Korea się zbroi. Północ chwali się snajperkami, a Południe dronami-kamikadze
W ostatnich miesiącach napięcia na granicy między Koreą Północną a Południową ponownie przybrały na sile. W cieniu tych prowokacyjnych akcji i politycznych przepychanek oba państwa intensyfikują też zbrojenia, choć na nieco innych polach.

Korea Północna od początku ubiegłego roku regularnie prowokuje swojego południowego sąsiada, w styczniu 2024 roku wystrzeliła ponad 200 pocisków artyleryjskich ze swojego zachodniego wybrzeża w kierunku południowej wyspy Yŏnpyŏng, w maju zaczęła wysyłać w tym samym kierunku balony wypełnione śmieciami, a w czerwcu siły południowokoreańskie musiały oddać strzały ostrzegawcze po tym, jak wojska północnokoreańskie przypadkowo przekroczyły wspólną granicę. Później Seul informował też o rozmieszczaniu min lądowych w buforowej strefie zdemilitaryzowanej czy wysadzaniu dróg i połączeń kolejowych łączących Północ i Południe - teraz zaś oba kraje chwalą się nowościami w uzbrojeniu.
Północ ma nowe snajperki
W najnowszym pokazie siły Korea Północna zaprezentowała nowy karabin snajperski, który ma trafić na wyposażenie elitarnych jednostek specjalnych. Jak donosi oficjalna agencja rządowa KCNA, Kim Dzong Un osobiście nadzorował ćwiczenia ogniowe i testy broni w centrum szkoleniowym sił specjalnych KPA:
Osobiście przeprowadził testy strzelania z nowego karabinu snajperskiego, ocenił rezultaty i wyraził wielkie zadowolenie z cech i siły broni.
Zdjęcia opublikowane przez północnokoreańskie media sugerują, że nowa broń bardzo przypomina austriacki Steyr-Mannlicher SSG 08, czyli karabin wyborowy z zamkiem czterotaktowym produkowany przez firmę Steyr Arms. Nie jest jasne, czy egzemplarze tej broni są nielegalnie importowane, kopiowane czy wytwarzane lokalnie metodą inżynierii wstecznej. Zachodni analitycy podkreślają jednak, że Pjongjang od lat aktywnie próbuje pozyskiwać i reprodukować zaawansowane uzbrojenie dla swoich sił specjalnych - mimo trwających sankcji i embarga.
Południe stawia na drony samobójcze nowej generacji
Tymczasem południowokoreańskie władze pochwaliły się programem rozwoju rodzimych systemów bezzałogowych. Seul oficjalnie ogłosił prace nad nową generacją średniego zasięgu dronów-kamikadze, które mają wzmocnić zdolności uderzeniowe armii i ograniczyć zależność od importu. Wszystko po to, by… nadrobić straty, jakie kraj ma w zakresie dronów w stosunku do północnego sąsiada, co sam przyznaje.
Rozwój południowokoreańskich sił dronowych w niektórych obszarach ustępuje jeszcze Północy. Choć importowane platformy czasowo wzmocniły nasze zdolności zwiadowcze i uderzeniowe, masowa produkcja krajowa jest niezbędna, by utrzymać przewagę strategiczną
Projekt Development of Medium-Range Loitering Munition with LEO Satellite Data Link, realizowany przez Agency for Defense Development (ADD) oraz Defense Acquisition Program Administration (DAPA), otrzymał budżet w wysokości 500 miliardów wonów (ok. 340 mln dolarów) i ma zostać ukończony do września 2026 roku.
Nowy dron ma przewyższać możliwościami importowane wcześniej polskie systemy Warmate. Będzie zdolny do ataku na cele poza zasięgiem wzroku dzięki łączności satelitarnej z wykorzystaniem satelitów na niskiej orbicie (LEO), a także otrzyma funkcję automatycznego rozpoznawania celów (ATR). Uzbrojenie obejmie głowice o masie ponad 20 kg, zarówno odłamkowe, jak i penetrujące. Ma oferować również zasięg ponad 1000 km, zdolność lotu przez 10 godzin i wysokość operacyjną przekraczającą 5 km.
Wydaje się więc, że w obliczu rosnącej liczby incydentów na granicy oraz ciągłego rozwoju północnokoreańskiego arsenału rakietowego i nuklearnego, wyścig zbrojeń na Półwyspie Koreańskim właśnie wchodzi w nową fazę - bardziej precyzyjną i bezzałogową.