Lato 2019: Najtragiczniejszy sezon w Tatrach od lat
Osiem ofiar śmiertelnych, ponad sześćset wypadków, katastrofalna w skutkach burza i piekielnie trudna akcja ratunkowa w Jaskini Wielkiej Śnieżnej - miniony sezon letni był jednym z najbardziej wymagających w dziejach Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
TOPR oficjalnie zainaugurowało swoją działalność 29 października 1909 roku. Obchody 110-lecia instytucji poprzedziło wyjątkowo pracowite lato, jak mówią sami ratownicy, jedno z najtrudniejszych, z jakim kiedykolwiek przyszło im się zmierzyć.
Tragiczne lato 2019 w Tatrach w liczbach
Na początku kalendarzowej jesieni ratownicy podsumowali sezon letni. Statystykami podzielili się z przedstawicielami mediów.
I tak - jak podał branżowy “Tatromaniak" - od połowy czerwca do końca września, kiedy w Tatry najliczniej zjeżdżają letnicy, TOPR wezwano do 613 wypadków (dla porównania rok wcześniej doszło do 367 tego typu zdarzeń).
Najtragiczniejsza w skutkach okazała się oczywiście burza, która 22 sierpnia przeszła nad Tatrami. Bilans kataklizmu to cztery ofiary śmiertelne i 157 osób rannych, w tym kilkadziesiąt ciężko. W akcji ratunkowej wzięło udział blisko 180 ratowników TOPR, GOPR, pracowników TPN, strażaków i policjantów.
Skalę dramatu bez cienia przesady porównywano z atakiem terrorystycznym. Warto przypomnieć, że w tym samym czasie część ratowników brała udział w wyjątkowo skomplikowanej akcji w Jaskini Wielkiej Śnieżnej, gdzie utknęło dwóch grotołazów. Niestety, mężczyzn nie udało się uratować.
Łącznie latem po polskiej stronie Tatr zginęło osiem osób.
Ofiary piorunów w Tatrach na przestrzeni lat
Szukając wypadków burzowych w Tatrach o równie tragicznych skutkach, musimy się cofnąć w lata trzydzieste ubiegłego stulecia, a konkretnie - do 15 sierpnia 1937 roku.
“Wielkie żniwo śmierci w Tatrach w bieżącym roku powiększył wypadek, jaki zaszedł na Giewoncie w dniu 15 sierpnia, gdzie w czasie gwałtownej burzy zginęło od pioruna trzech ludzi, czwarty zaś turysta zmarł dwa tygodnie później od ran doznanych przy upadku" - podano w kronice TOPR.
Dokładnie dwa lata później gwałtowna burza zaskoczyła turystów schodzących ze Świnicy.
“Piorun uderzył w wycieczkę młodzieży żydowskiej organizacji sportowej Akiba, która bawiła tu na obozie" - czytamy w dzienniku “ABC Nowiny codzienne" z 17 sierpnia 1939 roku. “Przybyłe na miejsce wypadku Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe znalazło dwie osoby zabite (...) oraz trzy osoby ciężko ranne z połamanymi rękami i nogami".
Ostatecznie w wyniku obrażeń zmarło sześć osób.
Z wypadków, do jakich doszło w ostatnich latach, warto odnotować - za artykułem Bartka Dobrocha opublikowanym w jesiennym numerze “Tatr" - porażenie ośmiu osób 21 lipca 2004 roku na Giewoncie i Kopie Kondrackiej. Dzięki sprawnej operacji TOPR całą grupę szybko udało się przetransportować do szpitala.
Przed sierpniową burzą ostatnią ofiarą śmiertelną burzy na Giewoncie był 27-latek z Mińska Mazowieckiego. Mężczyzna zmarł rażony piorunem 13 września 2009 roku.
Tragiczne w skutkach tatrzańskie lawiny
Zima zaraz rozgości się w Tatrach na dobre. To odpowiedni moment, by - ku przestrodze - przypomnieć o zagrożeniu lawinowym i największych tego typu wypadkach w najwyższych polskich górach.
Sięgając do historii należy przypomnieć o lawinie, która zeszła w nocy z 2 na 3 marca 1956 roku. Masy śniegu ruszyły spod Kondratowego Wierchu i doszczętnie zniszczyły schronisko w Dolinie Goryczkowej. Wewnątrz budynku znajdowało się pięć osób: gospodarze Zofia i Władysław Marcinowscy oraz żołnierze Wojsk Ochrony Pogranicza - Tadeusz Rutkowski, Józef Tomiński i Eugeniusz Żerański. Wszyscy zginęli.
Miejsce tragedii zostało później nazwane Żlebem Marcinowskich. 19 lutego 2012 roku u jego wylotu doszło do kolejnego głośnego wypadku - lawina zasypała dwie narciarki. Jedna z kobiet zmarła po kilku dniach w szpitalu, druga nie odniosła większych obrażeń.
Czarną datą w historii ratownictwa górskiego w Polsce już na zawsze pozostanie 28 stycznia 2003 roku. Tego dnia lawina porwała zmierzających na Rysy tyskich licealistów. Zginęło osiem osób, a dwie zostały ranne. Więcej o tragedii pod Rysami pisaliśmy w związku z piętnastą rocznicą tragedii.
Doceniając pracę ratowników i ich poświęcenie, warto pamiętać o Marku Łabunowiczu i Bartłomieju Olszańskim. Zginęli w wypadku lawinowym pod Szpiglasową Przełęczą w trakcie akcji poszukiwawczej. Pierwszy z nich miał 29 lat, drugi 24.