Granat z II wojny światowej znaleziony wśród ziemniaków w fabryce frytek

Niemałego szoku doznali pracownicy nowozelandzkiej fabryki frytek, w której wśród ton ziemniaków znaleziono wyglądający niczym popularne warzywo granat z czasów II wojny światowej. Na miejscu szybko pojawiły się odpowiednie służby, które zabezpieczyły rzeczony obiekt.

Po zakupie worka ziemniaków raczej nikt nie spodziewa się znaleźć w nim ukrytego materiału wybuchowe. Nic więc dziwnego, że pracownicy nocnej zmiany nowozelandzkiej fabryki frytek "Mr. Chips" doznali niemałego szoku, gdy na taśmie produkcyjnej natrafili właśnie na taki obiekt.

Wśród dostarczonych do zakładu 28 ton ziemniaków znaleziono jednego impostora, którym był pochodzący z czasów II wojny światowej granat. Wyglądał on niczym ubrudzone błotem warzywo, więc z łatwością wtopił się w otaczającego go tło.

W pewnym momencie jeden z pracowników zwrócił na niego uwagę, gdyż zaczął mieć podejrzenia świadczące o tym, że wspomniany obiekt jest zwyczajnym kamieniem. Jednak po oczyszczeniu go stało się jasne, że swoim kształtem bardziej niż cokolwiek innego przypomina granat ręczny.

Reklama

Na miejsce zostały wezwane odpowiednie służby, które od razu zabezpieczyły pocisk. Szybko ustalono, że jest on szeroko stosowaną przez brytyjską armię podczas II wojny światowej bombą Millsa.

Granat został prześwietlony i okazało się, że nie zawiera on ładunku wybuchowego. Najprawdopodobniej używano go tylko do celów szkoleniowych. Był to pierwszy tego rodzaju przypadek w ciągu trzydziestu lat istnienia fabryki. Wcześniej nigdy nie natrafiono na podobne znalezisko.

Po całym zdarzeniu właściciele przedsiębiorstwa z pełną szczerością mogą zacząć reklamować swoje frytki jako naprawdę bombowe.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: II wojna światowa | frytki | Nowa Zelandia | granat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy