Bitwa pod Kutnem AD 2010
Seria z potężnego MG-34 rozpoczyna atak. Siedzę tuż przy strzelcu, na pokładzie niemieckiego transportera SdKfz 251, w towarzystwie kilku esesmanów.
MG wali nieprzerwanie po pozycjach Polaków. Huk jest taki, że niemal nie słyszę komendy "Z wozu!".
Zgięty, wyskakuje z transportera i niemal upadam na ziemię. Ból, ogarniający wszystko od koniuszek palców aż po łydki, na chwilę mnie paraliżuje...
Na nic wczuwanie się w rolę, na nic panterka i czapka, dzięki którym w transporterze wyglądałem jak jeden z Niemców. O tym, że jestem w środku inscenizacji, a nie prawdziwej bitwy, najlepiej świadczą moje jak najbardziej współczesne sandały. Słabo chronią przed dorodnymi pokrzywami, stąd mój ból i donośne syczenie.
Ale co tam - "walka" trwa dalej, szczypie więc czy nie, trzeba robić swoje. Ściskam zatem aparat i niczym combat-camera idę tam, gdzie największy dym.
- I co, podobało się? - pyta mnie Adam Kszuba z grupy rekonstrukcyjnej "Powstaniec Śląski", dziś jednak w przebraniu żołnierza III Rzeszy. - No ba... - kiwam głową z uznaniem.
"Starcie", o którym mowa, było tylko jednym z wielu wydarzeń towarzyszących zlotowi grup rekonstrukcyjnych "Odyseja historyczna. Wojna i Pokój", który w ostatni weekend odbył się w Kutnie i okolicznym Leszczynku. Przybyli m.in. legioniści, którzy - jak na armię starożytnego Rzymu przystało - zbudowali warowne obozowisko. Co prawda w wersji mini, lecz i tak było co oglądać.
Wśród rekonstruktorów nie zabrakło też średniowiecznych łuczników, szwedzkich artylerzystów, żołnierzy kajzera, Amerykanów z czasów interwencji w Wietnamie czy współczesnych Brytyjczyków, walczący w Afganistanie.
- Każdy fan wojskowości i historii mógł znaleźć coś dla siebie - zapewnia Rafał Ambroziak, jeden z organizatorów imprezy. O tym, że ma rację, najlepiej świadczą nasze galerie.
* * *
Organizatorami imprezy było Stowarzyszenie Historyczne Pułk 37 oraz Urząd i Prezydent Miasta Kutno. Patronem medialnym wydarzenia była INTERIA.PL.
Marcin Ogdowski