Miedwiediew oszalał? Grozi zniszczeniem całej cywilizacji

Były prezydent Federacji Rosyjskiej słynie ze swoich agresywnych wypowiedzi na temat wojny w Ukrainie i zachodnich sojuszników Kijowa, ale nigdy wcześniej nie słyszeliśmy, żeby groził zniszczeniem całej cywilizacji. Wygląda jednak na to, że im trudniejsza sytuacja Rosji, tym bardziej rozpaczliwe metody...

Były prezydent Federacji Rosyjskiej słynie ze swoich agresywnych wypowiedzi na temat wojny w Ukrainie i zachodnich sojuszników Kijowa, ale nigdy wcześniej nie słyszeliśmy, żeby groził zniszczeniem całej cywilizacji. Wygląda jednak na to, że im trudniejsza sytuacja Rosji, tym bardziej rozpaczliwe metody...
Dmitrij Miedwiediew znowu kłamie, a do tego grozi... całej cywilizacji! /Yekaterina SHTUKINA / Sputnik i 123RF/PICSEL (wybuch jądrowy) /AFP

Jak możemy przeczytać w tekście Dmitrija Miedwiediewa zatytułowanym "Punkty bez powrotu", który został opublikowany we wczorajszym wydaniu pisma "Izwiestia", nie potrzebujemy świata bez Rosji, więc jeśli tylko jej istnienie zostanie w jakikolwiek sposób zagrożone, zagrożone będzie także istnienie całej cywilizacji. Były prezydent, a aktualnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, wskazuje też przyczyny obecnego kryzysu geopolitycznego, po raz kolejny powtarzając te same kłamstwa, które słyszeliśmy od niego w ostatnich miesiącach

Miedwiediew grozi apokalipsą nuklearną?

Reklama

Nawiązując do upadku ZSRR twierdzi też, że "upadłe imperium grzebie pod gruzami połowę świata, a nawet więcej", ale strony odpowiedzialne za zniszczenie Związku Radzieckiego, które teraz próbują zniszczyć Rosję, nie chcą tego zrozumieć. Jego zdaniem wrogowie Rosji nadal pompują broń w neofaszystowski reżim w Kijowie, ale ich cele z pewnością doprowadzą do strat dla wszystkich, bo "poprzednie życie będzie musiało zostać zapomniane na wieki, dopóki dymiące szczątki nie przestaną emitować promieniowania". I trudno to odebrać inaczej niż zapowiedź nuklearnej apokalipsy...

To jednak nie koniec rewelacji od Miedwiediewa, bo w sobotnim wydaniu National Defense Magazine postanowił odnieść się także do zachodnich doniesień, jakoby Rosja miała problem z kończącą się bronią oraz amunicją. Jego zdaniem to bzdura, bo produkcja wojskowa w wielu fabrykach w Rosji "wzrosła dziesięciokrotnie" (nie podał względem jakiego poziomu) i pracują one "przez całą dobę, aby produkować najnowsze technologie", a otwierane są też nowe warsztaty i fabryki, aby zwiększyć dostawy do Ukrainy.

Co więcej, jego zdaniem zachodnie dostawy wyposażenia dla Kijowa wzmacniają też rosyjskie siły, bo Rosja ulepszała swój arsenał, badając zaawansowaną technologicznie broń zdobytą na polu bitwy. Miedwiediew zasugerował wręcz, że "demontując ją kawałek po kawałku, obrócili doświadczenie wroga na swoją korzyść".

Nie da się jednak ukryć, że chociaż to nie pierwszy raz, kiedy słyszymy takie szumne zapowiedzi, a część z nich jest nawet prawdziwa - wystarczy przywołać deklarację Kałasznikowa, który informował o produkcji zwiększonej o 40 proc. w związku z wojennym zapotrzebowaniem, to zachodnie wywiady wojskowe są zgodne, że Rosja ma poważne problemy z wyposażeniem, a konkretniej kończącymi się pociskami artyleryjskimi czy utratą połowy czołgów. Co więcej, sekretarz obrony Wielkiej Brytanii twierdził niedawno, że Rosja rozmieściła w Ukrainie już 97 proc. całej swojej armii, a mimo to wciąż ma trudności z dokonaniem jakichkolwiek znaczących postępów.

Chcesz coś dodać? SKOMENTUJ artykuł.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy