8. Flotylla Okrętów. Największa jednostka Marynarki Wojennej
W 8. Flotylli Okrętów pełnią służbę specjaliści od stawiania min, ale też ich wykrywania i unieszkodliwiania, od wysadzania desantu i organizowania morskiego transportu, od budowy pływających pomostów i namierzania samolotów zagrażających kluczowym portom.
Zwykle działa głęboko pod wodą. Teraz jednak mamy okazję obejrzeć ją w pełnej krasie. Krąży po basenie Portu Wojennego w Świnoujściu, a ponad głowami zebranych na nabrzeżu widzów niesie się głos spikera rozprawiającego o jej zaletach.
Oto Gavia. W 8 Flotylli Obrony Wybrzeża jest od niedawna, ale już teraz wielu marynarzy nie potrafi sobie wyobrazić pracy bez niej. Gavia to pojazd podwodny wykorzystywany do poszukiwania spoczywających w morzu min i niewybuchów. Ma zaledwie 2 m z kawałkiem długości i średnicę 40 cm. "Jest zbudowana z kilku modułów", tłumaczy kpt. mar. Adam Pociecha, dowódca Grupy Nurków Minerów z 12 Wolińskiego Dywizjonu Trałowców.
"W przedniej części ma sonar o zasięgu 50 m. Dzięki niemu może omijać przeszkody. Dalej znajdują się moduły z akumulatorami i balastem, stacja hydroakustyczna i różnego rodzaju czujniki oraz napęd", wylicza. Pojazd porusza się po zaprogramowanej trasie, rejestrując spoczywające na dnie przedmioty. Potem nurkowie-minerzy weryfikują wskazania. Jeśli znalezisko okaże się niebezpieczne - jest detonowane. Gavia może zejść nawet na głębokość 200 m.
O jej zaletach po raz pierwszy przekonała się załoga niszczyciela min ORP "Mewa", która zabrała pojazd na ubiegłoroczne manewry "Northern Coasts ’14". Gavia łącznie spędziła pod wodą 40 godz., przeszukała obszar 10 km2 i zanotowała 30 kontaktów minopodobnych. Innymi słowy: namierzyła tyle właśnie obiektów, które z dużym prawdopodobieństwem są minami. "Gdybyśmy opierali się na wskazaniach stacji podkilowej, wskazań byłoby pewnie dwa razy tyle", podkreślał kmdr ppor. Michał Dziugan, dowódca ORP "Mewa".
8 Flotylla ma do dyspozycji dwa tego typu pojazdy. Pierwszy należy do 13 Dywizjonu Trałowców, drugi - do 12 Wolińskiego Dywizjonu Trałowców i właśnie przesuwa się przed naszymi oczami. A to dopiero początek pokazu. Kolejne jego sekwencje mają nam przypomnieć, czym zajmuje się flotylla, która właśnie świętuje pół wieku istnienia. A także uświadomić nam, jak szeroki jest zakres jej obowiązków i możliwości.
8 Flotylla Obrony Wybrzeża to jeden z filarów polskiej marynarki wojennej. "Kiedyś podział kompetencji pomiędzy poszczególnymi flotyllami wiązał się przede wszystkim z przyporządkowaniem do danego terytorium. Dziś to podział zadaniowy", wyjaśnia kmdr ppor. Jacek Kwiatkowski, rzecznik 8 FOW. Tak więc 3 Flotylla Okrętów z bazą w Gdyni stanowi siłę uderzeniową. Zostały w niej zgrupowane między innymi fregaty i okręty podwodne. Flotylla stacjonująca w Świnoujściu w założeniu powinna z nią ściśle współpracować i ją uzupełniać. A siły przeciwminowe są w tej układance elementem kluczowym.
W skład 8 Flotylli wchodzą dwa dywizjony trałowców. Do ich zadań należy poszukiwanie, wykrywanie i niszczenie, ale też stawianie min oraz zagród minowych. 12 Woliński Dywizjon Trałowców na co dzień stacjonuje w Świnoujściu. Dysponuje 12 trałowcami typu Gardno, ma też jednostki pomocnicze i grupę nurków-minerów. Okręty wiele razy brały udział w ćwiczeniach na szczeblu flotylli, marynarki i manewrach międzynarodowych. Prowadziły dyżury bojowe, graniczne, brały udział w akcjach ratowniczych na Bałtyku.
13 Dywizjon Trałowców kilkakrotnie zmieniał swoje przyporządkowanie. W swojej historii należał już do flotyll stacjonujących w Helu i Gdyni. Dziś to właśnie Gdynia jest dla jego okrętów portem macierzystym. Jego żołnierze dysponują trzema niszczycielami min typu Flaming oraz pięcioma trałowcami typu Mamry i Gopło oraz grupą nurków-minerów. To właśnie okręt należący do 13 Dywizjonu - ORP "Mewa" - był pierwszą polską jednostką, nad którą załopotała flaga NATO. Jesienią 2002 roku niszczyciel min dołączył do Stałego Zespołu Sił Obrony Przeciwminowej NATO (SNMCMG1).
"Tak, czuliśmy wówczas tremę. Gdzieś tam z tyłu głowy kołatała się myśl, że trochę nam jednak do tego NATO brakuje. Ale pierwsze miesiące pokazały, że absolutnie nie mamy się czego wstydzić", wspominał kmdr ppor. Arkadiusz Kurdybelski, dziś szef sztabu 13 Dywizjonu, a wówczas dowódca działu okrętowego na ORP "Mewa". Od tego czasu polskie niszczyciele min w misjach zespołu biorą udział regularnie. W tej chwili w SNMCMG1 ponownie służy ORP "Mewa". Za sobą ma między innymi operację "Beneficial Cooperation", która polegała na poszukiwaniu starych min i niewybuchów w kanale La Manche, oraz duże natowskie ćwiczenia "Joint Warrior".
Taka operacja wymaga idealnej wręcz współpracy wielu osób, ale też odrobiny szczęścia, bo przecież na pogodę nikt wpływu nie ma. A jeśli fala jest zbyt wysoka, przedsięwzięcie może spalić na panewce. W basenie portowym oczywiście jest łatwiej, ale pamiętajmy, że to tylko pokaz.
Tak więc widzimy, jak potężna furta na dziobie okrętu transportowo-minowego ORP "Gniezno" powoli obniża się do poziomu wody. Kiedy się z nim zrównuje, do jednostki podpływa platforma wprawiana w ruch przez kutry holownicze. Chwilę później wprost na nią zjeżdża po rampie wojskowy jelcz. Prom odłącza się od okrętu, przez kilka minut krąży po basenie portowym, po czym operacja zostaje powtórzona, tyle że tym razem jelcz wraca na pokład ORP "Gniezno".
Okręty transportowo-minowe typu Lublin (do nich właśnie należy ORP "Gniezno") śmiało można zaliczyć do najbardziej wszechstronnych jednostek marynarki wojennej. Świnoujska flotylla ma pięć takich okrętów. Wchodzą w skład 2 Dywizjonu OTrM. Każdy z nich może stawiać miny, ale też niszczyć je za pomocą wystrzeliwanych z pokładu ładunków wydłużonych. W ten sposób marynarze torują drogę desantowi. "Pokład okrętu transportowo-minowego pomieści dziewięć czołgów lub 17 wojskowych ciężarówek", wyjaśnia kmdr ppor. Kwiatkowski. Do tego należy dodać 135 żołnierzy. Dzięki specyficznej konstrukcji jednostki transportowo-minowe mogą poruszać się po bardzo płytkich wodach.
Cumują tam, gdzie głębokość sięga zaledwie 1,5 m i wysadzają desant. W takich warunkach żołnierze i wozy bojowe są w stanie dotrzeć do brzegu bez jakiejkolwiek pomocy. Choć oczywiście wyładunek może się odbyć z wykorzystaniem pływającego parku pontonowego. Trochę tak, jak w świnoujskim porcie. Podobne zadania, choć oczywiście w dużo mniejszej skali, mogą wykonywać również wchodzące w skład 2 Dywizjonu kutry transportowe. Pokład każdego z nich został przystosowany do przewozu 50 żołnierzy oraz wozu bojowego.
Oczywiście oprócz wysadzania desantu, kutry transportowe i okręty transportowo-minowe pełnią też inne funkcje. Bardziej prozaiczne, za to nieodzowne nie tylko dla funkcjonowania sił morskich, ale też armii w ogóle. O zaletach OTrM-ów mogli się niedawno przekonać choćby polscy i niemieccy żołnierze podlegający Wielonarodowemu Korpusowi Północno-Wschodniemu w Szczecinie. W 2013 roku na pokładach OORP "Poznań" i "Lublin" popłynął do Estonii sprzęt, z którego korzystali później podczas międzynarodowych ćwiczeń "Saber Strike".
Skład dywizjonu uzupełnia okręt, o którym w ostatnich latach było najgłośniej - jednostka wsparcia logistycznego i dowodzenia ORP "Kontradmirał Xawery Czernicki". Najmłodszy polski okręt, wcielony do służby w drugiej połowie 2001 roku, brał udział w drugiej wojnie przeciwko Irakowi, dwukrotnie też był jednostką flagową SNMCMG1.
8 Flotylla to nie tylko okręty. Wróćmy na chwilę do portu, gdzie trwa rocznicowy pokaz. Operację przeładunku wojskowego jelcza z pokładu okrętu na pływającą platformę zabezpieczają specjaliści z 8 Kołobrzeskiego Pułku Saperów. Prawdziwą próbę ich umiejętności będzie można jednak zobaczyć dopiero następnego dnia. Wówczas to między portem a centrum Świnoujścia po raz pierwszy w historii zostanie przerzucony most, który stworzyli. "Standardowy park pontonowy ma długość 100 m. Ten liczy sobie 120 m", podkreśla kmdr por. Wojciech Chrzanowski, dowódca batalionu. Budowa mostu w centrum miasta była nie lada przedsięwzięciem. "Sam transport bloków, z których jest złożony, zajął nam trzy dni", zaznacza kmdr por. Chrzanowski.
Główne zadanie batalionu to wsparcie inżynieryjne sił flotylli. Każdego roku saperzy, często we współpracy z nurkami-minerami, uczestniczą także w kilkudziesięciu akcjach związanych z unieszkodliwianiem niewybuchów i niewypałów z czasów II wojny światowej. W skład batalionu wchodzi również pododdział chemiczny, który między innymi likwiduje skażenia na okrętach.
Na stałym lądzie 8 Flotyllę reprezentują jeszcze 8 Dywizjon Przeciwlotniczy, którego zadaniem jest osłona bazy morskiej w Świnoujściu i punktu bazowania w Kołobrzegu, Komenda Portu Wojennego oraz Klub 8 FOW.
Ostatnie miesiące były dla świnoujskiej flotylli czasem przełomu. Jak podkreśla jej dowódca, kadm. Jarosław Zygmunt, reforma systemu dowodzenia polską armią postawiła ją w zupełnie nowej rzeczywistości. Same zadania 8 FOW się jednak nie zmieniły, a kolejne miesiące będą dla marynarzy bardzo pracowite. "W najbliższym czasie wydzielone siły okrętowe wezmą udział w międzynarodowych ćwiczeniach »Baltops ’15«. Będzie to kolejny sprawdzian wyszkolenia naszych załóg", podkreśla kadm. Zygmunt. "Drugie półrocze również upłynie nam pod znakiem ćwiczeń, zgrupowań poligonowych jednostek brzegowych i treningów. Wspomnę tylko o przedsięwzięciach takich, jak »Dragon« czy »Northern Coasts«", wylicza dowódca 8 FOW i dodaje, że niezależnie od wszystkiego, flotylla przygotowuje się już do przyjęcia nowego okrętu. Powinno to nastąpić już niebawem.
"W sierpniu ma zostać zwodowany pierwszy z serii trzech niszczycieli min typu Kormoran. Bardzo prawdopodobne, że w składzie 8 Flotylli znajdą się też okręty patrolowe w wersji zwalczania min typu Czapla", zapowiada kadm. Marian Ambroziak, inspektor marynarki wojennej w Dowództwie Generalnym RSZ.
Świnoujście to dziś jedna z dwóch baz polskiej marynarki wojennej. Początki do łatwych nie należały. Po zakończeniu II wojny światowej powstał tam najpierw Zachodni, a potem Szczeciński Obszar Nadmorski. Kierował nim kmdr Włodzimierz Steyer. Kilka lat później, już jako dowódca marynarki wojennej w stopniu kontradmirała, opracował koncepcję, zgodnie z którą główne siły floty wojennej miały być skoncentrowane w Gdyni. Powód? Zaopatrywanie i remonty okrętów w odległym Świnoujściu byłyby kłopotliwe ze względu na logistykę. Założenie to szybko jednak zweryfikowano. Pod koniec 1950 roku w Świnoujściu powstała Baza Marynarki Wojennej. Jej główne siły były skupione we flotylli, a potem 2 Brygadzie Okrętów Desantowych, w której skład wchodziło ponad 40 jednostek. Do tego w połowie lat pięćdziesiątych doszedł jeszcze przerzucony z Helu 14 Dywizjon Kutrów Trałowych.
W kolejnych latach znaczenie bazy rosło. 29 kwietnia 1965 roku została ona przekształcona w 8 Flotyllę Obrony Wybrzeża. Miała strzec polskich wód terytorialnych od zachodniej granicy do Jarosławca. Dalej zaczynał się obszar, za który odpowiadała 9 Flotylla z Helu. Marynarze ze Świnoujścia byli przygotowywani do udziału w ewentualnym desancie morskim na państwa Europy Zachodniej.
W szczytowym okresie w skład 8 Flotylli wchodziło prawie 80 jednostek pływających różnych klas oraz pododdziały brzegowe. Lata sześćdziesiąte, siedemdziesiąte i osiemdziesiąte to czas intensywnych ćwiczeń z udziałem sił morskich ZSRR i Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Wystarczy wspomnieć manewry pod kryptonimami "Braterstwo broni", "Październik" czy "Fala". Koniec PRL-u oznaczał również wielkie zmiany dla świnoujskiej flotylli. Wiele okrętów wycofano, przy nabrzeżu pojawiły się nowe jednostki, jak choćby okręt wsparcia logistycznego ORP "Kontradmirał Xawery Czernicki". O sile flotylli zaczęły decydować 2 Dywizjon Okrętów Transportowo-Minowych, 12 Woliński Dywizjon Trałowców czy 13 Dywizjon Trałowców, który włączono do niej w 2006 roku, po zlikwidowaniu 9 Flotylli z Helu.
W latach 2004-2010 świnoujski port przeszedł gruntowną modernizację. W ten sposób stał się bazą NATO. Dziś Świnoujście to jedna z dwóch baz polskiej marynarki wojennej. 8 Flotylla dysponuje ponad 50 okrętami i jednostkami pomocniczymi. Do tego dochodzą jednostki brzegowe: saperów, pododdział chemiczny, dywizjon przeciwlotniczy. Łącznie we flotylli służy i pracuje prawie 2 tys. osób.
Łukasz Zalesiński