Bojownicy trafili kluczową bazę. Izrael prawie stracił radar
Dziś rano z terenów Libanu zaatakowano obiekty wojskowe na terytorium Farm Szeba na północnym Izraelu. Do ataku przyznała się organizacja Hezbollah, która wyraziła wsparcie zbrojnego ataku Hamasu. Celem ostrzału była ważna instalacja, której strata mogłaby narazić Izrael na kolejny najazd.
Dziś rano terrorystyczna organizacja Hezbollah działająca w Libanie, przeprowadziła atak na izraelskie pozycje w rejonie Farm Szeba, niewielkiego pasma lądu między Wzgórzami Golan a granicą libańsko-syryjską. Pociskami artyleryjskimi i rakietami ostrzelano trzy instalacje wojskowe.
W oświadczeniu do ataku Hezbollah stwierdził, że dokonał go "na znak solidarności z Palestyńczykami". Izraelczycy od razu dokonali kontrataku, ostrzeliwując pozycje szyickiej organizacji w Libanie za pomocą artylerii i dronów. I nic dziwnego, gdyż za cel Hezbollah wziął "stanowisko radaru", o czym poinformował w oświadczeniu do ataku. Pokazują to nagrania z ostrzelania instalacji w posterunku granicznym na wzgórzu Har Dov.
Przygraniczny radar Izraela ostrzelany
W ataku nikt nie został ranny, a dostępne materiały wskazują, że instalacja wojskowa nie jest poważnie uszkodzona. To bardzo dobra wiadomość dla Izraela, gdyż nawet chwilowa utrata jednego przygranicznego radaru może mieć poważne konsekwencje.
Obecnie Tel Awiw bazuje na swojej sieci radarów, do wykrywania wrogich ostrzałów rakietowych Hamasu. Tylko wczoraj Palestyńczycy mieli wystrzelić kilka tysięcy pocisków na terytorium Izraela.
Bez możliwości wykrycia nadlatujących pocisków, Izrael byłyby w obecnej sytuacji kompletnie bezbronny. Dlatego ochrona nawet pojedynczych radarów jest dla Tel Awiwu ważnym priorytetem. Ta ochrona musi zwłaszcza obejmować właśnie tereny na północy, w które może uderzyć Hezbollah.
Mimo że szyicka organizacja określiła atak symboliczną formą wsparcia, jego konsekwencje byłyby poważne. Zniszczenie jednego czy dwóch radarów mogłoby nakłonić Hezbollah do akcji zaczepnych przy większym wsparciu ataku rakietowego, otwierając drugą strefę walk na północy Izraela. Osłabiłoby wykrywanie zagrożeń od strony Libanu czy Syrii.
Czy Hezbollah zaatakuje Izrael?
Hezbollah jest szyicką partią, posiadająca duże wpływy w Libanie. Jest wrogo nastawiona wobec Izraela, roszcząc sobie prawa do Farm Szeba i Wzgórz Golan. W 2006 Hezbollah stoczył miesięczną wojnę z Izraelem nazwaną II wojną libańską.
Hezbollah był także pierwszą organizacją, która poparła atak Hamasu na Izrael. Niemniej nie zdecydowała się na bezpośrednią pomoc w postaci wysłania broni czy przyłączenia się do ataku. Prawdopodobnie też to się utrzyma.
Do tej pory Hezbollah prowadził głównie prowokacje w regionie Farm Szeba. Jak donosi Agencja Al Jazeera godzinę po ostrzelaniu wzgórza Har Dov, gdzie znajduje się jeden z radarów, pojawiło się kilku członków Hezbollah. Zostali przepędzeni przez izraelskich żołnierzy.
Obecnie pojawiły się nagrania z zestrzelenia jednego obiektu w północnym Izraelu, który mógł zostać wystrzelony przez Hezbollah. Nie potwierdzono tych doniesień.
Deputowana libańskiego parlamentu Najat A. Saliba w komentarzu dla Al Jazeery powiedziała, że Hezbollah na pewno nie powinien sam podejmować decyzji w sprawie wojny i pokoju w regionie. Według niej to wspólna decyzja wszystkich krajów arabskich. Sugeruje to, że Palestyńczycy nie otrzymają wsparcia, jeśli nie zdecyduje się na nie arabska koalicja. Jednak nic nie jest niemożliwe.