Zdjęcia satelitarne pokazują dramat w Chinach. Przed krematoriami są tłumy!

Chińskie władze od kilku tygodni starają się ukryć przed światem, że sytuacja z COVID-19 wymknęła się im spod kontroli. Dopiero analiza zdjęć satelitarnych pokazuje skalę dramatu w Państwie Środka. Przed krematoriami i domami pogrzebowymi widać kolejki samochodów rodzin czekających na odebranie od nich zwłok ich bliskich.

Na początku grudnia 2022 roku chińskie władze z dnia na dzień odeszły od rygorystycznej polityki "Zero COVID". Zniesiono  masowe testy na obecność koronawirusa, obowiązek zgłaszania się osób zakażonych, a nawet obowiązkową kwarantannę dla chorujących na COVID-19, którzy chcieli przekroczyć granice. Zrezygnowano z zamykania i izolowania domów, w których pojawiło się ognisko koronawirusa. 

Jednocześnie władze ChRL zmieniły sposób liczenia osób, które zmarły na COVID-19. Jeśli tylko ofiara miała choć jedną chorobę towarzyszącą, to właśnie ją zaczęto wpisywać jako "przyczynę śmierci". Efekt był błyskawiczny - w oficjalnych statystykach liczba zgonów z powodu koronawirusa spadła praktycznie do zera. 

Reklama

W tym samym czasie w chińskich mediach społecznościowych zaczęły się ukazywać relacje świadków o niezwykłej sytuacji w szpitalach. Na przyszpitalnych parkingach pojawiły się setki samochodów z ciężko chorymi ludźmi na "tajemniczą infekcję płuc", a na oddziałach zakaźnych znowu zaczęło brakować miejsc dla nowych pacjentów. Chińskie władze odmawiały komentarzy w tej sprawie.  Prawdę pokazały dopiero zdjęcia satelitarne największych chińskich miast, które przeanalizowali dziennikarze telewizji CNN. 

Widać na nich wyraźnie, że tuż po decyzji władz o rezygnacji z polityki "Zero COVID" na parkingach przed domami pogrzebowymi i krematoriami zaroiło się od samochodów. Przykładem może być sytuacja w mieście Tangshan, które jest położone 145 km na wschód od Pekinu. Na zdjęciu satelitarnym firmy Maxar Technologies wykonanym kilka miesięcy temu widać jeden z największych domów pogrzebowych w tym mieście. Na parkingu przed krematorium stoją pojedyncze samochody.

Zdjęcie tego samego terenu zrobione w styczniu 2023 pokazuje parking wypełniony samochodami. Według chińskich internautów zamieszczających wpisy w mediach społecznościowych to pojazdy rodzin, które czekają na przekazanie zwłok bliskich i muszą czekać w kolejce.

Identyczna sytuacja ma być w innych, chińskich miastach. Dom Pogrzebowy na obrzeżach Pekinu został wręcz zablokowany przez ludzi czekających na złożenie zamówienia na kremację zwłok ich bliskich. Aby poradzić sobie z raptownie rosnącą liczbą nowych klientów właściciel krematorium zdecydował się na budowę nowego parkingu. Długie kolejki pojazdów przed domami pogrzebowymi ustawiają się w takich miastach jak Kunming, Nanjing, Chengdu, Tangshan czy Huzhou. 

Powstał dramatyczny problem z trumnami, których nagle zaczęło brakować. Rodziny zmarłych osób żalą się, że nikt nie chce odebrać zwłok ich bliskich. Kiedy dzwonią z pretensjami do firm pogrzebowych w odpowiedzi słyszą, że zleceń jest po prostu zbyt dużo. W Pekinie szpitale zaczęły zamieniać pomieszczenia gospodarcze w prowizoryczne prosektoria. Zamiast w trumnach zwłoki leżą na korytarzach w żółtych workach, gdyż brakuje miejsc w lodówkach. 

Od 7 grudnia oficjalnie w całych Chinach zgłoszono tylko 37 zgonów na Covid-19. Ta informacja spotkała się z niedowierzaniem i kpinami internautów, którzy śledzą chińskie media społecznościowe. Pojawiły się tam tysiące postów rodzin opłakujących nagłą i niespodziewaną śmierć bliskich. Z opisów można się domyśleć, że powodem ich śmierci było prawdopodobnie zakażenie koronawirusem. 

Zaprotestowała także Światowa Organizacja Zdrowia, która domaga się od Chin ujawnienia prawdy o sytuacji związanej z koronawirusem po otrzymaniu raportów o dramatycznej sytuacji w szpitalach. Władze chińskie konsekwentnie milczą.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy