Jest aż tak źle? Rosja zmuszona łatać złom po 26 trafieniach

Strona rosyjska pochwaliła się, że w zaledwie cztery tygodnie naprawiała "cudowny czołg" T-90M Proryw, który został zniszczony przez 26 ataków ukraińskich dronów kamikadze. Analitycy zadają jednak pytanie, czy na pewno jest się czym chwalić?

Strona rosyjska pochwaliła się, że w zaledwie cztery tygodnie naprawiała "cudowny czołg" T-90M Proryw, który został zniszczony przez 26 ataków ukraińskich dronów kamikadze. Analitycy zadają jednak pytanie, czy na pewno jest się czym chwalić?
Tak zniszczone jednostki były wcześniej wykorzystywane na części. Co się zmieniło w rosyjskiej produkcji T-90M Proryw? (zdj. poglądowe) /Ministerstwo Obrony Ukrainy /Wikimedia

W ciągu ostatniego roku słyszeliśmy wiele sprzecznych informacji dotyczących rosyjskich możliwości produkcyjnych. Z jednej strony regularnie docierały do nas wiadomości sugerujące problemy z dostawami pocisków i sprzętu bojowego, a z drugiej o przestawieniu gospodarki w tryb wojenny, co miało pozwolić na regularne dostarczanie na front potrzebnego wyposażenia i kontynuowanie działań wojennych. Najnowsze doniesienia wskazują jednak na dość poważne problemy, chociaż propaganda Kremla jak zwykle próbuje je maskować i sprzedać jako "wielki sukces".

Rosja musi naprawiać złom. Co z nowymi czołgami?

A mowa o ostatniej "spektakularnej" naprawie czołgu T-90M Proryw dokonanej przez Urałwagonzawod (założone w 1936 roku przedsiębiorstwo budowy maszyn produkujące m.in. czołgi podstawowe T-72, BMPT Terminator, T-90, T-14 Armata), który potrzebował "jedynie" czterech tygodni, żeby usunąć skutki "krytycznych uszkodzeń" spowodowanych przez 26 ataków ukraińskich dronów-kamikadze. Warto przy tym zaznaczyć, że według medialnych doniesień z Rosji załoga tej jednostki przeżyła ataki, bo mowa przecież o "cudownym czołgu Putina". 

Reklama

Jak jednak zauważa serwis Defense Express, narracja Kremla jest dość mocno dziurawa, jeśli bliżej się jej przyjrzeć. Po pierwsze, tego typu naprawy teoretycznie powinna wykonać terenowa jednostka naprawcza, a co więcej gdyby rosyjska maszyna produkcyjna faktycznie działała na pełnych obrotach i była w stanie sprostać zapotrzebowaniu, tak bardzo zniszczona jednostka nie byłaby naprawiana. Zostałaby co najwyżej dawcą części, co zresztą widzieliśmy już w przypadku innych uszkodzonych czołgów T-90M Proryw.

Marzenia Kremla a rzeczywistość

To może sugerować, że rzeczywista wielkość produkcji nowych czołgów w Urałwagonzawod  nie odpowiada potrzebom armii rosyjskiej w wojnie z Ukrainą. Eksperci szacują, że nawet jeśli producent może "na papierze" wyprodukować do 200 nowych czołgów T-90M Proryw rocznie, to najpewniej tylko 30 z nich będzie całkowicie nowych, a reszta zostanie zmontowana przy użyciu starych podzespołów. Pod pojęciem "produkcji" mogą się też kryć nie tylko nowe pojazdy czy modernizacja istniejących, ale także np. te naprawione i odzyskane z magazynów. 

To zdaniem analityków jedyna możliwość, żeby rosyjskie przedsiębiorstwa mogły choć teoretycznie zbliżyć się do deklaracji rosyjskiego ministerstwa obrony, które ustaliło plan na lata 2024 i 2025 zakładający dostawę 1500 czołgów rocznie. 

Bo jeśli opierać się na szacunkach szwedzkiego instytutu badawczego FOI, rosyjski przemysł obronny jest obecnie w stanie dostarczać raczej około 520 czołgów rocznie. Obejmuje to około 140 czołgów T-72B3 i T-72B3M, 62 czołgi T-90M Proryw i T-90/T-90A oraz 80 czołgów T-80BVM - mowa zarówno o nowej produkcji, jak i modernizacji oraz naprawie istniejących pojazdów.

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

***

Co myślisz o pracy redakcji Geekweeka? Oceń nas! Twoje zdanie ma dla nas znaczenie. 

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy