Lekarka transmitowała operacje na TikToku. Zabrano jej licencję

W mediach społecznościowych często możemy napotkać osoby, które podejmują dziwne... albo po prostu głupie decyzje. Pewna chirurżka plastyczna z Ohio wpadła na pomysł, aby prowadzić transmisje na żywo w popularnej aplikacji podczas wykonywania operacji. Na pacjentach, oczywiście. Cóż mogło pójść nie tak?

Operowała na żywo na TikToku. Lekarkę spotkały konsekwencje
Operowała na żywo na TikToku. Lekarkę spotkały konsekwencje National Cancer InstituteUnsplash

Jak się okazuje, bardzo dużo rzeczy. Katherine Grawe, chirurżka plastyczna, podczas przeprowadzania operacji, wielokrotnie transmitowała wydarzenie i odpowiadała na pytania widzów z TikToka. Właściwie nie trzeba się nawet długo zastanawiać nad tym, czy coś takiego powinno się dziać albo czy to bezpieczne. Ohio Medical Board podjęło decyzję o zabraniu kobiecie licencji. W wyniku tegoż nie może ona praktykować medycyny na terenie stanu.

Asystentka prokuratora generalnego, Melinda Ryan Snyder, wypowiedziała się na temat decyzji. Jak mówi: "Zarząd miał powody do tego, by sądzić, że praktyka doktor Grawe w odniesieniu do trzech pacjentów spadła poniżej standardu opieki".

Zabrana licencja i wysoka grzywna. Lekarka prosiła o niezakazywanie jej praktykowania medycyny

Nieprawidłowości zauważono między innymi w 2022 roku, kiedy to Grawe transmitowała operację pacjentki, która podczas procedury doznała obrażeń. Stwierdzono u niej sześć ran kłutych. Była ona jedną z trzech wspomnianych przez Snyder pacjentek. Wtedy też licencja lekarki została zawieszona.

Nastąpiło to w oczekiwaniu na formalne przesłuchanie — wskazało ono, że Grawe nie tylko naruszyła prawo pacjentów do prywatności, ale i naraziła ich na niebezpieczeństwo, w niektórych przypadkach wyrządzając im po prostu krzywdę. Poza ostatecznym odebraniem kobiecie licencji, Ohio Medical Board nałożyło na nią grzywnę w wysokości 4500 dolarów.

Co ciekawe, lekarka otrzymała ostrzeżenie odnośnie swoich poczynań jeszcze wcześniej. Ohio Medical Board ostrzegło ją przed prowadzeniem transmisji na żywo już w 2018 roku. Obawiano się, że narusza to etykę oraz prywatność pacjentów. Nieprawidłowości zauważono w latach 2020-2022, mówimy tu o wspomnianych trzech przypadkach wyrządzenia krzywdy pacjentom czy robieniu błędów w dokumentacji, a to jedynie niektóre z zarzutów, które usłyszała lekarka.

Jeden z członków Ohio Medical Board stwierdził podczas przesłuchania, że media społecznościowe były dla doktor Grawe ważniejsze od życia pacjentów, których leczyła.

Co na to lekarka? Zdaje się żałować swoich czynów. Prosiła o niezakazywanie jej praktykowania medycyny w Ohio i o łaskawe rozpatrzenie jej sprawy. Jak zauważyła, sytuacja ta miała sprawić, że stała się bardzo pokorna. Kobieta zaznacza, że chce zmienić swoje poczynania w mediach społecznościowych i nigdy już nie zamierza transmitować operacji na żywo. To jednak nie jest zależne od jej dobrej woli — Ohio Medical Board zdecydowało za nią.

Sąd zaznaczył, że choć lekarka uważa, że jej życie na zawsze się zmieniło, to właśnie ona na zawsze zmieniła życie co najmniej trzech pacjentów (i to nie na lepsze).

Przed wojną pracowali w IT. Teraz latają dronami nad linią frontuAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas