Najpierw susza, później gwałtowne ulewy. Co się dzieje z tą pogodą?
Dlaczego pogoda nie może być w końcu normalna? Przyjemne 24-25 st. C i spokojny deszcz, który zaspokoi potrzeby roślin (i rolników) nie powodując zniszczeń. Zamiast tego mamy susze przeplatane gwałtownymi ulewami, które powodują wezbrania i powodzie. A jeszcze do tego gradobicia, silne wichury. Co się tu dzieje?
W ostatnim czasie na wschodzie kraju krajobraz wyglądał niczym na południu Europy. Dużo słońca, wysoka temperatura i ogromne połacie żółtej wyschniętej trawy. Z powodu braku opadów panowała ekstremalna susza. Dosłownie, ponieważ właśnie takie zagrożenie pożarowe obejmowało niemal całą Polskę.
Później przyszły opady i nie tylko w Polsce, ale także wielu innych krajach Europy drogi zamieniły się w rwące potoki, a przynajmniej niewielkie jeziora, w niektórych przypadkach zatapiając samochody osobowe.
Również w miniony weekend opady spowodowały, że na ulicach Warszawy, Ełku czy Poznania pojawił się nadmiar wody. Czy to wyłącznie kwestia betonozy? Choć w wielu miastach jest jeszcze zbyt dużo powierzchni nieprzepuszczalnych, a o retencji wody myśli się chyba wyłącznie w kontekście zbiorników wodnych, to jest jeszcze jedno źródło problemu.
Podstawowe trzy rodzaje opadów związane są z przejściem frontu ciepłego, frontu chłodnego oraz konwekcją (unoszenie ciepłego powietrza w upalne dni). W pierwszym przypadku występują długotrwałe opady, w dwóch pozostałych tworzą się silnie wypiętrzone chmury deszczowo-burzowe, które przynoszą ulewne, ale krótkotrwałe opady, wyładowania atmosferyczne i a niekiedy również gwałtowne porywy wiatru. To normalne, więc w czym rzecz? Zwróćmy uwagę na jeden charakterystyczny wspomniany już wcześniej element. Te opady niejednokrotnie są gwałtowniejsze niż dawniej i przeplatane z długimi okresami suszy.
Woda występuje powszechnie w atmosferze. Nawet jeśli jest gorąco, to w powietrzu ona jest. Wraz ze wzrostem wysokości powietrze ochładza się, a wokół drobinek zanieczyszczeń (pyły, pyłki, kurz) zwanych jądrami kondensacji zbiera się woda, tworząc krople deszczu, które następnie opadają na ziemię. Prawda, że fizyka atmosfery jest prosta?
Jednak te same prawa przyrody powodują, że w związku z globalnym ociepleniem, w cieplejszym powietrzu zmieści się więcej pary wodnej. Oznacza to tyle, że woda, która spadłaby na ziemię, wciąż jest gromadzona w atmosferze. A gdy w końcu zostanie przekroczona ta granica i zaczyna padać (więcej o tym, jak powstaje deszcz, przeczytasz tutaj), duża ilość zgromadzonej wody powoduje, że zamiast łagodniejszego deszczu, jest ulewa. Przesuszona gleba nie jest w stanie przyjąć takiej ilości wody, więc znacznie szybciej trafia do rzek, powodując wezbrania i powodzie.
W niektórych przypadkach, podczas jednego opadu potrafi spaść tyle deszczu, ile statystycznie w ciągu całego roku, a nawet więcej. Trudno w to uwierzyć? W listopadzie 2022 roku Arabię Saudyjską nawiedziły gwałtowne ulewy, a jednym z najbardziej poszkodowanych miast była Dżudda. Średnio w ciągu roku spada tu 80 mm deszczu. We wspomnianym czasie podczas ulewy, między 8:00 a 14:00 spadło 179 mm deszczu. W ciągu 6 godzin ponad dwukrotność rocznego opadu. Samochody, zamiast jeździć, dosłownie płynęły ulicami.
Na koniec warto wspomnieć, że w związku z tym jeszcze istotniejsze jest, aby umożliwić przyrodzie naturalną retencję wody, umożliwić rzekom wylewanie się poza obszarami zabudowanymi, a także jak najszybszej zmniejszać powierzchnię nieprzepuszczalną w miastach i zbierać oraz wykorzystywać deszczówkę.