Który Putin jest prawdziwy? Dziwne zdjęcia dowodem na istnienie sobowtóra

Czy do zrujnowanego Mariupola pojechał sobowtór Władimira Putina? Nie wyklucza tego ukraiński wywiad. Dowodem mają być zdjęcia dyktatora. Wielkie oszustwo zdradził jeden szczegół.

O tym, że Władimir Putin ma sobowtórów ukraiński wywiad mówi od dawna. Wiele wskazuje na to, że jeden z nich został został wykorzystany podczas wizyty w Mariupolu, ale zdradził go jeden szczegół. 

To miała być triumfalna wizyta dyktatora w mieście, w którym siłą armia przywróciła "ruski ład". W niedzielę w Mariupolu niespodziewanie pojawił się Władimir Putin. Odwiedził pokazową dzielnicę Newski, w której dla efektu propagandowego firmy rosyjskie zaczęły budować nowe domy. Nie wszystko poszło tak, jak wymarzyła sobie propaganda Kremla. W pewnym momencie na nagraniu wideo z Putinem słychać kobietę, która krzyczy: "To wszystko kłamstwa! To wszystko na pokaz!". Ochroniarze towarzyszący Putinowi natychmiast zaczęli się nerwowo rozglądać, skąd dobiegają te okrzyki. 

Reklama

Zdumienie budziło zachowanie Putina. Prawie cały czas milczał i wyraźnie unikał jakichkolwiek rozmów. Wyjaśnić to można tylko w jeden sposób - zamiast Putina okupowany Mariupol odwiedził inny, podobny do niego mężczyzna.

To sobowtór Putina?

Jako pierwszy sensacyjną informację o sobowtórze Putina w Mariupolu przekazał kanał Generał SVR w serwisie Telegram. Jest on prowadzony przez osobę znaną z tego, że ma dostęp do największych tajemnic Kremla. Wpis w Telegramie był jednoznaczny: Putin nie był w Mariupolu, ale wysłał tam swojego sobowtóra. 

Prowadzący kanał Generał SVR zwrócił uwagę na jeszcze jeden, szokujący element wizyty Putina w Mariupolu. Propaganda Kremla zamieściła zdjęcia z nocnej przejażdżki Putina ulicami Mariupola. Prezydent Rosji nie tylko podczas kierowania autem nie miał zapiętych pasów bezpieczeństwa, ale na poboczu ulic nie było widać żadnej ochrony. W pewnym momencie doszło do "spontanicznego" spotkania Putina z mieszkańcami, w czasie którego mógł przecież zostać zaatakowany. 

- To nawet nie jest śmieszne - napisał we wpisie Generał SVR. Jego zdaniem w tym czasie prawdziwy Putin "przechodził leczenie" kilkaset kilometrów dalej w całkowicie bezpiecznym miejscu i przygotowywał się do ważnego spotkania z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem

Na bardzo ciekawy szczegół zwrócił uwagę doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Geraszczenko. Chodzi o podbródek Władimira Putina, który na zdjęciach i filmach z Mariupola wygląda bardzo podejrzanie. 

Geraszczenko zamieścił na swoim profilu serwisu społecznościowego Twitter trzy zdjęcia Putina. Na tym wykonanym 21 lutego podczas przemówienia do Zgromadzenia Federalnego w Moskwie Putin ma podbródek napięty i ostry. Na kolejnej fotografii wykonanej 18 marca w Sewastopulu jest on obwisły i zdecydowanie różni się od tego, który widzimy na trzecim zdjęciu wykonanym rzekomo tego samego dnia w zrujnowanym Mariupolu. - Jak sądzisz, który z nich jest prawdziwy? - napisał na Twitterze Geraszczenko.

Informacji o możliwej wizycie sobowtóra Putina w Mariupolu nie wykluczył także ukraiński wywiad. - Nie dostarczono nam żadnych dowodów na to, że to Władimir Putin był w Mariupolu - oświadczył przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Andrij Jusow. Zwrócił on uwagę, że mężczyzna wyraźnie udający Putina nie miał kłopotów z trzęsącą się lub bezwładnie zwisającą prawą ręką, co stało się swoistym "znakiem rozpoznawczym" autora agresji na Ukrainę. 

W zachodnich mediach regularnie publikowane są informacje o sobowtórach Putina. Zwraca się w nich uwagę na szczegóły budowy twarzy Putina i jego sobowtórów, inny sposób zachowania, a nawet odmienny wzrost. Według ukraińskiego wywiadu Putin ma co najmniej trzech sobowtórów.

Polecamy na Antyweb | Black Mirror w realu. Aplikacja randkowa wspierana przez rząd sama znajduje miłość

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Władimir Putin | Rosja | Mariupol | Ukraina | wywiad
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy