Sól: Cienka granica między życiem, a śmiercią
Mało która substancja jest tak niedoceniana jak sól - tymczasem może być ona bardziej zabójcza niż cukier, czy alkohol! Naukowcy odkryli niedawno, że ten krystaliczny proszek, którym codziennie posypujemy posiłki, uzależnia podobnie jak... kokaina!
Angelina nie kryje rozczarowania. Miała taką ochotę na budyń - ale okazał się mało słodki. Chce wsypać do niego trochę cukru. Część rozsypuje się po podłodze, lecz w deserze lądują dwie duże łyżki. Gdy wpada to w oko jej macosze, postanawia ona ukarać dziewczynkę za bałagan w kuchni i każe jej zjeść do końca to, co sobie tak "rozrzutnie" dosłodziła.
Czterolatka z obrzydzeniem napełnia usta czekoladowym deserem. Młoda kobieta nie wie jednego: polecenie zjedzenia tego budyniu jest dla dziecka wyrokiem śmierci. Zamiast dodać 30 gramów cukru dziewczynka omyłkowo sięgnęła po inny krystaliczny proszek - sól. Trzydzieści sześć godzin później Angelina umiera na skutek wielonarządowej niewydolności organizmu. Diagnoza lekarzy: zatrucie dwiema łyżkami stołowymi soli.
Dawka śmiertelna soli to około trzech gramów na kilogram masy ciała, ale dla małych dzieci jest ona zdecydowanie niższa. Dla porównania: w przypadku alkoholu wynosi od sześciu do ośmiu gramów na kilogram masy ciała, a cukru - 50 gramów. Przedawkowania soli, której w budyniu znajdowało się 30 gramów, ważąca zaledwie 15 kilogramów Angelina nie mogła przeżyć. Nawet dorosły mężczyzna miałby objawy zatrucia po spożyciu takiej jej ilości. Ale co powoduje, że ta substancja jest tak groźna? I dlaczego mimo to potrzebujemy jej, by przeżyć?
Cienka granica życia i śmierci
Zwykła przyprawa staje się toksyczna w wyniku tzw. osmozy. Zbyt duża ilość soli w organizmie "wyciąga" wodę z komórek. Człowiek w pewnym sensie "wysycha" od wewnątrz. Pijąc wodę i inne płyny, zazwyczaj instynktownie temu zapobiegamy. Jeśli jednak, tak jak w przypadku małej Angeliny, w krótkim czasie organizm ulegnie silnemu zasoleniu, dochodzi do zapaści całego układu.
Mięśnie naczyń krwionośnych kurczą się, podnosi się ciśnienie krwi. Tworzą się obrzęki, czyli następuje zatrzymanie wody w tkankach, zwłaszcza mózgu i płuc, co po kilku godzinach może skutkować zatrzymaniem oddychania albo pracy serca. Jednocześnie sól kuchenna - chemicy użyliby bardziej precyzyjnego określenia chlorek sodu lub wzoru NaCl - podobnie jak woda jest podstawowym składnikiem naszego ciała.
- Substancja ta podtrzymuje ciśnienie płynów w komórkach organizmu, reguluje pracę układu krwionośnego, w komórkach nerwowych odpowiada za przekazywanie bodźców oraz wspiera powstawanie tkanki kostnej.
- Życie bez soli byłoby niemożliwe - mówi dr Łukasz Biel z Oddziału Kardiologii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu.
***Zobacz także***
Według szacunków każdy Polak spożywa dziennie średnio 13 gramów soli. To za mało, aby umrzeć z przedawkowania, ale równocześnie prawie trzy razy więcej, niż wynosi zalecana przez lekarzy norma (5 gramów).
- Jeśli przez wiele miesięcy lub lat spożywamy zbyt dużo soli, doprowadzamy do zwiększenia objętości krążącej krwi, a w konsekwencji do podniesienia się ciśnienia tętniczego. W ten sposób ryzyko zawału serca wzrasta o 50% - ostrzega dr Biel.
- Zaburzenie pracy nerek sprawia zaś, że nasz organizm nie oczyszcza się z toksyn i zatruwamy się od środka - dodaje mgr inż. Podkowska.
Eksperci wielokrotnie powtarzali eksperyment - aż wreszcie rozwiane zostały wszelkie wątpliwości. Skany mózgu były jednoznaczne: konsumpcja soli aktywuje w centralnym układzie nerwowym identyczne procesy, co kokaina i heroina. A na dodatek również podczas odwyku uwidaczniają się zaskakujące podobieństwa...
Neurobiolog z Uniwersytetu Duke’a w Durham prof. Wolfgang Liedtke oraz prof. Derek Denton z Uniwersytetu w Melbourne odkryli niedawno, że wspomniane twarde narkotyki oddziałują dokładnie na te geny w komórkach mózgu, które odpowiadają także za prastary instynkt - apetyt na sól. Jej spożywanie, podobnie jak zażywanie "prochów", powoduje uwalnianie się dopaminy, neuroprzekaźnika zwanego "hormonem szczęścia".
W konsekwencji konsument chce ponownie doświadczyć tego uczucia, jego mózg domaga się kolejnej "działki" soli. Ale im więcej zjadamy słonych artykułów spożywczych, tym słabiej odczuwamy efekt nagrody - to tzw. desensytyzacja receptorów dopaminergicznych. Ciało w końcu traci zdolność oceny, jaka ilość NaCl jest odpowiednia.
- Uzależnienie od narkotyków opiera się na tych samych instynktownych mechanizmach - wyjaśnia dr Biel. To dlatego znacznie łatwiej jest mówić o ograniczeniu spożywania soli, niż się do tego zastosować. Nasz organizm jest jak ćpun, stale żąda kolejnych dawek tej substancji - mimo że w nadmiarze jest ona szkodliwa.
***Zobacz także***