikrofluidowy biosensor do nieinwazyjnego monitorowania kortyzolu, adrenaliny i noradrenaliny w pocie. Stressomic łączy napędzaną przez jontoforezę ekstrakcję potu z mikrofluidowymi, regulowanymi zaworami kanałami do nieustannego próbkowania i analizy" - czytamy w abstrakcie artykułu, który ukazał się w "Science Advances".
Biosensor ma formę plastra o średnicy kilku centymetrów, który przykleja się do skóry, np. ramienia (możliwe, że w dalszej przyszłości taka technologia zawędruje np. do smartwatchy). Mierzy on bezustannie wspomniane hormony i neuroprzekaźniki, co pozwala śledzić ich stężenie w pocie na osi czasu podczas różnych stresujących epizodów. Parametry możemy na bieżąco obserwować np. w aplikacji na telefonie. Dlaczego to takie ważne?
Radzenie sobie ze stresem wymaga praktyki. Urządzenie może pomóc
Jak twierdzą autorzy, ich urządzenie może okazać się pomocne przy zarządzaniu stresem - umiejętności kluczowej dla zachowania zdrowia psychicznego i fizycznego, której jednak wiele osób nie posiada. Choć doświadczenie stresu jest ważnym mechanizmem pozwalającym nam zmobilizować siły i tymczasowo wyłączyć zbędne procesy w sytuacjach tego wymagających, to często stresujemy się dłużej, niż faktycznie jest to potrzebne, przez co pogarsza się nasze samopoczucie i zdrowie. "Przedłużający się lub chroniczny stres jest powiązany z poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi, wliczając w to zaburzenia zdrowia psychicznego, osłabioną odpowiedź immunologiczną i choroby układu krążenia" - wyliczają autorzy.
Naukowcy zwracają też uwagę, że stres bywa jedną z najczęstszych przyczyn wizyt u lekarzy rodzinnych. To prawdziwa choroba cywilizacyjna będąca wynikiem dziejowej ironii. Tysiące lat rozwoju technologicznego, który miał nam służyć, ułatwiać i uprzyjemniać nasze życie, doprowadziły do sytuacji, w której jesteśmy bardziej (a przynajmniej bardziej przewlekle) zestresowani niż przed tym wszystkim. Technologia i podległy jej styl życia rozwinęły się tak szybko, że nasz układ nerwowy nie zdążył jeszcze się dostosować, podobnie jak owady do tej pory nie nauczyły się ewolucyjnie odróżniać światła księżyca od światła latarni.
Dzięki wiedzy, kiedy i jak długo przechodzimy stres, możemy błyskawicznie zastosować metody jego łagodzenia, takie jak np. świadome oddychanie. Pozwalają one uspokoić układ współczulny, który aktywuje się w sytuacjach stresowych, i natychmiast odczuć ulgę. Z kolei zapisane w historii odczyty mogą nam później pomóc przeanalizować (w tym także z terapeutą), co się wydarzyło i dlaczego się tak zestresowaliśmy. W konsekwencji ta sama sytuacja może w przyszłości być dla nas już mniej stresująca.
Źródło: Jiaobing Tu et al., Stressomic: A wearable microfluidic biosensor for dynamic profiling of multiple stress hormones in sweat. Sci. Adv. 11, eadx6491 (2025). DOI:10.1126/sciadv.adx6491