Mechanik, który uszkodził jacht oligarchy, dołączył do ukraińskiej armii

Na początku wojny Ukrainiec, Taras Ostapczuk, postanowił zatopić jacht rosyjskiego oligarchy - dyrektora generalnego Rosoboroneksportu, oskarżając go o sprzedaż broni Władimirowi Putinowi. Swój czyn tłumaczył zemstą za bombardowanie domów cywilów w Kijowie.

Na początku wojny Ukrainiec, Taras Ostapczuk, postanowił zatopić jacht rosyjskiego oligarchy - dyrektora generalnego Rosoboroneksportu, oskarżając go o sprzedaż broni Władimirowi Putinowi. Swój czyn tłumaczył zemstą za bombardowanie domów cywilów w Kijowie.
Dokonano próby zatopienia luksusowego jachtu rosyjskiego oligarchy /Twitter

Ukraińskie ministerstwo obrony poinformowało, że Taras Ostapczuk wrócił do swojej ojczyzny i służy w siłach zbrojnych zajmując się naprawianiem ekwipunku. Ukrainiec dokonał próby zatopienia jachtu należącego do rosyjskiego oligarchy

Luksusowy jacht Lady Anastacia jest własnością Aleksandra Mijejewa, który zarządza firmą Rosoboroneksport handlującą bronią w Rosji. W głównej kabinie jachtu znajduje się chociażby wanna z marmuru karracyjskiego, a na pokładzie słonecznym - jacuzzi umieszczone w taki sposób, aby ruch statku nie pogarszał komfortu kąpieli. Łódź oligarchy dosłownie "opływa" w luksusy.

Reklama

Taras Ostapczkuk był jednym z członków dziewięcioosobowej załogi jachty. Pracował tam jako główny inżynier. Jak sam przyznaje, na pomysł zatopienia łodzi wpadł wtedy, kiedy zobaczył helikopter przeprowadzający atak na blok mieszkalny w Kijowie - bardzo podobny do tego, w którym mieszkał z żoną. Był świadom, że broń pochodzi od firmy jego szefa, a jego dom może być następnym.

Ostapczuk zdecydował się na podjęcie działań. Otworzył zawory, wpuszczając do wnętrza jachtu wodę morską. Wcześniej wyłączył prąd i zamknął zawory paliwa. Jako główny inżynier wiedział doskonale, jakie ma podjąć działania, aby zaszkodzić jednostce. Jacht nie zatonął, ale ma uszkodzoną maszynownię. Wówczas na pokładzie było trzech członków załogi. Wspomina, że powiedział kolegom, że łódź tonie i trzeba ją opuścić. Członkowie załogi, którzy też byli Ukraińcami, w obawie przed tym, że stracą pracę zaczęli na niego krzyczeć, że oszalał, a następnie wezwali władze portu i policję. Robotnicy portowi przynieśli pompę wodną i zapobiegli zatonięciu jachtu.

Ukrainiec został aresztowany, a następnie złożył oświadczenie policji, że jego akcja była politycznym protestem przeciwko rosyjskiej agresji. Sąd zdecydował o jego zwolnieniu. Ostapczuk zeznał, że spróbowałby zatopić jacht jeszcze raz.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | Ukraina | wojna w Ukrainie | jacht | oligarcha
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy