Black Hawk bez pilota i kokpitu. Nowa era śmigłowców autonomicznych
Lockheed Martin zrobił kolejny krok w stronę rewolucji lotnictwa wojskowego. Podczas tegorocznych targów AUSA (Association of the United States Army) jego spółka zależna, Sikorsky, zaprezentowała bezzałogową wersję legendarnego śmigłowca Black Hawk oznaczoną jako S-70UAS U-Hawk. To już nie eksperyment z autopilotem, lecz pełnoprawna maszyna pozbawiona kokpitu, siedzeń i jakiegokolwiek miejsca dla załogi.

Projekt U-Hawk powstał w zaledwie dziesięć miesięcy i bazuje konstrukcyjnie na sprawdzonym UH-60L Black Hawk. Z oryginału zachowano główne linie kadłuba i układ napędowy, ale kokpit zastąpiły dwuskrzydłowe drzwi i rampa załadunkowa, zwiększające przestrzeń ładunkową o około 25 proc. Dzięki temu nowa platforma może przewozić większe ładunki logistyczne, jak moduły HIMARS, pociski Naval Strike Missile, czy nawet bezzałogowe pojazdy naziemne.
Black Hawk w wersji dronowej
Sercem U-Hawka jest system Matrix, opracowany przez firmę Sikorsky, który łączy autonomię trzeciej generacji fly-by-wire z zaawansowanym przetwarzaniem danych z kamer i czujników. To właśnie Matrix pełni rolę cyfrowego "drugiego pilota", tj. samodzielnie planuje trasę, omija przeszkody, reaguje na zagrożenia i potrafi wykonać pełną misję od startu po lądowanie. Z tego powodu operator jednostki nie musi być pilotem, wystarczy, że wprowadzi zadania na tablecie, a śmigłowiec wykona wszystko samodzielnie - to zupełnie jak obsługa drona.
Nowa wersja ma też zmodernizowane silniki T700-GE-701C, ulepszoną przekładnię i nośność zewnętrzną zwiększoną do ponad 4 ton. To czyni z U-Hawka nie tylko platformę transportową, ale też potencjalnego drona wsparcia bojowego, zdolnego przenosić uzbrojenie lub drony towarzyszące.
Jak podkreśla Rich Benton, wiceprezes Sikorsky: "U-Hawk to rozwiązanie na mairę XXI wieku, które zmienia tradycyjnego Black Hawka w w pełni autonomiczną platformę wielozadaniową. Przejście od koncepcji do prototypu zajęło nam niespełna rok, a cały proces da się szybko i tanio skalować".
Pierwszy lot U-Hawka zaplanowano na 2026 rok. Jeśli testy zakończą się sukcesem, US Army może wkrótce otrzymać maszynę, która nie tylko zastąpi pilota, ale też poszerzy możliwości wsparcia na polu walki, od dostaw amunicji po ewakuację rannych z rejonów wysokiego ryzyka, a wszystko bez narażania życia żołnierzy.