Armia USA odpaliła "Zombie". Sytuacja robi się poważna
Czyżby Stany Zjednoczone obawiały się w najbliższej przyszłości ataków powietrznych na swoje terytorium? A może postanowiły po raz kolejny udowodnić swoją militarną potęgę? Bo wystrzelenie pocisku Black Dagger Zombie w celu przetestowania innowacyjnego radaru Lower Tier Air and Missile Defense Sensor (LTAMDS) akurat teraz - po ponad dwóch latach przerwy - z pewnością nie jest przypadkowe.
Jak poinformowało Dowództwo Obrony Przestrzeni Kosmicznej i Rakietowej Armii Stanów Zjednoczonych (SMDC), w celu "wzmocnienia obrony przeciwrakietowej kraju" na poligonie White Sands Missile Range w stanie Nowy Meksyk przeprowadzone zostały ćwiczenia systemu Lower Tier Air and Missile Defense Sensor (LTAMDS). Jest to innowacyjny radar, który oferuje współpracujące ze sobą trzy szyki antenowe, główny z przodu i dwa dodatkowe z tyłu, pozwalające wykrywać i eliminować wiele zagrożeń jednocześnie.
Główny zestaw ma mniej więcej taki sam rozmiar jak zestaw systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej Patriot, ale ponad dwukrotnie większą moc - taka konfiguracja pozwala uporać się z największym problemem operacyjnym tego kultowego rozwiązania, a mianowicie ograniczonym polem widzenia. LTAMDS został też zaprojektowany przez Raytheon do zwalczania zaawansowanych zagrożeń nowej generacji, w tym broni hipersonicznej.
A trudno o lepszą weryfikację możliwości tego rozwiązania, niż zaatakowanie go pociskiem wiernie oddającym realne zagrożenie. I tu do akcji wkracza Black Dagger Zombie, czyli jeden z pocisków z rodziny Zombie opracowanej do testowania systemów obrony powietrznej, które docelowo zastąpić mają kultowe Patrioty.