Dziura ozonowa nad Antarktydą zanika. Naukowcy podają dokładną datę
Protokół Montrealski spowodował, że z powszechnego użycia wycofano niszczące warstwę ozonową freony. Dzięki temu możliwa stała się odbudowa warstwy ozonowej, która chroni nas przed szkodliwym promieniowaniem. Choć pojawia się sezonowo nad częścią Ziemi, to tendencja pokazuje, że powoli warstwa się odbudowuje.
Dziura ozonowa nad biegunem południowym jest na dobrej drodze do zaniknięcia, jak sugerują nowe badania. Jej obecny rozmiar związany jest z nagłym ociepleniem stratosferycznym nad Antarktydą w lipcu bieżącego roku, które spowodowało niepokojąco wysokie temperatury (przypomnijmy, że wówczas trwa tam zima) nie tylko nad znaczną częścią tego kontynentu, ale nawet w Australii.
Pomijając jednak ten wyskok, obecny trend sugeruje, że już niedługo warstwa ozonu może powrócić do poziomu z 1980 r., czyli zanim pojawiła się jakakolwiek dziura. W przypadku Antarktydy naukowcy przewidują, że całkowite jej odbudowanie nastąpi do 2066 roku. Nieco wcześniej będzie miało to miejsce nad Arktyką. Tu wskazują 2045 r., natomiast nad pozostałą częścią świata poziom ozonu wróci do normy już do 2040 r.
- Warstwa ozonowa, kiedyś będąca chorym pacjentem, jest na drodze do wyzdrowienia.
Co to jest dziura ozonowa?
Dziura ozonowa to w rzeczywistości spadek stężenia ozonu, czyli alotropowej, trójatomowej odmiany tlenu w stratosferze - warstwie atmosfery rozciągającej się od 10 km nad powierzchnią Ziemi w średnich szerokościach geograficznych do 50 km. Choć występuje tam w śladowych ilościach (ale większych niż w pozostałych warstwach atmosfery), to silnie pochłania szkodliwe promieniowanie ultrafioletowe, umożliwiając od 600 milionów lat utrzymanie życia w znanej nam formie. Zmniejszona koncentracja ozonu sprzyja przedostawaniu się promieniowania UVB, co sprzyja poparzeniom słonecznym, może powodować zaćmę, mutacje genetyczne i raka skóry.
Problem zaczął się, gdy do powszechnego użytku wszedł freon-12, czyli dichlorodifluorometan (R-12), oraz inne fluoropochodne metanu i etanu (w Polsce nazwane wspólnie freonami). Chlorofluorowęglowodory (CFC) były używane m.in. w sprężarkach, urządzeniach chłodniczych i klimatyzatorach, czy medycynie. Same freony nie wchodzą w reakcje z innymi substancjami, przez co mogą przebywać w atmosferze nawet ponad 100 lat. Jak więc szkodzą warstwie ozonowej?
Gdy dostaną się do ozonosfery, pod wpływem promieniowania ultrafioletowego rozkładają się na węgiel, fluor i chlor. To właśnie ten ostatni jest największym problemem, ponieważ swobodne jony chlorowe są katalizatorami rozkładu ozonu do zwykłego, znanego nam dwuatomowego tlenu.
Udane porozumienie doprowadziło do poprawy ozonosfery
Aby przeciwdziałać temu niekorzystnemu zjawisku, podjęto międzynarodowe działania, które miały wycofać substancje niszczące ozon. W 1987 r. podpisano umowę znaną jako Protokół Montrealski. Warto zaznaczyć, że jest to jedno z najbardziej udanych porozumień w historii. Do dziś pozostaje jedynym traktatem ONZ, który został ratyfikowany przez wszystkie 197 państw.
- W czasach, gdy multilateralizm jest wystawiony na ciężką próbę, Protokół Montrealski jawi się jako symbol nadziei - napisał w tym samym komentarzu Sekretarz Generalny ONZ. - Zmiana jest możliwa, gdy kraje wykazują się polityczną determinacją w działaniu na rzecz wspólnego dobra - dodał.
Jak zauważyli eksperci ze Służby Monitorowania Atmosfery Copernicus (CAMS) UE, w tym roku dziura ozonowa utworzyła się nieco później w związku z epizodami nagłego ocieplenia stratosferycznego. Jest więc stosunkowo niewielka jak na tę porę roku. Zazwyczaj pojawia się w sierpniu, osiągając maksymalny rozmiar około października. Zanika ponownie pod koniec listopada.