Chińczycy uruchomili swój HAARP. To broń klimatyczna?

Państwo Środka coraz intensywniej rozbudowuje swoje technologie militarne. Na tym polu, Chińczycy powoli zaczynają dorównywać Stanom Zjednoczonym, które posiadają najpotężniejszą armię świata, a w niektórych przypadkach już je zdominowali.

Państwo Środka coraz intensywniej rozbudowuje swoje technologie militarne. Na tym polu, Chińczycy powoli zaczynają dorównywać Stanom Zjednoczonym, które posiadają najpotężniejszą armię świata, a w niektórych przypadkach już je zdominowali.
Amerykański system HAARP /materiały prasowe

Jakiś czas temu w globalnej sieci pojawiły się informacje o tym, że chińska armia zainicjowała tajemniczy eksperyment naukowy na wyspie Hainan, którego celem miało być badanie ziemskiej jonosfery. Plan przewidywał powstanie gigantycznego systemu anten o bardzo dużej mocy (EFL), który swoim wyglądem miałby przypominać ten znajdujący się w mieście Gakona na Alasce. Mowa tutaj o słynnym na cały świat i wśród fanów teorii spiskowych, ośrodku HAARP.

Natychmiast pojawiły się głosy entuzjastów teorii spiskowych, że chiński rząd buduje broń klimatyczną lub system do psychicznego nadzorowania ludzi. Taką rolę przez wiele lat miał też pełnić HAARP. Tymczasem okazuje się, że projekt nie ma nic wspólnego z możliwością modyfikacji pogody czy kontrolowaniem ludzi. Przynajmniej tak twierdzi dr Zha Ming, dyrektor projektu z Instytutu Badań nad Komunikacją Morską.

Reklama

Ujawnił on w rozmowie z dziennikiem South China Morning Post, że antena została zbudowana w celu zapewnienia komunikacji m.in. z okrętami podwodnymi, które pływają od Chin do wyspy Guam, gdzie znajduje się największa na świecie amerykańska baza wojskowa na Pacyfiku.

Mówiąc innymi słowy, system powstał po to, by wykrywać wrogie okręty podwodne zbliżające się do spornych wysp, leżących na Morzu Południowochińskim, które Chiny zajmowały w ostatnich latach bez poszanowania sąsiednich krajów.

Co ciekawe, Chiny zbudowały właśnie drugi tego typu obiekt z siecią anten. Ma on znajdować się 1000 kilometrów na południe od Pekinu, a jego dokładna lokalizacja trzymana jest w tajemnicy. Eksperci uważają, że ma on też inne zadanie, niż wykrywać wrogie okręty.

Mówi się o punktowym rozgrzewaniu jonosfery i dzięki temu wpływaniu na trajektorię lotu międzykontynentalnych pocisków balistycznych, które przenoszą broń jądrową. Tego typu instalacja mogłaby szybko i skutecznie zneutralizować nawet najnowszą broń hipersoniczną, nad którą pracują Stany Zjednoczone i Rosja.

Jakiś czas temu pojawiły się informacje, że system anten EFL może nie tylko wykrywać okręty podwodne, ale również niszczyć satelity szpiegowskie, znajdujące się na niskich orbitach, oraz wykrywać miny. Projekt dla Chińczyków jest kluczowy. Na Morzu Południowochińskim coraz częściej dochodzi do potyczek pomiędzy Państwem Środka a Stanami Zjednoczonymi.

Chiny roszczą sobie prawa do dużej części tego akwenu, wraz z leżącymi na nim wyspami. Chcą w ten sposób nie tylko trzymać z dala od lądu flotę USA, ale przede wszystkim wydobywać z dna morskiego paliwa kopalne i drogocenne minerały. Bez nich największy pod względem populacji ludzkiej kraj świata nie będzie miał świetlanej przyszłości. Jak wiadomo, największe wojny wybuchały zawsze o zasoby.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: militaria | Chiny | technologia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy