Soja może zaszkodzić twojej męskości!
Soja zajmuje coraz więcej miejsca w naszych jadłospisach. Nic dziwnego - jest świetnym źródłem białka i obniża poziom cholesterolu. Pojawiają się jednak podejrzenia, że oprócz jasnych, może mieć i ciemną stronę. Taką, która może sprawiać, iż mężczyzna przestaje być mężczyzną.
Piersi Jamesa Price'a były nabrzmiałe i bardzo bolały
Wyglądały tak, jakby pod sutki wszczepiono mu małe, gumowe piłeczki. Dla emerytowanego oficera armii USA, wysokiego i żylastego faceta, takie zmiany oznaczały więcej niż brak komfortu fizycznego. Zwłaszcza, że przeobrażeniu ulegało całe jego ciało. "Wyglądało na to, że zacząłem upodabniać się do kobiety" - opowiada Price.
Stracił włosy na klatce piersiowej, ramionach i nogach. Zarost na twarzy rósł mu wolniej, a rankiem nie budził się już z erekcją. Więcej - jego penis stał się tak wiotki, że wydawał się bardzo mały w porównaniu z tym, jak wyglądał wcześniej. Zmiany dotyczyły również emocji - Price przestał odczuwać popęd seksualny. Początkowo zdiagnozowano u niego ginekomastię, ale kolejne badania wykazały, że poziom estrogenu w jego krwi był aż 8 razy wyższy niż u normalnego faceta. Był nawet większy niż u przeciętnej, zdrowej kobiety. Żaden z badających go lekarzy nie potrafił tego przekonująco wyjaśnić. Dopiero gdy dokładnie przeanalizowano jego dietę, okazało się, że w ciągu dnia wypija prawie 3 litry mleka sojowego. Zaczął je pić z powodu nietolerancji laktozy, a z czasem stało się jego ulubionym napojem, świetnie gaszącym pragnienie w gorącym słońcu Teksasu. Niestety, było również przyczyną jego problemów.
Dwie strony soi
Spożycie soi w Polsce jest jeszcze niewielkie, ale na świecie ta roślina i jej przetwory są niezwykle popularne, zwłaszcza w Azji i w USA. Trudno się dziwić, ponieważ soja jest świetnym źródłem białka (30-50 proc.) i zawiera odpowiedni dla człowieka zestaw aminokwasów. Dodatkowo ma dużo tłuszczów (14-24 proc.) i witamin z grupy B. Potwierdzono także, że białko sojowe obniża poziom cholesterolu we krwi. Amerykańskie Biuro ds. Żywności i Leków zezwoliło wytwórcom produktów spożywczych, które zawierają co najmniej 6,26 g białka sojowego w jednej porcji, na umieszczanie na opakowaniu oświadczenia: "25 g białka sojowego dziennie, wraz ze stosowaniem diety z ograniczoną zawartością tłuszczów nasyconych i cholesterolu, może zmniejszać ryzyko chorób serca". Soja zawiera jednak genisteinę i dadzeinę, należące do fitoestrogenów. Są to roślinne związki, które w organizmie ludzkim działają podobnie do estrogenów, czyli hormonów żeńskich.
"Fitoestrogeny mają budowę podobną do estradiolu, głównego hormonu żeńskiego. Estradiol w sposób naturalny występuje w organizmie męskim i powstaje głównie z testosteronu. Gdy poziom tego hormonu w organizmie jest wysoki, np. w przypadku stosowania środków dopingujących, powstaje również za dużo estradiolu. W niewielkich ilościach jest on w organizmie męskim konieczny do prawidłowego funkcjonowania, jednak w nadmiarze może być szkodliwy. Na przykład może być przyczyną ginekomastii" - tłumaczy profesor Marek Mędraś, endokrynolog z Akademii Medycznej we Wrocławiu
Krowie lepsze
Paul Cooke, biolog z University of Illinois (USA), badał wpływ genisteiny na myszy. Jednym z wywoływanych przez nią niepokojących efektów było kurczenie się grasicy. Ten narząd jest zaś kluczowym elementem systemu immunologicznego. Nie można zakładać, że tak samo dzieje się w przypadku ludzi, ale w badaniu opublikowanym w 2001 roku w "Journal of the American Medical Association" przebadano ponad 800 dorosłych, których w dzieciństwie karmiono mlekiem krowim i sojowym. Procent osób z astmą i alergiami był wyższy w grupie karmionej mlekiem sojowym, co może być efektem zmian w systemie odpornościowym. "Nie wiem, czy tak jest rzeczywiście, ale tego nie wie nikt. Wszyscy jesteśmy jednym wielkim eksperymentem - w USA żyje około 20 milionów ludzi, których w dzieciństwie karmiono mlekiem sojowym" - mówi Cooke. W 2005 roku ministerstwo zdrowia Izraela zaleciło, aby małym dzieciom podawać mleko sojowe w niewielkich
ilościach, a w przypadku niemowląt, jeśli to możliwe, nie podawać go w ogóle. Podobne działania podjęto wcześniej we Francji, w Nowej Zelandii i Australii. Soja może też powodować innego rodzaju problemy. Zawiera, tak jak rośliny kapustne, dużo goitrogenów - substancji utrudniających przyswajanie jodu.
"Jest to szczególnie niebezpieczne dla dzieci, które muszą dostarczyć organizmowi niezbędną ilość jodu. Pierwiastek ten odgrywa bowiem bardzo istotną rolę w kształtowaniu się systemu nerwowego i nie może go zabraknąć w okresie wzrostu" - tłumaczy dr Saeed Bawa ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Jod jest również potrzebny tarczycy do produkowania hormonów odpowiadających za utrzymanie wysokiego tempa przemiany materii. Im jest ich mniej, tym bardziej jesteśmy narażeni na tycie.
Mniej mocy
Większość trenujących na siłowni ma świadomość, jak duże znaczenie dla rozwoju masy mięśniowej ma dostarczenie organizmowi właściwej dawki białka w odpowiednim momencie. Trudno jednak zjeść stek tuż przed lub tuż po treningu. Problem rozwiązują odżywki białkowe - skoncentrowane białko w proszku. Jego źródłem jest soja, serwatka lub kazeina. Dwie ostatnie, pochodzenia zwierzęcego, są droższe od soi. Kwestia, czy są tak samo wartościowe, wciąż jest przedmiotem debat. W 2005 roku w "Journal of Nutrition" naukowcy porównali soję do kazeiny i stwierdzili, że dla ludzi biologiczna wartość białka sojowego jest niższa niż pochodzącego z kazeiny. Odkryli, że białko z soi w mniejszym stopniu przyczynia się do syntezy protein w organizmie.
"Białko serwatkowe jest bardziej wydajne biologicznie" - mówi dr William Kraemer, profesor z University of Connecticut (USA). Dodaje jednak, że na razie jest to tylko jego osobista opinia i potrzeba kolejnych badań, aby móc definitywnie to potwierdzić.
Seksmisja?
W 2008 roku opublikowano wyniki badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu Harvarda. Wynika z nich, że milimetr sześcienny spermy mężczyzn, którzy spożywali najwięcej produktów sojowych, zawierał o 32 proc. mniej plemników niż u facetów, którzy obywali się bez soi. Szef zespołu badawczego, dr Jorge E. Chavarro, uważa jednak, że by móc być pewnym związku przyczynowo-skutkowego, potrzebne są dalsze eksperymenty.
Z kolei w badaniach opublikowanych w "Journal of Andrology" i "Journal of Urology" sprawdzano wpływ dadzeiny na samce szczurów. Te, którym ją podawano, wytwarzały mniej testosteronu i miały mniej sztywne erekcje. Na dodatek tkanka ich penisów stawała się mniej elastyczna i zdolna do wypełniania się krwią. Współautor badań, dr Yufeng Huang, przyznaje, że tych wyników nie można przekładać bezpośrednio na ludzi. Przypomina jednak, że Chińczycy jedzący dużo soi mają o 10 proc. częściej zaburzenia erekcji niż Amerykanie, którzy soi unikają.
"Estrogeny, związki estrogenopochodne i fitoestrogeny, występujące w środowisku człowieka w coraz większej ilości, w niektórych regionach świata są oskarżane o pogorszenie funkcji rozrodczych zwierząt i mężczyzn tam mieszkających. Mogą mieć one pewne znaczenie biologiczne, jeżeli uwzględni się fakt, iż oddziałują na nas przez dziesiątki lat, także w okresie rozwojowym" - mówi prof. Mędraś. Dodaje jednak, że prawidłowo odżywiający się mężczyźni nie muszą obawiać się, że ich dieta zawiera zbyt dużo fitoestrogenów. Ten problem może pojawić się wyłącznie przy różnych zaburzeniach odżywiania. Wypijanie trzech litrów mleka sojowego dziennie raczej należy zaliczyć do tej właśnie kategorii.
Dr Saeed Bawa dodaje, że zalecane spożycie roślin strączkowych, do których oprócz soi zalicza się np. bób, fasola, ciecierzyca czy groch, nie powinno przekraczać dwóch filiżanek tygodniowo. Wyjątkiem są osoby mające wysoki poziom cholesterolu - dziennie powinny zjadać 25 g białka sojowego.
Wszędobylska soja
Kontrola poziomu spożycia produktów sojowych może być trudna, ponieważ oprócz wielu typowych przetworów - takich jak mleczko, napoje, kotlety, desery, sosy, płatki czy tofu, które są wyraźnie oznaczone - soja i pochodzące z niej białka bardzo często wykorzystywane są w produkcji żywności niezawierającej soi w nazwie. Najczęściej dodawane są do rozdrobnionych wyrobów mięsnych, np. parówek czy pasztetów. Białko sojowe jest bowiem tańsze od mięsa i dodając je, można osiągnąć zakładane wartości odżywcze niższym kosztem.
Dlatego trafia przeważnie do najtańszych produktów. "Żeby zidentyfikować takie wyroby, trzeba dokładnie czytać ich skład. Na opakowaniu zamieszczana jest wówczas informacja, że produkt zawiera białko pochodzenia sojowego lub roślinnego" - mówi dr Marek Szołtysik, dietetyk z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Soja, ze względu na właściwości wiążące wodę, jest też stosowana w produkcji wędlin. Dodaje się ją do wielu koncentratów spożywczych i produktów instant, zwłaszcza sosów.
"Zdarza się, że soja ze względu na właściwości emulgujące trafia do pieczywa czy mas cukierniczych, będących podstawą do produkcji różnych typów słodyczy. Może być również składnikiem deserów, lodów czy np. zabielaczy do kawy. Trzeba jednak pamiętać, że do żywności dodaje się białka sojowe, a nie całe nasiona. Te koncentraty nie zawierają fitoestrogenów, a po drugie nie są to ilości mogące stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla zdrowia" - uspokaja dr Elżbieta Dłużewska z Zakładu Technologii Tłuszczów i Koncentratów Spożywczych Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.
Byle z umiarem
Dr Jack E. Lewi, szef oddziału endokrynologii wojskowego centrum medycznego w San Antonio (USA), który odkrył przyczynę kłopotów Jamesa Price'a i zajmował się jego leczeniem, uważa, że produkty sojowe w umiarkowanych ilościach powinny znaleźć się w diecie każdego mężczyzny. "Problem robi się dopiero wtedy, kiedy soję traktuje się jako cudowne panaceum na zdrowie i zaczyna się jej nadużywać"- mówi Lewi. Testy krwi Price'a pokazywały, że po tym, jak przestał pić mleko sojowe, poziom estrogenu w organizmie systematycznie spadał do normalnego poziomu. Nie cofnęły się już jednak fizyczne zmiany penisa czy zanik popędu seksualnego. Zniknął ból piersi, ale pozostały one zdeformowane na skutek długotrwałej ginekomastii.
"Jeśli zauważycie u siebie objawy podobne do moich, nie zwlekajcie i natychmiast wybierzcie się do lekarza. Wtedy jest jeszcze szansa, że po leczeniu uda się przywrócić stan sprzed choroby" - radzi James Price.