Nie tylko sterydy. Metody dopingu wyczynowych sportowców
W 1988 roku, podczas olimpiady w Seulu, ówczesny rekordzistka świata w biegach sprinterskich - Ben Johnson został zdyskwalifikowany za doping. W jego organizmie wykryto stanozolol, anaboliczny steryd. Była to jedna z największy afer dopingowych w historii sportu. Sterydy anaboliczne kojarzone są zwykle z kulturystyką i ogromnymi mięśniami, okazuje się jednak, że to sporty wytrzymałościowe, takie jak kolarstwo, lekkoatletyka czy biegi narciarskie, są najbardziej "nieczystymi" dyscyplinami, w których stosuje się najwięcej dopingu.
W dyscyplinach wytrzymałościowych nie liczy się wygląd i ogromne mięśnie - tu większą rolę odgrywają inne cechy: siła, wytrzymałość czy kondycja. W sporcie zawodowym kształtowanie tych cech bardzo często wspomagane jest zabronionymi substancjami, które zwykle nie mają wiele wspólnego ze sterydami, ale mogą być śmiertelnie niebezpieczne.
Co więcej, najnowsze metody dopingu, polegające na manipulowaniu kodem genetycznym, są niezwykle trudne do wykrycia.
EPO
EPO to erytropoetyna, czyli peptydowy hormon, który stymuluje produkcję czerwonych krwinek. Są one nośnikami tlenu, co oznacza, że ich zwiększona ilość pozwala dostarczyć więcej tlenu do pracujących mięśni i łatwiej odprowadzać metabolity wysiłkowe. W konsekwencji wydolność organizmu bardzo wzrasta.
W 1998 roku, podczas Tour de France, cała ekipa kolarzy grupy Festina została zdyskwalifikowana za stosowanie erytropoetyny. Podczas igrzysk olimpijskich w Soczi również nie obyło się bez afery. W organizmie austriackiego biegacza Johannesa Duerra wykryto EPO. Niebezpieczeństwo związane ze stosowaniem tej substancji jest ogromne - im więcej czerwonych krwinek, tym bardziej gęsta krew, która w skrajnych przypadkach może przyjmować wręcz postać mazistej galarety. To sprawia, że ogromnie rośnie ryzyko zawałów i śmiertelnych udarów.
Doping krwią
Ten sposób polega na transfuzji krwi lub jej elementów składowych. W konsekwencji podanie dodatkowej ilość krwi zwiększa liczbę czerwonych krwinek oraz wspomaga usuwanie toksyn z organizmu, co oczywiście skutkuje wzrostem zdolności wysiłkowych.
Zabiegi te praktykowane były na szeroką skalę głównie w kolarstwie górskim. Nie są one pozbawione ryzyka. Po pierwsze, powodują wzrost lepkości krwi, podobnie jak w przypadku EPO, a dodatkowo istnieje duże ryzyko zanieczyszczenia podawanej krwi, co może okazać się śmiertelnie niebezpieczne.
B-mimetyki
Są to leki rozszerzające oskrzela, stosowane zwykle w przypadku astmy. W tym kontekście wymieniało się biegaczkę Marit Bjoergen, główną rywalkę Justyny Kowalczyk. W przypadku zdrowych osób ich stosowanie jest bezwzględnie zakazane.
B-mimetyki wykryto m.in. w próbkach pobranych od Adama Seroczyńskiego, polskiego kajakarza, za co został on zdyskwalifikowany na letnich igrzyskach w Pekinie.
Substancje te rozszerzają oskrzela i zwiększają produkcję katecholamin, takich jak adrenalina i noradrenalina, co wpływa na metabolizm substratami energetycznymi i powoduje zwiększenie wydolności na poziomie kilkunastu do kilkudziesięciu procent. B-mimetyki podnoszą ciśnienie tętnicze, mogą powodować kołatanie serca, nasilają utratę elektrolitów i bywają przyczyną omdleń.
Preparaty przeciwzapalne i przeciwbólowe
Tego rodzaju substancje są również chętnie stosowane w sportach wytrzymałościowych. Pomagają zniwelować ból, przyspieszyć regenerację powysiłkową, a często zmieniają również metabolizm substratami energetycznymi, co sprawia, że bezpośrednio mogą wpływać na zwiększenie wytrzymałości wysiłkowej. Mogą być uzależniające i silnie obciążać wątrobę.
Sterydy anaboliczne i hormon wzrostu
Te substancje kojarzone są ze sportami siłowymi i sylwetkowymi. Jednak równie chętnie stosują je przedstawiciele dyscyplin wytrzymałościowych. Przykładem, choć niejedynym, jest wspomniany wcześniej Ben Johnson. W 2007 roku na stosowaniu tego rodzaju preparatów został przyłapany Aketz Pena - hiszpański kolarz, a w roku 2008 kenijska biegaczka Elizabeth Muthuka. Lista podobnych przypadków jest niezwykle długa.
Sportowcy zwykle sięgają po środki, które nie powodują ogromnych przyrostów masy mięśniowej, wpływają znacząco na ich siłę i szybkość regeneracji, a przy okazji zwiększają wytrzymałość. Sterydy ingerują w gospodarkę hormonalną i mogą powodować poważne zmiany w funkcjonowaniu całego organizmu.
Doping genetyczny
Jest to jedna z najnowszych i najbardziej przerażających metod dopingowych. Polega na manipulowaniu materiałem genetycznym. Do organizmu sportowca można np. podać wirus, który zmieni ekspresję genów i spowoduje, że organizm zacznie samodzielnie produkować więcej czerwonych krwinek lub syntezować więcej mięśni. Możliwe jest również podawanie zmodyfikowanych genetycznie bakterii, które produkują np. hormony.
Choć brzmi to jak science fiction, takie zabiegi są możliwe! Zostały zdefiniowane i wpisane w 2004 roku na listę praktyk dopingowych. Są też niezwykle trudne do wykrycia - jak do tej pory żaden sportowiec nie został przyłapany na dopingu genetycznym...
Trudno ocenić, jak poważne mogą być skutki uboczne ingerencji w kod genetyczny. Można się jednak spodziewać, że w niedalekiej przyszłości pojawią się "nadludzie" o zmienionym materiale genetycznym, osiągający wybitne wyniki sportowe. Być może nawet już są wśród nas...