HMMWV przechodzi do historii
Chociaż pomysł wprowadzenia do służby następcy wysłużonego HMMWV liczy już siedem lat, to wciąż nie wiadomo, kiedy zostanie zrealizowany.
To jedna z najbardziej udanych konstrukcji wojskowych w historii amerykańskich sił zbrojnych. HMMWV w różnych wersjach nieprzerwanie służy żołnierzom od 1985 roku. Czas płynie jednak nieubłaganie i zmieniają się potrzeby. Gdy powstawał ten pojazd, nie istniało jeszcze zagrożenie ze strony min pułapek, które praktycznie wyeliminowały go z użytkowania w warunkach bojowych. Montowanie dodatkowych pancerzy okazało się drogie i prowadziło do zbytniego wzrostu masy pojazdu.
Wziąwszy pod uwagę wyzwania teraźniejszości i przyszłości, Pentagon - a dokładnie wojska lądowe i korpus piechoty morskiej - wyraził chęć wprowadzenia do służby nowego lekkiego wozu - JLTV (Joint Light Tactical Vehicle). Nie powinno być z tym problemów, ponieważ przedmiotem starań jest dość prosta konstrukcja. Szybko jednak okazało się, że wybranie i wprowadzenie do służby JLTV jest niezwykle trudne.
Wielu chętnych
Wszystko zaczęło się w 2006 roku, kiedy program zainicjowało Kolegium Szefów Sztabu. W październiku 2008 roku Departament Obrony wybrał trzy zespoły, z którymi podpisano kontrakty na sfinansowanie prac nad rozwojem technologii: BAE Systems Land and Armaments i Navistar Defense; Lockheed Martin, BAE Systems, Alcoa Defense; JWF Defense Systems i General Tactical Vehicles (firma General Dynamics Land Systems i AM General). Liczono, że następnie Departament Obrony szybko podpisze umowy na fazę inżynieryjno-produkcyjną z dwiema firmami.
Niemal na samym początku pojawiły się jednak problemy. Czasowo zawieszono prace po formalnych protestach odrzuconych zespołów: Northrop Grumman - Oshkosh oraz Textron - Boeing - SAIC.
Gdy już udało się je wznowić, w lutym 2011 roku raz jeszcze przesunięto termin podpisania kontraktów inżynieryjno-produkcyjnych, ponieważ wojsko zmieniło swoje wymagania. Po doświadczeniach z Iraku i Afganistanu uznano, że lekki i mobilny JLTV musi być równie odporny na eksplozje min pułapek, jak wozy klasy MRAP (Mine Resistant Ambush Protected).
Dopiero w sierpniu 2012 roku ogłoszono, że zawarto 27-miesięczne kontrakty na fazę inżynieryjno-produkcyjną o łącznej wartości 185 milionów dolarów. Na liście znalazły się takie firmy, jak Oshkosh z projektem L-ATV (Light Combat Tactical All-Terrain Vehicle), Lockheed Martin Corporation z wozem JLTV oraz duet AM General - LLC, który zaoferował konstrukcję BRV-O (Blast Resistant Vehicle Off Road).
Każdy z wygranych zgodził się dostarczyć 22 w pełni sprawne prototypy, które zostaną skierowane do testów, między innymi balistycznych. Firmy, którym się nie udało podpisać umów, czyli BAE Systems (pojazd Valanx), General Tactical Vehicles (konstrukcja Eagle) oraz Navistar Defense (wóz Saratoga), nadal mogą brać udział w wyścigu o JLTV, ale już na własny koszt.
W ostatnich tygodniach wrócił pomysł, który zrodził się pod koniec 2011 roku. Wówczas projektem JLTV zainteresowała się firma Ford Motor Company, drugi największy w Stanach Zjednoczonych producent samochodów. Co prawda Ford wycofał się z rynku wojskowego w latach osiemdziesiątych XX wieku, ale teraz chce na niego wrócić.
Jego propozycja jest o tyle kuszące, że z pomocą firmy Raytheon byłby w stanie dostarczyć JLTV szybciej i taniej niż konkurencja. Pentagon postawił bowiem warunek, aby cena jednostkowa nie wyniosła więcej niż ćwierć miliona dolarów.
Precyzyjne wymagania
Pentagon chce, aby powstały dwie wersje JLTV. Jedna z nich to byłby bojowy wóz taktyczny (Combat Tactical Vehicle, CTV), mogący przewozić cztery osoby i ładunek o masie 1,5 tony. Druga to pojazd wsparcia (Combat Support Vehicle, CSV), przystosowany do transportu maksymalnie dwóch osób i ładunku o łącznej masie 2,3 tony.
Zrezygnowano tym samym z planowanej w pierwszym etapie projektu lepiej opancerzonej wersji, ponieważ była ona cięższa niż 7 ton, czyli optymalna masa pojazdu. Zbyt dużo ważący pojazd nie mógłby być transportowany śmigłowcami CH-47F Chinook i CH-53K Super Stallion, lecz jedynie samolotami C-130 Hercules. Na obecnym etapie Amerykanie chcą, aby niezależnie od konfiguracji JLTV był na tyle lekki, aby mógł trafić na pokład wszystkich trzech środków transportu.
JLTV ma przewyższać HMMWV pod wieloma względami, między innymi opancerzenia (na poziomie wozów wspomnianego typu MRAP), mobilności (szczególnie w trudnych warunkach terenowych) i niezawodności. Będzie pojazdem uniwersalnym, ponieważ zostanie wyprodukowany w różnych wariantach - transportera piechoty, wozu rozpoznania i dowodzenia, ambulansu, wielozadaniowego oraz pojazdu osłony konwojów (uzbrojony w ciężkie karabiny maszynowe lub granatniki). Co więcej, JLTV ma mniej spalać. Pentagon liczy, że jednostkowe zużycie paliwa będzie nawet o 35 procent mniejsze niż w HMMWV.
Przyszłość
Mimo tych atutów przyszłość programu JLTV nie maluje się w zbyt jasnych barwach. Pentagon utrzymuje, że w grę nadal wchodzi zamówienie kilkudziesięciu tysięcy pojazdów - głównie dla wojsk lądowych, ale też dla piechoty morskiej, być może marynarki wojennej i sił specjalnych. Amerykanie wciąż liczą na Australijczyków, z którymi w lutym 2009 roku podpisali umowę dotyczącą koordynacji rozwoju projektu JTLV. W lutym 2011 roku potwierdzili, że chcą kupić około 1,3 tysiąca pojazdów za prawie 1,5 miliarda dolarów. Ograniczone zainteresowanie wyraziły też Wielka Brytania, Kanada oraz Izrael.
Na tym kończą się dobre wieści, ponieważ gwoździem do trumny JLTV może stać się kryzys gospodarczy. Coraz częściej mówi się, że w obliczu cięć finansowych decydenci korpusu morskiego zamierzają odłożyć projekt JLTV na drugą połowę lat dwudziestych, aby w pierwszej kolejności skoncentrować się na budowie nowej amfibii (Amphibious Combat Vehicle, ACV). Oznaczać to będzie spadek skali zamówienia, czyli jednostkowy wzrost ceny JLTV, co może odbić się na całym programie, a nawet doprowadzić do jego zawieszenia przez wojska lądowe. Nic więc dziwnego, że realny staje się pomysł zmodernizowania HMMWV. Jeśli do tego dojdzie, to projekt JLTV powędruje na półkę i tam przeczeka do lepszych czasów.
Robert Czulda