Armia USA ma problem. Jej nowy czołg lekki dosłownie truje załogę
Najnowszy raport amerykańskiej armii nie pozostawia wątpliwości, że wojsko musi uporać się ze specyficznym problemem przed wdrożeniem nowego czołgu. Zaakceptowany w zeszłym roku projekt okazuje się mieć kłopot z... „trującym działem”, który podczas strzelania wysyła do kabiny szkodliwe dla załogi opary.
Nowy czołg USA na razie groźniejszy dla załogi niż dla wroga
W czerwcu zeszłego roku armia USA zaakceptowała ostateczny projekt nowego czołgu lekkiego w ramach programu Mobile Protected Firepower. Okazał się nim Griffin II stworzony przez firmę General Dynamics Land Systems. Konstrukcja ta ma być przyszłą bronią szybkiego ataku pancernego USA, łącząc w sobie mobilność i dużą siłę ognia.
Po wybraniu projektu dowództwo armii USA rozpoczęło dokładniejsze testy, aby sprawdzić jakość konstrukcji. Ich raport przedstawiony przez Dyrekcję ds. Testów i Oceny Operacyjnej wykazał odpowiedni rozwój Griffina II. Standardowo wyszczególniono przy tym mankamenty konstrukcji, które mają zostać naprawione przed dopuszczeniem do produkcji. Jednak okazało się, że wśród tych niedociągnięć jest bardzo specyficzny problem, jak na współczesną maszynę armii.
Obok tak częstych niedociągnięć wojskowych prototypów, jak trudności z korzystania interkomu czy zbyt głośny silnik pojawił się... "wysoki poziom toksycznych oparów wypełniających pojazd po wystrzeleniu pocisku". Według raportu tych oparów było tak dużo, że załoga musiała od razu otwierać wszystkie włazy, aby nie zemdleć.
Opary zaliczone zostały do problemów "osiągnięcia odpowiedniej przeżywalności". Nie ma co się dziwić, biorąc pod uwagę, że według raportu załoga po wystrzeleniu paru pocisków musiałaby operować w maskach przeciwgazowych. Największym pytaniem jest jednak to, jak w ogóle doszło do przeoczenia takiej wady?
Podstawowe systemy, których zabrakło w nowym czołgu USA
Armia sama wskazuje, że nie widzi, aby problem znacząco wstrzymał rozwój Griffina II. General Dynamics zapewnił, że pracuje już nie tylko nad ulepszoną wentylacją, ale także nad nowym systemem oczyszczania powietrza w kabinie. Jego pierwsze testy mają przypaść już na marzec.
Firma jednak nie chce odpowiedzieć, jak przeoczyła taki problem. Ergonomia załogi to wręcz pierwsza kwestia, jaką współcześnie omawia się projektowaniu wojskowych pojazdów. Fakt, że taki mankament przeszedł aż do fazy testów wykonanych przez armię po wybraniu projektu, jest co najmniej zadziwiający. Szczególnie że Griffin II to bardzo ważny projekt dla sił lądowych USA.
Polecamy na Antyweb | Chiński balon tango down... i co dalej?
Griffin II - przyszłość szybkiego uderzenia amerykańskiej armii
Wybrany projekt firmy General Dynamics ma być szybkim pojazdem, zapewniającym zarówno rekonesans, jak i walkę mobilną z wrogimi pojazdami opancerzonym tj. czołgami, wozami bojowymi i transportowcami. Griffin II przy swoich parametrach można zakwalifikować jako współczesny "czołg lekki".
Według obecnego projektu waży około 38 ton. Przy zasilaniu przez silnik diesla MTU MT881 o mocy 1100 koni mechanicznych pozwala mu to rozwinąć prędkość do 70 km\h. Prócz działa M35 do niszczenia wrogich pojazdów, posiada także karabin Browning kalibru 12,7 mm do zwalczania piechoty. Co ciekawe jego elektronika jak systemy kierowania ogniem czy optyka termowizyjna jest podobna jak w czołgach Abrams wersji M1A2 SEP v3, tych, które otrzyma polska armia.
Firma GDLS otrzymała kontrakt na 96 czołgów lekkich. Dostawa pierwszych z nich przewidziana jest na grudzień 2023 roku. Zanim to nastąpi Griffin II musi przejść jeszcze kolejne testy na wiosnę i lato. Oczywiście wpierw General Dynamics musi też naprawić swoją wpadkę z "trującym działem".