Nowy Biskupin? Nie. To tylko osiedle pod Wrocławiem

Są takie momenty, że naprawdę możemy jako Polacy czuć się dumni z naszej myśli architektonicznej przeszłości. Kiedy jednak przeszłość wdziera się w teraźniejszość, zaczyna być przygnębiająco, śmiesznie, ale i smutno.

Zamysł miejskich urbanistów w połączeniu z naszą polską specjalnością, czyli tzw. patodeweloperką może wyjść mieszanka wybuchowa. Skąd ten przydługi wstęp? Na Dolnym Śląsku powstało dość osobliwe osiedle. Jego osobliwość nie jest jednak przekazywana za pomocą wyjątkowości elewacji, sposobie konstrukcji, ale w tym, że w dziwny sposób osiedle to przenosi nas w przeszłość. I ta przeszłość nie jest bliska, bo szacowana jest na ok. 750 r. p.n.e. Mowa o Grodzie w Biskupinie, który najpewniej posłużył za wzór do wybudowania osiedla pod Świdnicą.

Reklama

Do Biskupina od dziesiątek lat zjeżdżają turyści, aby podziwiać osadę, która uznawana jest za jedno z największych odkryć tego typu w Europie. Charakteryzuje się sposobem rozmieszczania kolejnych budynków, które otoczone płotem tworzyły owal. Pokazuje to zamysł ówczesnych architektów i chęć budowania w jakiś usystematyzowany sposób. Niewiedzą natomiast pozostaje to, jaki zamysł mieli współcześni planiści, tworząc bardzo przedziwne osiedle, które przez niektórych nazywane jest "polskim Dubajem", jednak z Dubajem ma to tak naprawdę niewiele wspólnego.

Nietypowe osiedle pod Świdnicą

Przenieśmy się więc na Dolny Śląsk, na południowo-zachodnie obrzeża Świdnicy, niewielkiego, niespełna 60-tysięcznego miasteczka. W szczerym, jakby mogło się wydawać polu, na satelitarnych zdjęciach możemy zauważyć zabudowany owal, który przypomina wspomniany wcześniej Biskupin czy właśnie jedną z wysp w Dubaju. Tak się składa, że miałem okazję odwiedzać to miejsce w poszukiwaniu mieszkania kilka ładnych lat temu. To, co wtedy dostrzegłem, a także dostrzegają do dzisiaj mieszkańcy, zawdzięczam nie wzrokowi, ale węchowi. Charakterystyczna woń obornika z okolicznych pól unosi się niemalże przez cały rok, gdyż dookoła są tylko i wyłącznie uprawne pola, a dojechać tam można tylko z jednej strony drogą wiejską.

Według internetowych komentarzy poza za wątpliwego uroku zapachem mieszkańcy doceniają położenie swojej małej ojczyzny, teoretycznie z dala od miasta, w ciszy, ale jednocześnie na tyle blisko, że nie czują się, jakby mieszkali na końcu świata. Budynki postawione tam nie są obiektami typowo wiejskimi, jest to w większości przypadków całkiem przyjemnie wyglądające budowle, z dobrze dostosowaną infrastrukturą wewnętrzną, pomijając oczywiście znane błędy i zaniechania polskiej deweloperki budowlanej.

Kiepski widok z lotu ptaka, a także otaczające pola nie są chyba aż tak odstraszające, bo na terenie powstają kolejne budynki mieszkalne, na które rośnie zapotrzebowanie. Pozostaje pogratulować pomysłowości i wierzyć, że za kilkanaście wieków osiedle to będzie cieszyło się przynajmniej częścią tej renomy, którą cieszy się Osada w Biskupinie

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy