Europa w grze o Ukrainę. "Polska ma dużą rolę do odegrania"

Czy polski żołnierz będzie musiał bronić powojennej Ukrainy? Takie pytanie może pojawiać się po ostatnich wydarzeniach, gdzie USA wymusiło na Europie nagłe działanie, w którym jedną z możliwości jest wysłanie europejskich sił pokojowych do Ukrainy po zawieszeniu broni. Czy w obecnej sytuacji Europa może utrzymać silny kurs wobec zbliżających się zmian? - Od naszej spójnej reakcji zależy czy Rosja będzie postrzegać Europę, jako siłę, która jest zdecydowana w odpowiedzi na zagrożenia – mówi doktor Aleksandra Kozioł, analityczka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Czy polscy żołnierze pojadą na Ukrainę? Misja Europy nie jest przesądzona
Czy polscy żołnierze pojadą na Ukrainę? Misja Europy nie jest przesądzonaKlaudia RadeckaAFP

Zachodnie wojska w Ukrainie. Scenariusz możliwy…

Pomysł, aby do Ukrainy w ramach misji pokojowej/stabilizacyjnej wysłać zachodnich żołnierzy nie jest nowy. Takie założenia padły publicznie już w 2024 roku m.in. z ust prezydenta Francji Manuela Macrona. Jednak dopiero w ostatnich dniach pomysł ten zaczął nabierać nowego znaczenia, przez nagłą i szybką akcję USA w kierunku zakończenia wojny na Ukrainie.

Zaczęło się od wystąpienia amerykańskiego sekretarza obrony podczas Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium. W nim zasugerował, że w razie zawarcia pokoju pomiędzy Rosją a Ukrainą jego utrzymanie miałyby gwarantować międzynarodowe siły pokojowe. Jednak ta misja miałaby spocząć na armiach państw europejskich bez USA…i bez wpięcia tej misji w struktury NATO, czyli bez możliwości aktywacji artykuł piątego.

Widoczna postawa USA wzbudziła wśród części europejskich przywódców chęć wielkich deklaracji. Brytyjski premier Keir Starmer oświadczył w poniedziałek (17.02) w Daily Telegraph, że jego kraj może wysłać do Ukrainy wojska. Prezydent Macron zwołał na ten sam poniedziałek specjalną konferencję w Paryżu, w której przywódcy kilku europejskich państw jak Niemcy, Hiszpania, Wlk. Brytania, Francja czy Polska, debatowali nad stanowiskiem europejskim w sprawie zawieszenia broni na Ukrainie. Jednym z tematów miała być właśnie misja pokojowa w Ukrainie.

Mniej więcej w tym samym momencie co rozpoczęcie rozmów w Paryżu, Washington Post podał informacje na bazie źródeł z Brukseli, że ewentualny kontyngent europejskich sił może liczyć 25-30 tys. żołnierzy, z czego 10 tys. stanowić mogą sami Francuzi. Wszyscy w ramach misji mieliby pełnić funkcję odstraszającą, nie stacjonując w regionie przygranicznym z Rosją.

…ale jeszcze nie przesądzony

Kwestia europejskiej misji pokojowej w Ukrainie nabrała nowego znaczenia, wywołując dużo emocji. W końcu mówimy o ewentualnym scenariuszu, gdzie żołnierze innych państw zostają wysłani do kraju, który po zawieszeniu broni dalej pozostaje zagrożony. A w takim kontyngencie mogą być i polscy żołnierze. Przy tym doniesienia o braku sił z USA i wyłączeniu misji ze struktur NATO natychmiast przynosi skojarzenia o zdradzie i wykorzystywaniu.

Niemniej dr Aleksandra Kozioł z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych podkreśla, że wszelkie informacje o takich planach to na ten moment czysta spekulacja, łącznie z tym ile żołnierzy może zostać wysłanych, jaka będzie ich rola, jak i to, czy ich zaangażowanie może być potrzebne.

- Cała dyskusja nt. wysłania zachodnich żołnierzy do Ukrainy opiera się teraz na spekulacjach i political-fiction. Stąd nie można przesądzać jakiegoś scenariusza. Zwłaszcza że szczegóły organizacji takiej misji nie zostały ustalone np. na jakiej zasadzie ma opierać się bezpieczeństwo tej misji, samych żołnierzy oraz do jakiego stopnia mieliby być zaangażowani w terenie. Oczywiście karty co do powołania takiej misji są na stole. Jednak szansa na takie powołanie może pojawić się dopiero po ostatecznych wynikach rozmów pomiędzy USA a Rosją – komentuje dr Aleksandra Kozioł.

W przypadku ewentualnej misji europejskich żołnierzy do Ukrainy, szczególnie ważnym pytaniem jest to, jak mają zareagować w przypadku możliwego ataku Rosjan. Jeżeli ich funkcja odstraszająca nie wystarczy, to czy sami powinni zaangażować się w walkę? Publiczne doniesienia wskazują, że to największy obecnie problem wszelkich planów wysłania europejskich wojsk na Ukrainę, choć od niego zależy w ogóle zasadność całego pomysłu. I to może przedłużać ostateczną wspólną decyzję Europy. Szczególnie przy informacjach o wyłączeniu takiej misji ze struktur NATO.

Deklaracja wspólnoty to deklaracja siły

Wydaje się, że najważniejszym elementem przy decyzjach Europy w kwestii zawieszenia broni w Ukrainie i utrzymania pokoju, jest to, aby żadne państwo nie miało poczucia, że ewentualnie może wysłać swoich obywateli na pożarcie, chcąc utrzymać bezpieczeństwo.

- Rosja gra na podziały. Dzięki nim może liczyć na jakieś koncesje wobec siebie. Bo Rosja chce być postrzegana jako państwo silne, mające wpływ na kształt architektury bezpieczeństwa w Europie i mogące zasiadać na równi w rozmowach i negocjacjach z globalnym supermocarstwem, jakim są Stany Zjednoczone. Natomiast od naszej spójnej reakcji zależy, czy Rosja będzie podobnie postrzegać Europę jako siłę, która jest zdecydowana w odpowiedzi na zagrożenia. Na razie Rosja nie zdecydowała się na żadne działania zaczepne przeciwko państwom NATO i to pokazuje tę siłę i miejmy nadzieję, że taką postawę uda nam się wobec Rosji utrzymać – dodaje dr Kozioł.

Według analityczki PISM taką jedność pokazała właśnie konferencja w Paryżu, która ma stanowić ważną deklarację, że Europa faktycznie może zareagować na zmieniającą się sytuację.

- Myślę, że mówienie o podziałach na obozy w Europie i fiasku spotkania w Paryżu jest jeszcze przedwczesne. Ostatecznie Europa pokazała, że reaguje na zmieniającą się sytuację i stara się opracować odpowiedzi. Pamiętajmy, że jeżeli mówimy o sformułowaniu postulatów daleko idących decyzji jak np. misja pokojowa, trudno o szybkie decyzje. To przede wszystkim kwestia zawieszenia broni między Ukrainą a Rosją, a następnie ustalenia dotyczące szczegółów jak bezpieczeństwo żołnierzy, ale także zaopatrzenie czy ustalenie wkładu poszczególnych państw.

- Ostatecznie o międzynarodowym położeniu Ukrainy zadecydują trzy czynniki. Po pierwsze ustalenia rozmów pomiędzy USA i Rosją, po drugie decyzje i odpowiedź Europy na zagrożenie ze strony Rosji i po trzecie, szczególnie ważne, decyzje samej Ukrainy co do jej powojennego kształtu - dodaje dr Kozioł.

Gdzie w tym wszystkim Polska?

Naturalnie dla nas to jedno z najważniejszych pytań. Premier Donald Tusk stwierdził, że nie ma w planach wysłania do Ukrainy polskich żołnierzy w ramach ewentualnej misji pokojowej. Poseł Borys Budka z ramienia KO w rozmowie w Polsat News z 17 lutego stwierdził, że Polska już wiele pomogła w utrzymaniu suwerenności Ukrainy i może to robić np. dalej wspomagając prace hubu logistycznego w Rzeszowie, ale nie poprzez bezpośrednie zaangażowanie polskiej armii.

Jednak w tym samym czasie szef BBN gen. Dariusz Łukowski na temat zaangażowania Polski w takiej misji powiedział na antenie Radia ZET, że "w przyszłości nie można tego wykluczyć, scenariusze się rozwijają". Dr Kozioł wskazuje, że sytuacja Polski i jej zrozumienie zagrożenia ze strony Rosji także nie pozwala na bierność w sytuacji kształtowania powojennej sytuacji Ukrainy. Nie musi oznaczać bezpośredniego zaangażowania, ale nie można wykluczyć, że Warszawa może mieć dużo do powiedzenia w tej kwestii.
- Uważam, że Polska jest w stanie przedstawić odpowiednie rozwiązania i działać na rzecz podtrzymania zaangażowania w bezpieczeństwo Ukrainy, w tym zapewnienia głosu w ustalaniu jej powojennej sytuacji, co będzie miało znaczenie także dla bezpieczeństwa Europy. I jest w stanie to zrobić w skali wspólnej decyzji europejskiej - podsumowuje dr Aleksandra Kozioł.

Jak ugotować idealne jajko? Naukowcy opracowali przepis© 2025 Associated Press