Jest aż tak źle? Rosja zmuszona łatać złom po 26 trafieniach
Strona rosyjska pochwaliła się, że w zaledwie cztery tygodnie naprawiała "cudowny czołg" T-90M Proryw, który został zniszczony przez 26 ataków ukraińskich dronów kamikadze. Analitycy zadają jednak pytanie, czy na pewno jest się czym chwalić?
W ciągu ostatniego roku słyszeliśmy wiele sprzecznych informacji dotyczących rosyjskich możliwości produkcyjnych. Z jednej strony regularnie docierały do nas wiadomości sugerujące problemy z dostawami pocisków i sprzętu bojowego, a z drugiej o przestawieniu gospodarki w tryb wojenny, co miało pozwolić na regularne dostarczanie na front potrzebnego wyposażenia i kontynuowanie działań wojennych. Najnowsze doniesienia wskazują jednak na dość poważne problemy, chociaż propaganda Kremla jak zwykle próbuje je maskować i sprzedać jako "wielki sukces".
A mowa o ostatniej "spektakularnej" naprawie czołgu T-90M Proryw dokonanej przez Urałwagonzawod (założone w 1936 roku przedsiębiorstwo budowy maszyn produkujące m.in. czołgi podstawowe T-72, BMPT Terminator, T-90, T-14 Armata), który potrzebował "jedynie" czterech tygodni, żeby usunąć skutki "krytycznych uszkodzeń" spowodowanych przez 26 ataków ukraińskich dronów-kamikadze. Warto przy tym zaznaczyć, że według medialnych doniesień z Rosji załoga tej jednostki przeżyła ataki, bo mowa przecież o "cudownym czołgu Putina".