„Polski Hogwart” na Kaszubach. Poznaj zamek w Łapalicach
Miał być idealnym ośrodkiem wypoczynkowym, a dziś stanowi walającą się ruinę. Zamek w Łapalicach jest dziś jednym z symboli dla fanów urbexu. Miejsce to ma niepowtarzalny klimat, który sprawia, że nazywany jest „polskim Hogwartem”.
Pół godziny jazdy na zachód od Gdańska, trafimy do niewielkiej miejscowości Łapalice w samym sercu Kaszub. Tam pośród lasu możemy znaleźć ruiny enigmatycznego pałacu, którego ogromna konstrukcja przyciąga wielu turystów. I to pomimo zakazu wstępu, widniejącego na bramie do jego wejścia.
Zamek w Łapalicach to bowiem jeden z najbardziej znanych niedokończonych projektów budowlanych w Polsce. Nawet pośród popadających w ruinę murów można poczuć dosyć specyficzny klimat miejsca, które miało być jednym z najpiękniejszych pałaców północnej Polski. Jednak robi się to na własną odpowiedzialność.
Marzenie, które stworzyło pałac
Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że zamek w Łapalicach to pozostałości jakiegoś przybytku bogatego niemieckiego rodu. Niemniej cała konstrukcja sięga tak naprawdę lat 80. i jest wynikiem marzeń jednego człowieka - Piotra Kaźmierczaka.
To ceniony rzeźbiarz i snycerz, który słynął przede wszystkim z produkcji mebli. Jego marzeniem było stworzyć unikatową budowlę, wypełnioną pracami jego własnych rąk. Prawdziwy pałac, który będzie efektem jego wizji. I taka okazja nadeszła w 1983 roku, gdy pan Piotr rozpoczął budowę. Oficjalnie dostał pozwolenie na postawienie domu mieszkalnego z pracownią rzeźbiarską. Jednak projekt szybko się rozrósł... o czym nie wiedzieli urzędnicy.
Ostatecznie do początku lat 90. powstał kompleks przypominający prawdziwy zamek o powierzchni 5000 m2. W nim znalazł się kompleks aż 52 pokoje, pokaźnej Sali bankietowej, zadaszonych murów czy aż 12 wież. Prace wstrzymały jednak problemy finansowe wraz z dowiedzeniem się inspektoratu budowlanego o znaczącym przekroczeniu uprawnień.
Historia Zamku w Łapalicach przez następne 30 lat wiązała się z dziwnym zawieszeniem prawnym. Właściciel nie skompletował nowej dokumentacji do roku 2002. To wiązało się z nakazem rozbiórki... który do tej pory jest w zawieszeniu. Stąd dziś zaskakująca samowolka stoi pośród lasu, który go pożera.
Zamkowy labirynt
Wchodząc na teren Zamku w Łapalicach, przechodzi się przez bramę, wyglądającą jak wyciągniętą ze średniowiecza. Od razu można zobaczyć jak czas i natura wpłynęły na to miejsce. Duża część terenu jest porośnięta roślinnością, a na murach widać liczne graffiti. Nie mówiąc o walających się śmieciach.
Wchodząc do wnętrza po okazałych schodach wejściowych, można poczuć się jak w prawdziwym labiryncie. Seria połączonych ze sobą pomieszczeń tworzy krętą sieć, w której trzeba uważać na szyby windowe, czyli puste przestrzenie, które ciągną się przez kilka pięter w dół. Niektóre części zamku są ze sobą połączone efektownymi przejściami, wyglądającymi jak stanowiska idealne do obrony dla łuczników. Z dwóch stron rozciągają się bardzo pokaźnie dziedzińce.
Pomiędzy piętrami można poruszać się po krętych schodach, które mogą zaprowadzić nas nawet na szczyt kilku wież. Sławnym miejscem jest także wielka hala z wejściem od parteru, która od razu widać, że w planach mogła być miejscem różnych imprez. Wrażenie robi także część budowli w której miał znajdować się wewnętrzny basen. Jednak miejscem dla naprawdę odważnych w zamku są dwa podziemne korytarze, mogące nadać klaustrofobicznego doznania.
Łatwo zrozumieć, spacer po opuszczonym Zamku w Łapalicach jest tak popularny wśród fanów urbexu. To miejsce z naprawdę niepowtarzalnym klimatem, w którym można się na swój sposób zatracić.
"Nielegalna" atrakcja turystyczna
Jednak zamek w Łapalicach nie jest bezpiecznym miejscem. Stan budowli nie jest kontrolowany i stanowi potencjalne zagrożenie dla odwiedzających. Dość powiedzieć, że w ostatnich latach zawalił się jeden z dachów wieży, a kilka z nich ma pourywane schody. Ponadto oprócz szybów windowych niektóre miejsca posiadają dziury, będącymi swoistymi pułapkami.
Należy pamiętać, że na teren Zamku w Łapalicach wchodzi się na własną odpowiedzialność i jest możliwość wypadku. Chociażby w 2021 roku do jednego z szybów windowych wpadło dwóch nastolatków.
Miejscowe służby oficjalnie uznają zamek w Łapalicach za teren prywatny, gdzie wejście jest de facto nielegalne. Niemniej nie przeszkadza to wielu turystom z różnych zakątków Polski odwiedzać to miejsce. Jego popularność jest tak duża, że niektórzy robią sobie w nim nawet ślubne sesje fotograficzne.
Popularność Zamku w Łapalicach jest jednak swoistym problemem dla samych mieszkańców. Turyści w wielu miejscach zostawiają śmieci, a jeszcze do niedawna osoby mieszkające przy drodze wjazdowej do zamku narzekały na ogromny ruch przyjezdnych, którzy potrafili zastawiać ich bramy.
Polski Hogwart
I ze względu na specyficzną aurę Zamku w Łapalicach nie ma co się dziwić, że wielu chce je ujrzeć. A to przyciąga także osoby, które chciałyby, aby niedokończona budowla uzyskała świetność i powstał w nim użyteczny obiekt. Stąd od lat wielu inwestorów próbowało wykupić zamek w Łapalicach.
Jednym z najciekawszych był pomysł grupki miłośników Harry'ego Pottera, którzy w 2015 chcieli kupić zamek i zmienić go w "polski Hogwart". Miejsce miało stać się prawdziwym centrum rozrywki dla fanów serii. Z całej inwestycji jednak nic nie wyszło.
Prawna telenowela w sprawie Zamku w Łapalicach trwała przez wiele lat, jednak we wrześniu 2023 mógł nastąpić przełom. Wtedy gmina Kartuzy uznała całą budowlę za legalną, pozwalając na jej dokończenie właścicielowi. Ten zaś miał być zainteresowany tą perspektywą. Na razie jednak nic nie wiadomo o dokładnych planach zagospodarowania budowli. Stąd zamek w Łapalicach dalej pozostaje jedną z najbardziej zaskakujących niedokończonych budowli i miejscem wielu wypraw.
***
Co myślisz o pracy redakcji Geekweeka? Oceń nas! Twoje zdanie ma dla nas znaczenie.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!