Pamiętacie wahadłowiec Tydirium z "Gwiezdnych Wojen"? Zobaczcie ten samolot

Pięciomiejscowy samolot pionowego startu Ranger ma bez problemu przelecieć ocean. Po złożeniu skrzydeł będzie wyglądał jak wahadłowiec Dartha Vadera z "Gwiezdnych Wojen". Jeśli rzeczywiście powstanie swoimi możliwościami "rozbije bank".

Każdego roku powstają setki nowych projektów futurystycznych samolotów. Mogłoby się wydawać, że nie sposób jest wymyśleć coś naprawdę oryginalnego. Twórcy projektu samolotu "Ranger" udowodnili, że to jest możliwe.

To połączenie pasażerskiego drona z luksusowym samolotem odrzutowym szokuje już swoim wyglądem. Po złożeniu skrzydeł przypomina pojazd znany wszystkim fanom "Gwiezdnych Wojen", czyli wahadłowiec Tydirium demonicznego lorda Darth'a Vader'a. A to dopiero początek niespodzianek.

Trzeba przyznać, że firma Aura Aerospace zaproponowała zupełnie nowatorskie spojrzenie na przyszłość samolotów pasażerskich. "Ranger" stojąc na lotnisku ma przypominać klasyczny pojazd pionowego startu i lądowania. Dzięki złożonym skrzydłom będzie mógł bez problemu wykorzystywać dachy wieżowców (np. w centrach dużych miast) jako lądowiska.

Reklama

Do startu i lądowania używanych będzie osiem wirników umieszczonych na czterech podłużnych podporach, które będą wysuwały się ze skrzydeł. 70-calowe śmigła (178 cm) uniosą pojazd w powietrze na podobnej zasadzie, jak robią to klasyczne drony. Następnie po osiągnięciu bezpiecznej wysokości skrzydła rozłożą się do pełnej szerokości, czyli 23 metrów.


I wtedy nastąpi kolejny etap lotu tej zadziwiającej maszyny - "Ranger" z pasażerskiego drona przekształci się w luksusowy odrzutowiec. Automatycznie uruchomią się dwa silniki odrzutowe umieszczone w tylnej części skrzydła, które zapewnią ciąg do przodu. 

Wirniki pojazdu automatycznie schowają się w skrzydłach i rozpocznie się właściwy lot "Rangera" już tylko dzięki silnikom odrzutowym. Mają być napędzane paliwem ekologicznym, bardzo ciche i zapewniać lot w wyjątkowo komfortowych warunkach.

Autorzy projektu futurystycznego samolotu zapewniają, że będzie on miał imponujące osiągi. Jego prędkość przelotowa to 820 km/h (0,66 Macha), która będzie możliwa po osiągnięciu minimalnej wysokości 9150 metrów

Zasięg "Rangera" ma wynieść imponujące 18 000 kilometrów, a jeden lot bez międzylądowania będzie mógł trwać nawet 22 godziny. Dla porównania: pasażerski gigant A380 jest w stanie z kompletem pasażerów na pokładzie przelecieć maksymalnie "zaledwie" 14 800 kilometrów. 

Firma Aura Aerospace zapewnia, że jej pojazd będzie w stanie wystartować z lądowiska na dachu wieżowca w Nowym Jorku i wylądować na podobnym wieżowcu w Sydney w Australii.

Na tym etapie projektu Rangera nie ujawniono szczegółów kabiny pasażerskiej. Wiadomo jedynie, że samolot będzie zabierał na pokład piątkę pasażerów. Oprócz małego salonu do ich dyspozycji będzie oczywiście toaleta. Ranger ma być samolotem, który połączy cechy zwykłego odrzutowca z pojazdem elektrycznym typu eVTOL (wykorzystującego energię elektryczną do pionowego startu i lądowania). Dzięki silnikom odrzutowym napędzającym prądnice odpadnie problem ciężkich akumulatorów. 

Tutaj firma Aura Aerospace ma także ciekawy pomysł, aby energię elektryczną potrzebną do startu zmagazynować w ultrakondensatorach najnowszej generacji. Nie ma jednak pewności, czy będą one w stanie zapewnić moc potężną do uniesienia w powietrze takiego pojazdu jak Ranger.

Futurystyczny samolot stanowiący połączenie pasażerskiego drona i luksusowego jeta dla biznesu może się okazać prawdziwym hitem. Musi jednak przejść długą drogę testów, zanim dostanie certyfikat FAA umożliwiający dopuszczenie do lotów pasażerskich. Ma jednak szansę połączyć największe zalety dronów i małych samolotów. Będzie także zdecydowanie bezpieczniejszy od konkurencji. "Jeśli dojdzie do jakiejkolwiek awarii silników nasz Ranger zamieni się w szybowiec i bezpiecznie doleci do lotniska" - przekonują inżynierowie z Aura Aerospace. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy