Tesla śledzi obecność pracowników w biurze i wysyła maile do pracowników, którzy nie spędzili w nim odpowiedniej ilości czasu
Bardzo ciężkie czasy pod względem wizerunkowym przechodzi aktualnie Elon Musk, jak i cała Tesla. Ostatnio mówiło się o zwolnieniach w oddziale Tesli, który odpowiada za rozwój Autopilota do samochodów elektrycznych producenta. Teraz dowiadujemy się, że Tesla śledzi swoich pracowników, a także wysyła maile do tych, którzy nie są „grzeczni”.
Elon Musk od dawna sztywno trzyma swoich pracowników, ale to nie powinno dziwić. Sam kiedyś przyznał, że pracuje kilkanaście godzin dziennie. Według miliardera to właśnie jest jego sposób na sukces. Po okresie pandemicznym, pod koniec maja tego roku Elon Musk postawił ultimatum swoim pracownikom, że albo wracają do pracy stacjonarnej na minimum 40 godzin tygodniowo, albo mogą pożegnać się ze stanowiskiem.
Pilnując pracowników, Tesla wprowadziła wiec kontrolę obecności w biurze. Jeden z zatrudnionych opublikował w sieci screena wiadomości e-mail, która upomina go, że nie "zameldował" się w biurze za pomocą przepustki. Wymagania są takie, aby co najmniej 16 dni w miesiącu pojawiać się w biurze.
Tesla monitoruje i śledzi obecność swoich pracowników w biurze
Taka wiadomość jest potwierdzeniem, że Tesla zautomatyzowała cały proces, bo e-mail został wysłany automatycznie:
To jest automatyczne powiadomienie. Otrzymujesz tę wiadomość e-mail, ponieważ nie zostały spełnione obowiązki odbicia przepustki przy wejściu do placówki Tesli przez co najmniej 16 dni w okresie miesiąca. Przypominamy, że wszyscy pracownicy powinni wrócić do pracy w burze, na pełny etat. Jeśli powodem Twojego zachowania była choroba, urlop czy inna nagła sytuacja, opisze to swojemu przełożonemu w wiadomości e-mail.
Pracownik zamieścił swoją wiadomość na specjalnym forum Blind, przeznaczonym dla pracowników, którzy są weryfikowani. To pozwala na potwierdzenie autentyczności takiego maila. Pracownik uznał, że takie działania Tesli to spore przekroczenie i brak szacunku dla niego.
To kolejna zła informacja, jaka zostawia skazę na wizerunku nie tylko Tesli, ale przede wszystkim Elona Muska. Miliarder od kilkunastu tygodni jest na świeczniku z powodu próby zakupu przez niego wszystkich akcji Twittera. Jego marzeniem jest wprowadzenie zmian w serwisie, w tym możliwość edycji opublikowanych postów. Pozornie prosta transakcja utknęła w martwym punkcie.