Dron z drukarki na pokładzie okrętu

Royal Navy przetestowała rozpoznawczego drona, którego wydrukowano za pomocą drukarki 3D. Szykuje się militarna rewolucja?

We wtorek 21 lipca 2015 roku z pokładu patrolowca typu River, HMS "Mersey" katapultowano drona o nazwie "Sulsa", który został wykonany za pomocą metody druku 3D. Zainstalowano jedynie tanie oprzyrządowanie zdalnego sterowania i kamerę. Całość waży około 3 kilogramów.

Dron został wystrzelony z trzymetrowej katapulty i samodzielnie przeleciał przez kilka zapisanych w pamięci komputera pokładowego punktów kontrolnych, po czym bezpiecznie wylądował na brzegu południowo-wschodniej Anglii. Niestety Royal Navy udostępnila na razie tylko jedno zdjęcie i krótki, siedmiosekundowy, film z startu drona.

Reklama

Tańsza perspektywa

Statek powietrzny został zaprojektowany z myślą o tanim i szybkim drukowaniu urządzeń rozpoznawczych na pokładzie okrętów patrolowych, tak aby w razie utraty podstawowego sprzętu, lub w razie zapotrzebowania na większą jego ilość, np. w czasie klęski żywiołowej, czy podczas poszukiwań na szeroką skalę można było bardzo szybko uzupełnić braki.

Projekt został tak opracowany, aby przy użyciu konwencjonalnych metod druku i najtańszych granulatów wydrukować drona o rozpiętości 1,5 metra, który po zabudowaniu najprostszej elektroniki i silnika elektrycznego będzie mógł wykonywać rozpoznanie przez maksymalnie pół godziny lub w promieniu do 10 mil morskich od okrętu.

Porusza się on z prędkością do 120 km/h i może swobodnie unieść do kilograma sprzętu rozpoznawczego.

Projekt

Projekt opracowali konstruktorzy z Uniwersytetu Southampton. Składa się z czterech głównych elementów: dwóch połówek skrzydła, kadłuba i usterzenia. Osobno drukowane są lotki. Według projektantów koszty gotowego do lotu drona nie powinny przekroczyć kilku tysięcy dolarów.

Brytyjska Marynarka Wojenna planuje w najbliższym czasie przeprowadzić kolejną serię testów, które pomogą dopracować prototyp. Tego typu drony wraz z osprzętem (drukarka, kamery, oprogramowanie), jeśli przejdą testy, mają zostać wprowadzone do służby na początku przyszłego roku.

Polskie wojska lądowe i Marynarka Wojenna również poszukują lekkich dronów rozpoznawczych dla pojazdów zwiadowczych i okrętów patrolowych. MON prawdopodobnie zakupi taki sprzęt w najbliższym czasie. Czy produkcja tanich, jednorazowych dronów wzorowanych na "Sulsie" nie byłaby dobrym rozwiązaniem? Brytyjczycy poszli tą drogą ze względów oszczędnościowych. Stwierdzili, że ryzyko utraty drogiego statku powietrznego w czasie wykonywania łatwej misji jest nieopłacalne.

Tańszym rozwiązaniem jest zamontowanie dobrej optyki na tanim płatowcu. Jak wynika z przeprowadzonych testów, na razie, ta metoda się sprawdza. A drogie drony nadal będą wykonywać najtrudniejsze misje.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Drony
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama