Broń jądrowa, cyberataki i Chiny. Zraniona Rosja jest coraz groźniejsza?
Eksperci nie mają wątpliwości, że Rosja będzie potrzebowała długich lat, żeby po wojnie w Ukrainie odzyskać status militarnej potęgi i stworzyć poważne konwencjonalne zagrożenie wojskowe. Oznacza to jednak, że Kreml - zmuszony do działania - może częściej sięgać po takie opcje, jak cyberataki, technologia kosmiczna, broń jądrowa i... Chiny.
Wojna w Ukrainie nie układa się po myśli Władimira Putina i chociaż kolejne ataki rosyjskiej armii sieją śmierć i spustoszenie, to plan błyskawicznego zajęcia tego kraju zmienił się w trwającą ponad rok wyniszczającą dla obu stron wojnę. Kijów może jednak liczyć na nieustające wsparcie Zachodu, który bez przerwy organizuje kolejne dostawy wyposażenia, a Rosja zdaniem ekspertów zagląda już naprawdę głęboko do swoich magazynów, sięgając po resztki mocno wiekowego sprzętu.
Konwencjonalne straty pchają Rosję w stronę broni jądrowej
Według amerykańskiego wywiadu Kreml "poniósł straty, które będą wymagały lat odbudowy i sprawią, że [Rosja] będzie mniej zdolna do stworzenia konwencjonalnego zagrożenia militarnego", a co więcej w nadchodzących miesiącach nadal borykać się będzie z niedoborami personelu, niepowodzeniami logistycznymi, a także wyzwaniami moralnymi. I choć z jednej strony brzmi to jak dobra wiadomość, to szefowa amerykańskiego wywiadu jest daleka od optymizmu.
Ciężkie straty poniesione przez siły lądowe i ogromne wydatki na amunicję precyzyjnie kierowaną podczas konfliktu osłabiły zdolności Moskwy w zakresie konwencjonalnej walki naziemnej i powietrznej oraz zwiększyły jej zależność od broni nuklearnej
Avril Haines ostrzega, że taka "zraniona Rosja" w miarę przeciągania się wojny w Ukrainie będzie mocniej polegać na cyberprzestępczości, technologiach kosmicznych, Chinach i innych krajach wyznających podobne zasady, a także broni nuklearnej. I choć wojskowi specjaliści są przekonani, że nawet Władimir Putin nie odważy się zrealizować wygłaszanych od początku wojny w Ukrainie gróźb nuklearnych, to Rosja zawiesiła swój udział w New START, czyli traktacie w sprawie środków zmierzających do dalszej redukcji i ograniczenia zbrojeń strategicznych, a pogarszająca się pozycja kraju może popchnąć go w stronę radykalnych rozwiązań.
Moskwa osłabiona i zraniona, ale ciągle niebezpieczna
Amerykański wywiad uważa, że stwarza to ryzyko dalszej rozbudowy rosyjskiego arsenału jądrowego i rozpoczęcia "niebezpiecznej nowej ery nuklearnej". A trzeba pamiętać, że Rosja to już największa potęga atomowa, bo dysponować ma 48 proc. wszystkich głowic rozmieszczonych na świecie, co przekłada się na ponad 6 tys. sztuk (USA odpowiada za 42 proc. głowic, tj. 6255 sztuk, z czego 5550 na swoim terenie, a pozostałe w Turcji, Włoszech, Belgii, Niemczech i Holandii).
Specjaliści z USA zauważają też, że chociaż Chiny zdają sobie sprawę z konsekwencji ewentualnego dostarczenia Rosji broni, w końcu mogą dać się skusić ofercie gwarantującej im pewnego rodzaju "władzę" nad Moskwą. Szczególnie że przegrana i upokorzenie Putina nie tylko wprowadzą pewną niestabilność w regionie, ale i wyślą w świat wiadomość o potędze zjednoczonych zachodnich sił, co z punktu widzenia Pekinu i jego ewentualnych planów dotyczących Tajwanu nie wygląda najlepiej.
Mówiąc krótko, nie ma żadnych wątpliwości, że atak Rosji na Ukrainę był strategiczną porażką Kremla, który nie jest w stanie osiągnąć swoich celów i ponosi przy tym niewiarygodne straty, zarówno ludzkie (szacowane na blisko 200 tys. zabitych lub rannych), jak i sprzętowe, ale Moskwa - szczególnie postawiona pod ścianą - wciąż pozostaje niebezpieczna.