Izrael: Uzbrojeni cywile bronią swoich domów. „To nasz obowiązek”

Marcin Jabłoński

Marcin Jabłoński

Aktualizacja

Po ataku bojowników Hamasu na terytorium Izraela, wielu mieszkańców zaczęło desperacką walkę o przetrwanie. W momencie chaosu część cywili została wezwana do oporu przed najeźdźcami. „Musimy się wzajemnie chronić w każdym budynku, w każdym domu, w każdym mieście”.

Żołnierze Sił Obronnych Izraela podczas operacji mieście Aszkelon niedaleko Strefy Gazy
Żołnierze Sił Obronnych Izraela podczas operacji mieście Aszkelon niedaleko Strefy GazySAEED QAQ / ANADOLU AGENCY/ Anadolu Agency via AFPAFP
Żołnierze Sił Obronnych Izraela podczas operacji mieście Aszkelon niedaleko Strefy Gazy
Żołnierze Sił Obronnych Izraela podczas operacji mieście Aszkelon niedaleko Strefy GazySAEED QAQ / ANADOLU AGENCY/ Anadolu Agency via AFPAFP

Rankiem 7 października wielu Izraelczyków obudziły ataki rakiet Hamasu. W tym samym czasie mieszkańcy terenów graniczących ze Strefą Gazy stali się ofiarami napadu palestyńskich bojowników. W sieci pojawiły się przerażające nagrania z zabijania cywili na ulicach czy w domach, czy porwań.

Jak donosi Business Insider, Izraelczycy z terenów zagrożonych atakiem bojowników Hamasu sami zaczęli działać, w obawie przed atakami. Ci, którzy posiadają własną broń, stawiają się do patrolowania swoich sąsiedztw.

Od przewodnika do żołnierza

Cywile z własną bronią mają pełnić wsparcie dla armii czy policji. Ich obowiązki zakładają jednakowo patrole na znanym dla siebie terenie czy stróżowanie na ustawionych bramkach kontrolnych.

Jednym z ochotników jest 54-letni Ziv Cohen, do którego dotarła ekipa Business Insider. Mieszka. Izraelczyk na co dzień mieszka w małej miejscowości Mazkeret Batja ok. 40 kilometrów w linii prostej od granicy ze Strefą Gazy.

W rozmowie z portalem wyjawił, że w sobotni poranek obudził go hałas, który wziął za przesuwanie mebli. - Nagle dotarło do mnie, że jestem na ostatnim piętrze. Nade mną nie ma nikogo, kto mógłby przesunąć krzesło. To był atak - powiedział Cohen.

Sklep w Tel Awiwie trafiony rakietą Hamasu
Sklep w Tel Awiwie trafiony rakietą HamasuJACK GUEZ / AFPAFP

Część rakiet uderzyła w Mazkeret Batja. Ze względu na bliskość do Strefy Gazy lokalny samorząd uznał zagrożenie możliwego dotarcia bojowników. Szybko podjęto decyzje o powołaniu swoistej lokalnej milicji złożonej z osób, mających własną broń. Cohen zgłosił się ze swoim pistoletem.

- Powiedzieli, że każdy, kto ma przy sobie licencjonowaną broń, jest wzywany do dołączenia do grupy, która strzeże i obserwuje społeczność - powiedział Cohen dla Business Insider.

Służba w najczarniejszej godzinie

W rozmowie z Business Insider Cohen zdradził, że pilnował jednego z punktów kontrolnych na wjeździe do Mazkeret Batja podczas 3-godzinnej zmiany w sobotnią noc. Na drodze zaparkował nawet swój samochód, tworząc blokadę.

Razem z innymi ochotnikami kontrolował nadjeżdżające samochody i kierowców. Nawet jeśli główne siły bojowników dalej trzymają się terenów w promieniu tylko kilku kilometrów od granicy, pojedynczy terroryści mogą próbować przedostać się w głąb Izraela.

Siły Izraela rozstawiają punkty kontrolne dookoła Strefy Gazy
Siły Izraela rozstawiają punkty kontrolne dookoła Strefy GazyISRAELI POLICE / HANDOUT ANADOLU AGENCY/Anadolu Agency via AFPAFP

Pomimo ostrzału rakietowego, który nawiedził Mazkeret Batja w sobotę, uzbrojeni ochotnicy nie boją się swojej służby. Dla nich to po prostu wypełnienie swojego obowiązku wobec ojczyzny.

- Izrael jest w stanie wojny. Musimy się wzajemnie chronić w każdym domu, w każdym domu, w każdym mieście. [...] Wykonujemy swoje obowiązki, a w życiu wszystko wiąże się z ryzykiem - podsumował Cohen w rozmowie z Business Insider.

"Izrael jest w stanie wojny. Będziemy się bronić"

Nieznane jest czy takie działania są tylko pojedynczymi działaniami lokalnych samorządów, czy to odgórnie narzucone wytyczne. Można jednak założyć, że po przybyciu sił porządkowych część Izraelczyków, którzy posiadają własną broń, zgłosiła się jako wsparcie.

W skali całego kraju można jednak uznać cywilnie milicje Izraelczyków z własną bronią za sporadyczne przypadki. Wiąże się to z faktem, że kraj ten ma dość rygorystyczne prawo do posiadania broni, wymagające przejścia kilkuetapowego procesu. Według izraelskich mediów, 150 tysięcy Izraelczyków posiada licencję na broń, nie służąc w wojsku czy policji. Daje to ok. 3% dorosłej populacji.

Niemniej biorąc pod uwagę skalę i koordynację ataku Hamasu na Izrael, nawet niewielka liczba ochotników może być ważnym wsparciem w zaprowadzaniu lokalnego porządku. Szczególnie, że Izraelczycy są zmotywowani do wypędzenia bojowników z ich kraju, co podsumował premier Netanjahu. - Jesteśmy w stanie wojny i zwyciężymy. Wróg zapłaci cenę, jakiej nigdy nie zaznał - powiedział w sobotę premier Izraela.

Odbudowa Pałacu Saskiego. Trwają prace archeologiczneAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas