Amerykański ruch oporu

"Czerwony świt" powstał w czasach, kiedy wybuch III wojny światowej wydawał się prawdopodobny.

Kryzys gospodarczy nie wywołuje osłabienia i upadku Układu Warszawskiego. Przeciwnie - blok wschodni jest zdeterminowany i skłonny do agresji. W tym samym czasie państwa Europy Zachodniej ulegają żądaniom pacyfistów i następuje rozpad NATO. Wkrótce w małym miasteczku w Kolorado lądują setki sowieckich spadochroniarzy. Grupa uzbrojonej w strzelby myśliwskie amerykańskiej młodzieży zaszywa się w Górach Skalistych. Sowieccy okupanci wkrótce poznają ich jako oddział partyzancki Wolverines (rosomaki).

Wizja niedalekiej przyszłości

Film "Czerwony świt" nakręcono w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych, w czasach, kiedy w Polsce trwał stan wojenny, a ZSRR uchodziło za niemożliwy do skruszenia monolit, i wszelkie scenariusze III wojny światowej wydawały się jeszcze prawdopodobne. Produkcja powstała jako wizja niedalekiej przyszłości. Można jednak śmiało tę opowieść uznać za historię alternatywną.

Reklama

Film jest typowym produktem swojej epoki - przykładem kina amerykańskiego w czasie prezydentury Ronalda Reagana, które było zupełnie inne niż antywojenna kinematografia lat siedemdziesiątych, tworzona pod wrażeniem klęski w Wietnamie.

Po wyzwaniu rzuconym przez Stany Zjednoczone Związkowi Radzieckiemu, który został przez prezydenta USA otwarcie nazwany "imperium zła", musiały powstawać filmy, w których Zachód był wyraźnie pozytywną stroną konfliktu, a amerykańska broń i żołnierze nie mieli sobie równych. Według takich właśnie założeń powstawały "Rambo II" i "Rambo III", "Top Gun" czy "Iron Eagle". Film "Czerwony świt", choć wpisuje się w ten kanon, po wieloma względami jest jednak wyjątkowy.

Aby fabuła nosiła cechy realizmu, twórca filmu - John Milius - nawiązał współpracę z dowódcą NATO i amerykańskim sekretarzem stanu Aleksandrem Haigiem. Poprosił ich o nakreślenie prawdopodobnego scenariusza, według którego Sowieci mogliby bezpośrednio uderzyć w Stany Zjednoczone. Oto co razem wymyślili.

Zakręt historii

Około połowy lat osiemdziesiątych cały świat dotknął kryzys ekonomiczny. Wolna część Starego Kontynentu pozbyła się własnej broni nuklearnej i wyprosiła od siebie wojska Stanów Zjednoczonych. NATO przestało istnieć, pozostał jedynie bezpośredni sojusz USA-Wielka Brytania. Europa stała się w pełni neutralna i przestała się liczyć.

Sowieci tymczasem także borykali się z kryzysem.

Szczególnym problemem okazały się katastrofalnie małe zbiory, a co za tym idzie - groźba rozruchów i rozpadu całego bloku wschodniego. Nadal jednak uważali, że są silni militarnie. Klęska w Afganistanie najwyraźniej nie miała miejsca, a rozpad sojuszu północnoatlantyckiego sta nowił bardzo sprzyjającą okoliczność, żeby uderzyć na Zachód.

Europę ZSRR zostawiło sobie na później. Sowieckie władze wiedziały, że w wypadku agresji na Stary Kontynent mogą spotkać się z ripostą USA. Stany Zjednoczone nie radziły sobie jednak najlepiej. Działania CIA, armii i różnych lobbystów nie były w stanie powstrzymać pochodu komunistycznych armii Kuby i Nikaragui. Łącznie osiągnęły one pół miliona żołnierzy i do końca lat osiemdziesiątych zdołały podbić słabe kapitalistyczne państewka: Salwador i Honduras. Fala komunizmu wtargnęła następnie do Meksyku, gdzie wybuchła krwawa rewolucja wspierana przez czerwone armie z Ameryki Południowej.

W kleszczach

Sytuacja w Meksyku nie wydawała się chyba jeszcze kompletnie beznadziejna. Świadczy o tym brak przygotowania US Army do obrony swojej południowej granicy. Tym czasem armie południowoamerykańskie - wspierane przez elitarne oddziały powietrznodesantowe ZSRR i dozbrojone w przyzwoity sprzęt - przeprowadziły około 1989 roku frontalny atak. W tym samym czasie Związek Radziecki uderzył na amerykańską Alaskę i jednym cięciem pozbawił Stany Zjednoczone znacznej części złóż naturalnych. Zajął również część Kanady.

Sowieci planowali opanować środkowe i zachodnie obszary USA, czyli podzielić cały kraj na dwie części. Blitzkrieg nie powiódł się jednak. Jesienią tego samego roku oddziały nacierających z północy Rosjan zostały zatrzymane na 48. równoleżniku (granica USA z Kanadą) i były zmuszone tam przezimować. O wiele trudniej przedstawiała się sytuacja na południu, gdzie w ręce komunistów wpadły prawdopodobnie: Teksas, Oklahoma, Luizjana, Arkansas, znaczna część terenu Kansas, Missouri i Kolorado.

Po stronie "kapitalistów"

Akcja filmu rozgrywa się w tym ostatnim stanie. Życie na tych terenach zamieniło się w piekło - ich mieszkańcy byli wydani na pastwę żołdactwa i podlegali doraźnemu sądownictwu. Jednocześnie starano się ich nieudolnie indoktrynować. Mimo to w obliczu katastrofy Amerykanie zdołali powstrzymać wysforowane jednostki agresora. Udało się tego dokonać w okolicach Denver oraz Cheyenne w Wyoming.

Zimą na przełomie 1989 i 1990 roku blitzkrieg zamienił się w walkę pozycyjną. Na froncie wciąż trwały starcia z udziałem lotnictwa taktycznego i wojsk pancernych. Było jednak jasne, że plan błyskawicznego pokonania USA się nie powiódł. Z dawnych sojuszników po stronie Stanów Zjednoczonych opowiedziała się jedynie Wielka Brytania, która już wczesną zimą miała kłopoty, spowodowane prawdopodobnie ciężkimi bombardowaniami.

Nieoczekiwanie po stronie "kapitalistów" stanęły także Chiny. Interpretując informacje podane w filmie, można wysnuć wniosek, że Sowieci zostali zaskoczeni takim obrotem spraw. Nie dysponowali odpowiednimi siłami do obrony, więc użyli przeciwko nim znaczącej części arsenału nuklearnego. Wczesną zimą 1989 roku przy życiu pozostało jedynie 600 milionów Chińczyków.

Wielka niewiadoma

W czasie wojny nie przeprowadzono wielu uderzeń nuklearnych. Wydaje się jednak, że część wielkich miast - w filmie padają nazwy: Waszyngton i Kansas City - zamieniła się w radioaktywne kratery. Wygłodniali i ogarnięci kryzysem Sowieci byli nastawieni przede wszystkim na zajęcie, a nie zniszczenie napadniętego kontynentu.

Akcja "Czerwonego świtu" nie kończy się wraz z finiszem III wojny światowej. Twórcy nie podali, ile czasu jeszcze się toczyła i kto zwyciężył. Wiadomo, że ludzkość przetrwała, nie użyto zatem broni atomowej w pełnym wymiarze, a Kolorado zostało wyzwolone. Wygląda więc na to, że Stany Zjednoczone albo okazały się zwycięzcą, albo przynajmniej wypchnęły agresorów z części zajętych uprzednio terenów.

Jedno jest pewne: III wojna światowa wiązała się z olbrzymią liczbą ofiar.

Maciej Szopa

Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL.

Polska Zbrojna
Dowiedz się więcej na temat: III wojna światowa | USA | ZSRR | film | obrona | wojna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy